Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Bieganko z Demonem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Arha [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 13:32, 22 Sty 2012 Powrót do góry


Dołączył: 02 Paź 2010

Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Dzisiaj miałam zamiar zabrać Arhuta i Dema na tor. Chciałam zobaczyć jak mała da radę wytrzymałościowo, a przy okazji przegonić Dema tak na koniec sezonu. Tak więc zerwałam się spod kołderki z samego rańca i lawirując między butelkami po piwie doszłam do łazienki. Szybkie ogarnięcie się i tupu tupu do stajni. Tam zgarnęłam sobie na pierwszy rzut Arhuta. Młoda skulił uszy i tradycyjnie wcisnęła się w głąb boksu. Chyba jeszcze się nie do końca zaaklimatyzowała. Niemniej jednak ryzykując życiem wlajzłam do boksu gdzie… Uhm. Maksio spał opierając łeb o wiadro z owsem. Czyżby nieprzespana nocka? :> Gwizdnęłam głośno, a chłopak zsunął się z wiadra i grzmotnął głową o ziemię lekko zdezorientowany.
- Pobudkaa! – wrzasnęłam mu nad uchem a Dejowe chłopięcie zerwało się na równe nogi.
- Ożesz kurwa… - mruknął pod nosem rozcierając głowę.
- W istocie. Jeszcze trochę a Arha zeżarłaby ci tą blond czuprynę którą tak ukochała sobie Dejcu. A tak btw, to chciałoby ci się dzisiaj potłuc na Demku?
- W sensie na wyścigi?
- Ehe. Człowieniu ty jakiś mało kumaty dzisiaj.
- Mhm… W sumie czemu nie i tak nie mam nic do roboty. A z kim?
- Z Arhą.
- O_____________O
- x,x” Jezus no, mała potrzebuje wytrzymałościowego. Zobaczymy jak sobie radzi z bramką startową, i czy wytrzyma 1200m w tempie Demona na „rozkręcaniu się”.
- Czyli 1200?
- Nie. Ja po 1200 odpadam z Arhą, ewentualnie posiedzimy wam na ogonie jak mała da radę. Wy ciągniecie dalej na 2500m. Ostatnie 700-500m robicie w całkowitym sprincie, wtedy z Arhutem odpadamy na 100%. Chcę go przegonić na koniec, a przy okazji odhaczyć trening z młodą.
- Mhm…
- Hallo? Wiesz co masz robić?
- Ta, lecimy 2500, ostatnie 500 sprintem. To co ty tam z tą klaczą będziesz robić to mnie nie obchodzi.
- Okeeej. No to lecisz po szczoty i sprzęt. I po Dejca.
- Po cholerę Dejca?
- Bo ty nie będziesz mi czyścił Demka. Nie mam do ciebie zaufania x,x”
- W porządku, jak chcesz.
- Aha i pamiętaj o OFICERKACH. W tych trampko adidaso czymś cie nie wpuszczę na konia x,x”
- Ta, ta…
- JA MÓWIĘ POWAŻNIE!
- Ta.. ta..
Aghrhr. Aj kill him suun. Ja podeszłam do zbuntowanej młodej i zapięłam jej szybko uwiąz. Wyprowadzając ją, a raczej wyszarpując z boksu nabawiłam się kilku poważnych otarć na łapie. Niczym stary człowiek na morzu od linki szarpanej przez rybę. Dobra, to była głupia książka, ale tak mi się jakoś skojarzyło. Baj de łej do stajni wparowały psy Tiarca, które zdrowo obszczekały mojego konia, co skutkowało kolejnym napadem szaaałłłłuuuu.
- TIAAAAAAAAAAAAAR! ZABIERZ JEEEEEEE! – wrzasnęłam usiłując przytrzymać dębującą karą i nie dopuścić do zamordowania psów.
- Kurwa, co się drzeeEEEEEEEEEEEEEEEESZ! – Tiarcu momentalnie złapał psy za obroże i odciągnął od Arhy. Młoda nieco się opanowała, ale cóż. Wznosiła się co drugi krok, cofała, usiłowała gryźć. No w dobrym humorze to ona nie była, ale kiiijjj naa badyyluuu. Zaciągnęłam ją na stanowisko, zawiązałam węzeł, który był tak mocny że NIC nie mogło go zerwać. Inny problem ze jakoś nie mogłam sobie przypomnieć jak się go rozwiązuje ale tym będziem martwić się potem. Poszłam sobie po szczotki kiedy w siodlarni znalazłam Dejca grzebiącego przy szafce Dema.
- Po pierwsze – gdzie ty trzymasz ogłowie?! – podałam dziewczynie ogłowie z wieszaka patrząc się na nią nieco dziwnie – Nie ważne u.u” Po drugie – Dlaczego ty tak wgl na Maksia krzyczysz co?
- Ja pierdole Dejec, daj se Kuźwa mać spokój. Ja sem zapożyczem sprzęt wyścigowy Bita, oke? Bo ten… Arhut swojego nie ma i tak ten Very Happy
- Jasne bierz. Jesteś na myjce czy stanowisku?
- Na stanowisku.
- Oke, to ja siwka biorę na myjkę.
- Spok.
Po tej jakże długiej rozmowie myknęłam sobie do Arhuta, który usilnie próbował urwać uwiąz. Kara szamotała się, wznosiła, wymachiwała łbem – istne rodeo. Przytrzymałam ją za kantar próbując do niej przemawiać ale cóż… Zainteresowanym słuchaczem to ona nie była. Niemniej jednak chwyciłam szczotkę i zaczęłam energicznie usuwać kurz z grzbietu młodej. Powiedzmy że podziałało. Arsia lubiła czyszczenie więc wciąż z fochem ale łaskawie pozwoliła się czyścić, księżniczka się znalazła! Czyściłam ją bardzo energicznie i szybko. Nie była brudna, stała w boksie i jeszcze w derce, także. Czyszczenie poszło szybciutko więc już po chwili zaczęłam ją siodłać. Sprzęt był na araba, więc musiałam go całkiem poluźnić, założyć i regulować. Tak też zrobiłam. Wymieniłam tylko Bitowe wędzidło na wąsate Arhy. Gdy udało mi się w końcu to uregulować wrzuciłam jej na grzbiet derkę z podkładką i lekkie siodełko. Kara była dosyć zdziwiona ciężkością siodła, bo pokręciła się w tę i z powrotem zerkając na grzbiet. Uśmiechnęłam się wyprowadzając małą przed stajnię gdzie zobaczyłam Deja i Maksia krążącego na Demonie.
- Gniaad?
- Hym?
- Czego ja twojego dżoka ostatnio nie widujem chym?
- Bo ten, ma urlop tak jakby. Jakieśtam sprawy ważne miał w Amejryce to pojechał. Ale ma wrócić w marcu na nowy sezon.
- Ah. To co, na tor? Smile
- Na tor.
Na miejscu zabraliśmy się za rozgrzewkę, a Dejec przyglądał nam się zza ogrodzenia.. Najpierw stępowaliśmy sobie całe okrążono, ja wydłużyłam sobie maksymalnie strzemiona coby mi było z nią wygodniej „ujeżdżeniowo” pracować. Na zakrętach jakaś mała wolta czy wężyk. Arha co jakiś czas startowała z zębiskami do Dema więc zmieniłam z nią kierunek i stępowałam w drugą stronę. Po chwili przyspieszyłam do kłusa. Zrobiłam z nią ustępowanie od łydki i kilka wolt. Po chwili też krętą serpentynę i wężyki. Na torze miałam ograniczone możliwości, ale najważniejsze było dobre rozgrzanie kończyn. Maks z Demkiem był jeszcze bardziej ograniczony, gdyż Dem miał problem z częścią ujeżdżeniową, dlatego głównie rozgrzewał go kłusując i galopując na przemian po kole. Potem machnęłam na Maksa ręką aby pobiegali trochę w kenterze. Ja też trochę podgoniłam Arhę. Mała się szarpała trochu. Normalnie to bym ją wybiegała, ale nie chcę żeby mi się wymęczyła na torze. Potem trochę z nią galopowałam w kółko, kilka wolt i znów kłus. Maks robił mniej więcej to samo. Przytrzymałam mocniej Arhę i podjechałam do kłusującego Dema.
- Maksiu, na bramki lecimy. DEJEC! Mierz czas – pokiwali łebkami a ja skróciłam strzemiona i z Arhutem pokłusowałam do bramek. Mała raczej nie miała problemów klaustrofobicznych, także wyrywając łeb wlajzła do bramki. Trochę się kręciła na boki, ale stała w miarę ok. Demek obok skupiony, nie szamotał się ani nic. Gdy bramki się otworzyły niemal wypchnęłam karą do przodu. Ta od razu zagalopowała, Demek jak zawsze spokojnie wyszedł z bramki i teraz po wewnętrznej galopował raczej luźno. Tak jak zwykle w stawce, przy końcu, luźno. Arha biegła obok, a ja trzymałam ją dość mocno, bo bardzo chciała wyprzedzić siwka. W sumie to był galop trochę szybszy od tego na treningu. Leciało całkiem fajnie, Demek już doświadczony zawodnik raczej robił to co zwykle, a Arha była trochę podekscytowana. I chciała się wyrwać do przodu. Przy 1200 Dem przyspieszył, jeszcze nie na maks swoich możliwości, ale na tyle, żeby utrudnić utrzymanie się łeb w łeb Arhutowi. Maks raczej wolno prowadził Demona, ale to i tak takie rozruszano na koniec. Mała przyspieszała jak może, ale zwolniłam ją nieco widząc że się męczy. Trzymałam ją z tyłu, ale dosyć blisko Demka. Żeby młody wiedział, że dalej biegnie z kimś, a nie sam i może to sobie olać. Przy 2000 siwy poszedł mocno do przodu obsypując nas piachem. Ja Arhuta zwolniłam, nie ma sensu żeby za nim goniła. Niemniej jednak galopowałyśmy sobie dalej, tylko wolniej. Chciałam zobaczyć czy da radę jeszcze z 1000m przebiec. Jednak po 700, kiedy Dem już dawno skończył i stał z boku, stwierdziłam że nie ma sensu i wystarczająco ją przegoniłam. Całkiem niezłą ma kondycję, trzeba tylko jeszcze trochę popracować. Może w terenie? Podjechałam do Deja.
- eee, czaj… 2’51”.01. Ładny czas. A twoja kara całkiem fajnie biega.
- Wiem – uśmiechnęłam się – A czas iście przyzwoity. Dobra Maks, rozstępuj go. Ja z małą jeszcze trochę pokłusuję.
Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Maksio sobie przestępował jedno okrążenie na spoconym Demie, a ja jedno przekłusowałam i jedno przestępowałam. Gdy wróciłam do stajni Dem już stał w derce na biegalni i wcinał siano. Ja zdjęłam z młodej sprzęt wyścigowy i w kantarku poszłam z nią na myjkę. Polałam ją letnią wodą masując lekko grzbiet, szyję i nogi. Młoda była wymęczona jak nigdy. Po kąpieli ściągnęłam wodę, wytarłam ją ręcznikiem i założyłam derkę. Odprowadziłam do boksu, dałam cukierka i popatrzyłam się na nią chwilę. No, przynajmniej nie w głowie jej teraz będzie rozwalanie boksu. W każdym razie dzisiaj. Potem jeszcze dałam cuksa Demonowi i pomiziałam siwego po łebku. Mój mały biegacz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Arha [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare