Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
09.10.14r. Ujeżdżenie klasa L-1 (do zawodów)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks X / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Czw 19:41, 09 Paź 2014 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nadszedł kolejny, pracowity dzień. Tuż po ogarnięciu góóóóry zaległej papierologii, pomocy Maksowi ze stajennymi obowiązkami oraz zjedzeniu czegokolwiek coby nie paść z głodu przyszła pora na trening. Póki co zajmowałam się tylko Secretem, ciesząc, że reszta moich kopytnych jest w dobrych rękach swoich dzierżawców. Mogłam w spokoju skupić się wreszcie na rozwijaniu kariery i umiejętności taranta.
Przyszłam do Ciapka o naszej stałej, treningowej porze z naręczem sprzętu i przywitałam go smaczkiem. Sec spojrzał na mnie z góry z postawionymi uszami, wszamał co mu pod nos podstawiłam po czym odsunął się abym mogła wejść. Tradycyjnie już rozpoczęłam szorowanie wielkiego cielska, starając nie zostawić na sierści niczego niepożądanego. Kiedy ogier był czysty, osiodłałam go i wyprowadziłam przed stajnię. Wdrapałam się na wysoki grzbiet, odetchnęłam głęboko i pokierowałam go w stronę hali.
Dzisiejszy trening miał na celu przygotowanie do startu w ważnych zawodach. Zgłosiłam nas do ujeżdżenia punktowego u Skrzydlatej, w końcu trzeba zacząć stawiać sobie wyżej poprzeczkę Very Happy Program był zapowiedziany na poziomie L-1, tak więc myślę, że sobie poradzimy. Przejazd miałam już oczywiście obkuty w głowie, teraz tylko wypracować w praktyce.
Żeby nie było tak łatwo, przed jazdą powiesiłam przy kilku literkach (A, C, E i B) czworoboku dwa kolorowe balony z helem, które przy każdym przejściu obok kiwały się lekko i obijały o siebie. Kiedy weszliśmy na halę i przejechaliśmy w pobliżu 'straszaka', Sec od razu postawił uszy i momentalnie odskoczył, kiedy balony zafalowały. Uspokoiłam go spokojnie dosiadem, zawróciłam i znów zbliżyłam się do balonów. Ciapek podszedł ostrożnie, rozszerzył chrapy, wyciągnął szyję niepewnie w stronę balonów. Spróbowałam tak podejść, żeby się nie ruszyły. Szczerze powiedziawszy, dobre 10 minut zajęło mi namówienie go do podejścia i nie odskakiwania za każdym mocniejszym podmuchem wiatru. Postanowiłam póki co nie przejmować się jego fochami i rozpocząć normalną, tradycyjną rozgrzewkę. Szło nam dużo oporniej niż zawsze, ogier się rozkojarzał, płoszył, odskakiwał, chrapał nerwowo. Długo zajmowało mi wyciszenie go, jednak spokojnie i cierpliwie prowadziłam go dalej wyznaczonym programem. Znałam jego charakter i to, że lubił się płoszyć. -Takie bydle, a balona się boi.. - Westchnęłam i poklepałam go pokrzepiająco po łopatce. Pocieszało mnie przynajmniej, że po takim treningu na zawodach chyba nic nie będzie w stanie go rozproszyć. Kiedy skończyliśmy rozgrzewkę, minęło dobre 40 minut. Na szczęście przejazd L-1 powinien zająć nam około 4 minut, dlatego nic straconego. Ogier nie powinien mieć problemów z fizycznym wytrzymaniem naszego treningu. (Gorzej z psychiką :p)
Dałam mu 5 minut stępa na wyciszenie, po czym spokojne zakłusowanie na krótkiej ścianie. Zrobiliśmy woltę, po czym w A wjechaliśmy na czworobok. Klasycznie zatrzymanie w X, ogier stanął ładnie, równo obciążając wszystkie cztery kończyny, aczkolwiek łypał na kolorowe paskudztwa w pobliżu. Pogładziłam go po szyi uspokajająco, po czym zebrałam wodze, półparada i ruszamy kłusem roboczym do C. W C skręciliśmy w lewo, następnie w E łagodne pomoce do ładnie ustawionego koła. Było to bardzo newralgiczne miejsce, jako, że mijaliśmy aż dwa skupiska balonów. Sec uciekł mi trochę zadem od jednej i drugiej wiązki, udało mi się go jednak naprostować i poprowadzić dalej tak jak powinniśmy jechać. Po powrocie na ścianę, między K i A zagalopowanie z lewej nogi, po czym galopem roboczym wjazd na koło o średnicy 20 m. Znów minęliśmy wiązki balonów, w galopie trochę ciężej było mi go opanować, cudem się udało. Wjazd na ścianę, powstrzymałam ogiera od pędzenia, po czym między B i M, (za straaasznymi balonami!) skłoniłam go do przejścia do kłusa. Kiedy dotarliśmy do C, dosiadem zwolniłam go do stępa pośredniego. Tym razem łypnął tylko na balony, i minimalnym łukiem starał się je ominąć. Zepchnęłam go łydką z powrotem na ścianę. HXF spokojna zmiana kierunku w energicznym stępie swobodnym. W F znów pośredni, po czym w A ruszyliśmy kłusem roboczym. Kiedy w E mieliśmy znów zrobić koło, tym razem w prawo, ciapek spłoszył się i wyrwał mi trochę do przodu, przez co zrobiliśmy raczej jajo... Skarciłam go głosem i wzmocniłam pomoce. Wykonaliśmy koło jeszcze raz, tym razem się udało. Zadowolona przeszłam do kolejnego elementu, jakim było zagalopowanie między H i C oraz koło w C. W tą stronę strasznie mu tę balony nie pasowały, przemógł się jednak jakoś czując mój spokój i zdecydowanie. Wjechaliśmy na ścianę, zastosowałam mocną półparadę aby między B i F przejść do kłusa roboczego. Znormalizowałam tempo, po czym w A wjazd na linię środkową i zatrzymanie w X. Ukłoniłam się, pozwoliłam Dirty'emu ruszyć swobodnym stępem na rzuconej wodzy. Wyjechaliśmy ze strasznego czworoboku, poparskując. Popuściłam mu popręg i rozstępowałam go intensywnie około 20 minut.
Ogólnie przejazd był prosty, nieskomplikowany. Gdyby nie element rozpraszający, myślę że Sec przeszedłby go wzorowo, z dobrym impulsem, skupieniem i zaangażowaniem. Ogólnie jednak byłam zadowolona, dał się przekonać do balonów i teraz zerkał na nie bardziej z ostrożnym zainteresowaniem, niż przerażeniem. Kiedy stwierdziłam, że tarant wyciszył się i ochłonął, wyjechaliśmy z hali na zewnątrz. Było dzisiaj całkiem ciepło, dlatego też zatrzymałam go przy koniowiązie, rozsiodłałam i po sprawdzeniu ogólnej kondycji od razu wypuściłam na padok, bez derki. Poczęstowałam go jeszcze kilkoma smaczkami, niech wie, że się spisał. Po chwili namysłu przyniosłam mu dwa balony i przywiązałam do ogrodzenia. A niech się przyzwyczaja..
Kiedy odnosiłam sprzęt zauważyłam z satysfakcją, że zbliżył się i kilkukrotnie pacnął chrapami w balona, oczywiście odskakując dla pewności, że przeżyje :p ale z każdym kolejnym razem był to coraz mniejszy dystans, w końcu stracił zainteresowanie straszakami i zaczął się spokojnie paść.
Zadowolona z dzisiejszej pracy, udałam się do budynku napić się czegoś i zająć pozostałymi obowiązkami.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Pią 16:06, 10 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks X / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare