Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
06.11.2011r - Skoki luzem, potęga

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks I / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chocky
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 15:22, 06 Lis 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Lut 2010

Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Mój, wszystkim doskonale znany, stary fiat zabujał się niepewnie na podjeździe do Deandrei, po chwili zakrztusił się i ryknął niczym rozwścieczony lew. Zmrużyłam oczy z dezaprobatą, uderzając pięścią o kierownicę. Z moich ust posypała się siarczysta składanka przekleństw, a widok sportowych aut zaparkowanych na podjeździe tylko dodatkowo mnie rozdrażnił. Decyzja zapadła w tej chwili, kupuję nowe auto, które jakoś będzie się prezentowało. Obiecuję. Marudząc, wyszłam na zewnątrz i udałam się do budynków WSR Deandrei w poszukiwaniu właścicielki Walkirii. Spotkałam ją na myjce, czyszczącą już swojego konia. Przywitałyśmy się, gawędząc o jej nowym podopiecznym. Przyznam, że prezentowała się naprawdę bardzo efektownie. Delikatna budowa, przyciągające wzrok umaszczenie, szlachetna głowa. Pogłaskałam ją po szyi, a ta automatycznie skierowała uszy ku tyłowi, łypiąc na mnie okiem.
- Hoho, nerwusek. Jak możesz mnie dotykać, przecież się nie znamy - Mruknęłam, kiwając głową z dezaprobatą.
- Charakternego masz chyba konia, co? - Powiedziałam tym razem do Carrot, krzyżując ręce na piersi. Dziewczyna rozczesywała długi, lśniący ogon i zaczęła ubierać. Na nogach zapięła fioletowe ochraniacze, okiełznała w ogłowie z nachrapnikiem meksykańskim, do dłoni wzięła lonżę. Miała być moją pomocnicą w skokach, a jak na razie wszystko robiła za mnie. Zaśmiałam się pod nosem. Wyszłyśmy więc przed stajnie, kierując się w stronę mniejszej hali. Szłyśmy pogrążone w rozmowie, zaś Walkiria kroczyła u boku swojej właścicielki dumnie, strzelając w powietrze długim, gęstym ogonem. Weszłyśmy na halę i rozproszyłyśmy się po kontach. Carrot miała się zająć rozgrzaniem konia, ja zaś przygotuję korytarz. Wyciągnęłam ze składzika trzy pary stojaków i lekkie, kolorowe drągi. Ustawiłam więc dwie przeszkody. Pierwszą z nich był mały, 50cm krzyżaczek, cztery foule i 60cm stacjonata - tak na rozgrzewkę. Pozostałe stojaki służyły jako przedłużenie korytarza. Rozciągnęłam po całej długości czerwono-białą folię i wzięłam do ręki bat. Klacz stępowała spokojnie, rozglądając się po hali i rozszerzając chrapy do ukrwionych miejsc. Pysk trzymała przy ziemi, zaraz ruszając do przodu lekkim kłusem. Pracowała energicznie mięśniami zadu, podbijajac kilkakrotnie głową ku górze. Po kilku chwilach Carrot rozurszała ją w kłusie, sprawiając że wyciągała nogi do przodu, biegnąc jednak jednym tempem, energicznie.
- Ok, zagalopuj już - Powiedziałam, na co zgodnie kiwnęła głową i zacmokała. Klacz wyskoczyła do przodu, galopując nieco nazbyt szybko i "kładąc" się na zakręcie.
- Hej, hej! Wooolniej - Mruknęła uspokajająco, przytrzymując ją. Gdy się wybrykała, leciała do przodu poparskując. Zmiana kierunku i byłyśmy gotowe na pierwsze skoki w korytarzu. Przeszkody ustawione były na długiej ścianie. Carrot wprowadziła klacz kłusem i pomachała batem za zadem. Wielkopolanka ruszyła energicznym kłusem, podbijając głową do góry. Zerknęła na przeszkodę i zatrzymała się przed nią. Jej właścicielka spojrzała na mnie zaskoczona, a ja wtem klasnęłam kilkakrotnie w dłonie. Skoczyła z miejsca, nie dotykając kopytami ziemi a ja wybuchnęłam śmiechem. Następną przeszkodę skoczyła już płynnie, z galopu wyciągając szyję.
- Grzeeczna! - Krzyknęłam i podwyższyłam drugą, docelową przeszkodę do 90cm, co było, jak sądzę, tak zwanym pikusiem. Carrot za zadanie miała przegonić ją po wolnej ścianie galopem i wprowadzić znów w właściwy korytarz. Całe szczęście, że owa hala była niewielka. Galopując pewnie przed siebie, zafurgotała chrapami i uniosła głowę wysoko. Pewnie przeskoczyła tym razem pierwszą przeszkodę, przyspieszyła i składając podwozie, była już za dwójką. Podwyższyłam pierwszego krzyżaka o 20 cm, mierzył teraz więc 70, zaś druga przyjęła "szaleńszą" wysokość 110cm. Klacz niemalże atakowała przeszkody, wybijając się tak, by mieć pod sobą trochę zapasu.
- Ma możliwości kobyła - Mruknęłam, dodając do 2 członu dwa drągi i ustawiając na wysokość 130cm. Strzeliła zadu po pierwszej i wybiła się nadto za blisko, jednak lot był długi i nie zrzuciła drąga. Podwyższałam aż do wysokości 160, gdzie praktycznie nie dosięgałam. Dziewczyna śmiała się ze mnie. Walkiria galopowała śmiało do przodu, wyrzucając nogi w górę. Jej obszerny galop zajmował dużo terenu. Pierwsza przeszkoda z kopytkiem w zadku, następna z delikatnym zawahaniem. Wyciągnęła przed siebie szyję, jednak strąciła tyłami. Ustawiłam jeszcze raz, do poprawy. Tym razem poprawnie. Przeszkoda o mierze 170cm pokonana za pierwszym razem, następnie 180 i nieudany skok. Powtórzyłyśmy 180 raz jeszcze, jednak nie udało się. Na jej bokach pojawiły się już plamy potu, także zakończyłyśmy dzisiejsze skoki na 170cm. Carrot pochwaliła ją, cmokając w chrapy i występowała porządnie. Następnie rozmawiając, udałyśmy się do Deandrei na ciepłe kakao.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks I / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare