| 
|    Home  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie 
  Rejestracja  Zaloguj 
 
	
		| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |  
		| Autor | Wiadomość |  
| Gniadoszka Pensjonariusz
 | 
|  Wysłany:
Wto 15:08, 31 Lip 2012 |   |  |  
| Dołączył: 02 Paź 2010
 
 Posty: 197
 Przeczytał: 0 tematów
 
 Pomógł: 3 razy
 Ostrzeżeń: 0/5
 
 
   | INTRO Ponieważ wen to istota kapryśna, poniższy tekst pisały:
 Sayuri - pomysłodawczyni główna i poboczna wykonawczyni
 oraz
 Gniadek - wykonawczyni główna i poboczna pomysłodawczyni
 
 CZĘŚĆ ZASADNICZA:
 
 Siedzieliśmy na naszym tajnym Deanowym spotkanku w kółeczku niczym na spotkaniu AA. Brakowało jedynie Deica. Wysłali my ją na trening ścigowy z Zanzą do stadniny gdzie kiedyś pracował dżoku Gniadka. Wiecie - konspira. Jakoś trza było zrobić urodzinowego suprajza ale widząc nietęgie miny wszystkich zebranych nikt nie miał pomysłu.
 - Może przebierzemy się wszyscy w króliczki playboya? - zaproponowała Kanu
 - Było… - wymamrotała zmartwiona Ti
 - Może wielkie wibratory? - zaproponowała Skrzy - Lateksy to nie problem
 - Też było… - westchnął Maksiu
 Znów cisza jak makiem zasiał. Niemalże słychać było trybiki skrzypiące w mózgownicach.
 - WIEM! - zerwałam się z krzesła - Gniaduch! Przynieś mi moją żeni al perukę! - zawołałam tonem Rumpeltstilckina ze Szreka forever after.
 - Ale ze co? - Gniad zrobił głupią minę
 - Nieważne - machnęłam ręką - Porwiemy Maksia! - zawołałam klaszcząc w dłonie
 - No chyba cię pogibało - powiedział blondyn patrząc na mnie
 - Czekaj, daj mi dokończyć nim mnie zgasisz - mruknęłam niepocieszona
 - No dobra, mów obrażalska - mruknął Maks za co oberwał kuksańca od Roberta za ton.
 - Słuchajcie - powiedziałam zacierając łapki - Porwiemy Maksia i zamkniemy go gdzieś na kłódeczki i każemy Deicowi znaleźć assassynowe pieczęcie by go uwolnić! - powiedziałam z uśmiechem
 - No… To jest jakiś pomysł - Gniad pokiwała z uznaniem głową
 - Tyle ze trzeba coś wymyślić by to takie proste nie było - powiedział Kanuch
 - No ba! Trzeba powymyślać zadania >3 - powiedziałam z uśmiechem - Już chyba nawet mam kilka pomysłów - powiedziałam siadając znów na krześle i objaśniłam pokrótce kilka z nich >3
 - Super, tylko to kupa roboty jest - powiedział Tiarsz gdy skończyłam swój wywód
 - Mamy jeszcze dwa dni, damy radę - powiedziała Skrzy susząc ząbki.
 - Dobra, to podział ról - popatrzyłam po zgromadzonych - Skrzy, zajmiesz się bronią
 - Tak jest mą kapiten!
 - Gniad, kostiumy?
 - Nie ma sprawy
 - Ti, Kanuch i wasze chłopy, wy jak zwykle prowiant?
 - To nie fair, my zawsze robimy za zaopatrzenie - mruknęła Kan udając focha
 - Bo wy doskonale wiecie co wszyscy jedzą - zaśmiała się Arraj
 -No dobra, zajmiemy się tym - odparła Tiś
 - Arraj z Dawidem zrobią nam muzyczny nastrój o >3
 - Się zrobi - powiedział chłopak nim Arraj się odezwała.
 - Super >3. To do roboty ferajna! - zawołałam przyklaskując po czym
 
 ***
 Całe przygotowania były trudne do zachowania w tajemnicy więc Maksio musiał wspomóc się niebieskimi tabletkami by mieć siły utrzymywać Deika nocą w pokoju gdy my prowadziliśmy swoją konspiracyjną działalnością magazynując wszystkie potrzebne sprzętu w Maverowskim domku. Zgrzewka burnów, tigerów i innych jakoś utrzymała nas przy życiu mimo braku snu.
 
 ***
 
 Maksio musiał przypilnować by Deik poszła spać bez ubrania (co trudne nie było) i wynieść cichcem wszystkie ciuchy dziewczyny i swoje pozostawiając jej tylko assassyńskie wdzianko na łóżku gdy zniknął do swojej specjalnie przygotowanej klitki. Sadystami nie byliśmy i dostał tam przedłużacz i laptopa oraz dwie puszki piwa i paczkę chipsów. Ja przywdziałam swoje ukochane czarne wdzianko assasyna i czekałam w kuchni na swojej pozycji startowej. Krzyk i kuwy lecące z pokoju Deika przywołały na mą twarz lekki uśmiech gdyż wiedziałam że plan zaczyna działać. Po chwili Dei wparowała do kuchni a cały nastrój prysł. Pozostało mi zrobić facedesk’a
 - Co się do kuwy nędzy dzieje?! - wrzasnęła Dei
 - Ubierz się to pogadamy - wymamrotałam. Tak, ubieranie się chyba nie było ulubioną czynnością Deica. Gdy dziewczyna wróciła ubrana w assasynowy kostium spojrzała na mnie
 - Va bene… - powiedziałam - Jak zauważyłaś…
 - GDZIE JEST MAKS?!
 - To nie była krew na twoim łóżku tylko keczup x.x’ - chyba nieco przegięliśmy próbując zainscenizować uprowadzenie Maksia - Deiku wczuj się w grę - mruknęłam
 Deic nadal niemal zionął ogniem ale zdawała się ze mnie wysłucha. Oparłam się łokciami o stół stykając palce dłoni i patrząc na Deika wzrokiem assaśkowego mentora
 - Twój ukochany został porwany, my assasyńskie bractwo pomożemy ci go odzyskać ale nie będzie to łatwe… - zaczęłam
 - Czy ty masz na myśli roleplaya? *-* - Deikow zaświeciły się oczka. Ha! Połknęła przynętę
 - Tak, jak się postarasz to znajdziesz Maksia, ale musisz się pośpieszyć bo ma tylko paczkę chipsów i dwa piwa - uśmiechnęłam się lekko
 - Sadysci >.> - powiedziała Dei - To co mam zrobić?
 - Musisz udać się najpierw do Leonarda Tyar’Vinci po swoją broń - powiedziałam cicho przywołując znów ton mistrza assasynów.
 Deic przez moment wyglądała jakby miała się roześmiać ale udało jej się to opanować.
 - Gdzie go odnajdę? - zapytała siląc się na powagę
 - W siodlarni - odparłam jedynie
 Deic skinęła głową i pobiegłą do siodlarni. Poszłam cichaczem za nią aby móc wszystko obserwować.
 Tiarecki siedział na kolanach Adasia rozmawiając (taaa, rozmawiając >.>) z nim wesoło gdy Deic wpadła do siodlarni.
 - Dawać mi broń! - wrzasnęła na wejściu. Dopiero po chwili dotarło do niej że Leoś obściskiwał się ze swoim pomocnikiem. Tyar poderwała się z miejsca
 - Dezio! Amico mio! - Zawołała podchodząc do Deika - Jak dobrze cię znów widzieć!
 - No dobra, dobra, chce broń i spadam dalej - powiedziała Dei - Maks pewnie umiera tam już z głodu
 Tyar zrobił face palma. Miałyśmy nadzieję ze Deik trochę bardziej wczuje się w rolę no ale trudno. Tyar podała Deikowi drewniany miecz (psycholom nie daje się ostrych narzędzi >.>) oraz coś co miało udawać assasyńskie ukryte ostrze.
 - Dezio, potrzebuję białych piór do ukończenia pewnego projektu, zbierz je dla mnie co? - powiedziała Tyara. - Tu masz jeszcze mapkę, w zaznaczonym miejscu spotkasz się z KanVolpe pomoże ci w twoim dalszym zada… - kolejny face palm gdy Deik wypruła z siodlarni gdy tylko dostała mapkę. Teraz pozostało tylko trzymać kciuki za Artka by ten swoje wykonał. Gdy wyszłam cichaczem przed stajnie usłyszałam wrzask Deika a po chwili coś śmignęło nieopodal. A za tym cosiem drugie coś. Artur miał za zadanie gwizdnąć Deikowi mapę. Sądząc po pannach lekkich obyczajów udało mu się to uczynić a teraz ratował życie ucieczką. Deik goniła za nim z o dziwo sporą prędkością. No cóż, ktoś kiedyś powiedział że miłość uskrzydla. Oparłam się o ścianę stajni patrząc nak Artek zwinnie przeskakuje przez ogrodzenie. Deik omal nie wzięła go na klatę (ogrodzenie, nie Artka >.>). Gdy Deicu zaczęła sapać gorzej jak stara lokomotywa Artek upuścił mapę i zwiał w bezpieczne miejsce. Deiczu wzięła mapkę z ziemi i powlokła się do wskazanego miejsca.
 
 Gdy dziewczyna pędziła do Deanowego lasu, drogę zastąpił jej KanVolpe. Dejc w ciężkim szoku wryła się w ziemię i przygotowała się do walki.
 - Spokojnie! – rzekł donośnie KanVolpe – Jestem KanVolpe, złodziej przywódca! Muszę sprawdzić twe umiejętności zanim wkroczysz do Lasu Dusz! Musisz mnie pokonać w najdoskonalszym sprawdzianie umiejętności! – Za miszczem Kanem stanął Damian. W ręce trzymał wodze dwóch koni – Etny i Sherlocka – Dosiądziesz tego oto siwego rumaka, i spróbujesz pokonać mnie w wyścigu na torze crossowym! To, które przeszkody przeskoczysz – zależy od ciebie. Lecz pamiętaj! Każda z nas musi wykonać przynajmniej 26 skoków! Konie są już rozgrzane. Czy jesteś gotowa podjąć to wyzwanie? – KanVolpe uniósł brew.
 - Z przyjemnością cię zmiażdżę – Dezio uśmiechnął się wrednie, chowając ukryte ostrze. Obie dosiadły swoich rumaków i wyruszyły na tor. Damian dostał mapkę toru i miał zaznaczać, która przeskoczyła które przeszkody, żeby nie było nieporozumień. Mistrz KanVolpe i Dezio ustawili się na linii startu. Obaj przygotowani tylko na zwycięstwo. Kidy Damiano dał sygnał do startu, niemal od razu ruszyli galopem. Przejazd przez wodę – KanVolpe zdecydował przeskoczyć mewę, tym samym zaliczając pierwszy skok. Dezio wyminął go w galopie, rozbryzgując wodę na wszystkie strony. Przy trzech budkach KanVolpe przeskoczył dwie w pionie, Dezio dwie w poziomie. Obaj minęli się ułamkami sekund. Mistrz odbił w stronę skoku-wyskoku do rowu z wodą, tymczasem Dezio wybrał szereg – płot, zeskok do wody i skok przez łódkę. Woda rozpryskiwała się przy każdym odważnym skoku Assasynów. Potem, zarówno Dezio jak i KanVolpe popędzili w kierunku piramidy. Pierwszą przeszkodę przeskoczyli niemal równocześnie. Dezio obrał drogę krótszą, KanVolpe na tej przeszkodzie zaliczył jeden skok więcej. Przy okserze z hyrdą po łuku, KanVolpe zaliczył oba skoki, natomiast Dezio tylko jeden! Przy trzech hyrdach, mistrz zaliczył dwa skoki, Dezio tylko jeden. Pędzili dalej, łeb w łeb! Przy kłodach Dezio obrał tę wyższą, mistrz niższą. Przy dole, KanVolpe kłusem przejechał przez kładkę, Dezio wybrał skok-wyskok do dołu. Przy kombinacji wodnej obaj zaliczyli dwa skoki. Pędzili dalej, łeb w łeb, mijając się przy skokach. Kłoda z hyrdą – Dezio znów zdecydował się tylko na jeden skok, w przeciwieństwie do KanVolpe! Dezio objął prowadzenie, ale bilans skoków miał mniejszy! Bez wahania więc, Assasyn przeskoczył bramkę – podczas gdy KanVolpe ją ominął, nadrabiając straty czasowe! Przy schodach, obaj zaliczyli oba bankiety! Przy „płotku” z niewielkich krzewów, KanVolpe go wyminął, natomiast Dezio wykonał ryzykowny skok, który… Udał się! Dezio jednak pokonał głęboki dół z niewielką stratą czasową do KanVolpe. Damiano nie nadążał z zaznaczaniem trasy. Przy stole grzybiarza, KanVolpe zaliczył jeden skok, podczas gdy Dezio aż dwa! Potem obaj pokonali ławeczkę – przeszkodę klaustrofobiczną. Tym samym, Dezio miał zaliczony jeden skok więcej od KanVolpe! Wiedząc, że pozostał mu tylko jeden, Dezio pokonał kłodę i popędził do mety, podczas gdy KanVolpe pokonywał drugą bramkę. Na metę wpadli zaraz po sobie! Damiano orzekł, że wszystkie skoki zostały wykonane po obu stronach i wygrywa… Dezio, z przewagą sekundy! Mapka Damiano wyglądała mniej-więcej [link widoczny dla zalogowanych] (chłopak rysował na kolanie
  ). Dezio triumfalnie zsiadł z konia. KanVolpe lekko skinął głową zwycięzcy. - Twe umiejętności są niepodważalnie doskonałe! – rzekł – Możesz już wyruszyć w poszukiwaniu białych piór, prosto w odmęty Lasu… - Tym razem to zaszczytny KanVolpe strzelił facepalma, gdyż Dezio pomknął w stronę lasu nie czekając na koniec przemowy. NIE MA TO JAK WCZUCIE SIĘ W ROLĘ. Dejc, znaczy się Dezio, pomknął w odmęty lasu szukając punktu zaznaczonego na mapce. Okazał się on starą szopą. Przygotowany na wszystko Assasyn, wkroczył do tajemniczej budowli. Stąpał cicho, niemal niedosłyszalnie…  Znaczy, tak było w założeniu, bo naprawdę Dejc zaczął rozpierdzielać całą chatkę wykrzykując „Gdzie te cholerne pióra!”. Tym samym naprowadził na siebie złych zbójców. Napadli oni na Dezia, ale ten bronił się zaciekle… Gryząc i kopiąc… Dopiero po chwili skapnął się, że ma przecież ukryte ostrze i miecz *jeb*. Tym samym zabił więc złych – Dawida i Adasia, którzy leżeli zaszlachtowani, barwiąc posadzkę posoką ketchupu z woreczków pod zbrojami. Dejc zaczął się bardziej wczuwać i tym razem naprawdę stąpał cicho niczym Asasyn. Nagle, jego niezwykle spostrzegawcze Assasyńskie oczy dostrzegły… LUŹNĄ DESKĘ! Dezio bez namysłu wyrwał ją, znajdując w posadzce dwa śnieżnobiałe pióra owinięte płótnem i liścik:
 „Drogi poszukiwaczu!
 Jeżeli odnalazłeś ten list, zapewne jesteś przyjacielem Leonarda Tyar’Vinci. Wiem, że te pióra są ci bardzo potrzebne, jednak nie tylko ty ich poszukujesz. Musiałem je ukryć – pierwsze dwa znalazłeś. Pozostałe dwa nie będzie tak łatwo znaleźć. Musisz  odnaleźć Catherinę Gniadzę. Powiedz jej, że każdą ciemność może przezwyciężyć blask światła z nieśmiertelnej róży. List ten spal natychmiast po przeczytaniu. Ja pewnie już nie żyję – wrodzy Tobie zabójcy na pewno tego dopilnowali. Dlatego bardzo ważne jest, aby nigdy nie dostali tego listu w swoje łapska. Ufam, że uczynisz jak ci nakazałem.
 Przyjaciel”
 Żadne słowa nie opiszą irytacji Dezia w tym momencie. Rzucił kilkoma wszetecznicami i wyszedł z chatki pierdzielnąwszy drzwiami.
 - No ich chyba popieprzyło całkiem – warknął wrogo, po czym popędził do Deandrowei. Pytała się wszystkich, gdzie może znaleźć Catherinę Gniadzę, jednak nikt nie znał osoby o tym imieniu… Zamiast wczuć się w klimat tajemnicy, Dejek zaczął się wkurzać. Gdy przycupnął w ciemnym zaułku pomiędzy halą a ujeżdżalnią, podeszła doń zakapturzona postać.
 - Wiem kim jesteś i kogo szukasz. Bądź za dziesięć minut w ratuszowej kuchni – powiedziała tajemniczym głosem, po czym odbiegła. Dezio zaczął kroczyć w stronę kuchni. Tam spotkał tę samą postać.
 - Jestem Catherina Gniadza. Wiem że mnie szukałeś. Pytanie dlaczego? I który z nas wyjdzie stąd żywy – rzekłam. TAK! SUPRAJS! TO JA JESTEM CATHERINA! Wiem, nie spodziewaliście się XD.
 - Kurde no, dajcie mi już te pióra! – wrzasnął zrezygnowany Dejczyk.
 - Jakie pióra? – okrążyłam Dezia ze sztyletem w ręku.
 - Dżizas, jak to szło…? – Dezio odchrząknął – Każdą ciemność może przezwyciężyć blask światła z nieśmiertelnej róży – wyrecytował patrząc na mnie cwaniacko.
 - A więc to ty! Naprawdę ty! – rzekłam niby-zdziwiona XD – To, co cię teraz czeka, będzie prawdziwym sprawdzianem twoich umiejętności. Musisz udać się na zachód Lasu Dusz i odnaleźć stary kościół. Dostaniesz mapę. Pióra będą w miejscu, gdzie rządzą demony. Idź i uważaj! Nie tylko ty szukasz tych piór!
 - Wiem, już było w liście, dawaj mapke – Dejcz był mega zirytowany. No cóż.
 - Nie wiem czy jesteś gotów… - zmrużyłam oczy.
 - Nie no, błagam, teraz co, pojedynek na sztylety?!  x,x Daj tą mapke, jestem godna, KanVolpe mnie już sprawdzał u.u – warknął Dej.
 - Proszę – podałam jej mapkę – Ale bądź czujny!
 - Ta jasne! – Dejcz popruł z powrotem do lasu. Ruiny kościoła znalazła bardzo szybko, w końcu mapka była raczej czytelna.
 - Gdzie rządzą demony. Ta, czyli gdzie? X,x – Dejcz zaczął buszować po ruinkach – Tam gdzie jest ciemno. Jestem genialna!
  . Tylko gdzie tu jest ciemno, jak tu nie ma dachu x,x – Nagle Dezio w geście olśnienia popędził na dzwonnicę. Odnalazł najciemniejszy kącik i odsunął cegłę. Tam znalazł dwa pozostałe pióra i krótką wiadomość. „Zanieś je jak najszybciej Leonardowi Tyar’Vinci!”.
 Dejczyk więc zbiegł szybciutko na dół, gdzie czekało na nią dwóch zUych Assasynowych bossów, czyli najwięksi w Dean – Robson i Artek XDDDD. W razie gdyby Dej się nie skapnął że ma uciekać, mieli to napisane na kostiumach XDDDD. Dejcz więc zaczął biec, a złe Asasyny zagnały ją aż do centrum Deandrowei. Tam Dezio goniony przez dwóch potężnych Assasynów wlazł na dach hali. Tam miała ładny drogowskazik ze strzałeczką w dół i napisem „SKOK WIARY!!!”. Dezio nie miał chyba dość wiary, ale gdy na dachu pojawili się wrogowie, rozpędził się i skoczył… Wprost do usadzonego na ujeżdżalni sianka
  . Gdy Artek i Robson skoczyli za Dejem przestali być bossami i zerwali stosowne napisy z kostiumów i zaczęli walczyć >o. Oczywiście Dezio wygrał i zostawił krwawiących ketchupem wrogów pędząc do Tyar’Vinci. Tam był już Adaś, który zrzucił z siebie przebranie zbója o.o. - Mam te pióra! – zakrzyknął triumfalnie Dejcz.
 - Świetnie! – Tiarc wziął pióra i dał Dejowi w zamian jakieś ustrojstwo o.o – Musisz to zanieść najwyższej królowej lub Mistrzyni. Będą zapewne na Round Penie. Twe umiejętności są zaprawdę potężne, Dezio – rzekła Tiarc, a nasz Dezio popędził na Round Pen. Tam na krzesłach siedział Skrzydlak jako Mistrzyni i Arraj jako królowa XDDD. Dejczyk dał im ustrojstwo, a wtedy królowa skinęła głową na Mistrzynię. Skrzydlak wstał i dał Deziowi pierścień.
 - Zanieś to SayMualimowi. W nagrodę otrzymasz klucz do twego największego pragnienia. Jesteśmi ci wdzięczni Dezio. Wiele dziś zrobiłeś dla Deandrowei – Dejczyk nie zważając na honory wypruł do kwatery SayMualima.
 - Mam pierścień! – wręczyła Sayowi pierścień od Skrzydła.
 - Dobrze się spisałeś! W nagrodę – oto klucz – Sayc po krótce wyjaśnił miejsce „przetrzymywania” Maksia. Dejec migiem tam popędził a my za nią. Kiedy otworzyła drzwi zastała góóóóóórę prezentów i Maksia, który ją mocno uściskał, a my jej zaśpiewaliśmy ładne sto lat i Dejcz dopiero się skapnął że ma urodziny. Potem nam dziękowała i zapewniała że się zajebiaszczo bawiła i że jej urodziny są epic
  . A potem… potem to już imprezowaliśmy do rana. Oczywiście bez alkoholowo. Widział ktoś pijanego Assasyna?! 
 Post został pochwalony 0 razy
 
 Ostatnio zmieniony przez Gniadoszka dnia Wto 15:10, 31 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
 |  
|   |  
|  |  |  |  |  |  
		|  |  
  
	| 
 
 | Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach
 Nie możesz zmieniać swoich postów
 Nie możesz usuwać swoich postów
 Nie możesz głosować w ankietach
 
 |  
 
 
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
 |  |