Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
20.01.2013r. - Ujeżdżenie L-2 by Vivienne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 0:05, 23 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Ostatnimi czasy największe pokłady energii posiadałam w czasie porannym i wczesno-południowym, dlatego zaraz po drugim śniadaniu wcisnęłam do kieszeni jabłko i pomaszerowałam do stajni. Chaps biegł wesoło przede mną, zatrzymywał się co rusz i czekał, aż utoczę mu śniegową kulkę, później jak szalony gnał za nią i znowu wracał. Dan przywitał nas cichym rżeniem, od razu robiło się człowiekowi przyjemniej gdy jego koń prezentuje nam tak miłe powitanie. Przemówiłam do niego kilka słów, po czym sięgnęłam uwiąz by wyprowadzić go przed boks. Skrzynka z jego szczotkami była w siodlarni, poszłam więc po nią, a gdy wróciłam zastałam wdzięczny obrazek Chaps opartego przednimi łapami o fasadę boksu i Dana schylającego głowę, oba zwierzaki najwyraźniej miały ochotę się zaprzyjaźnić. Chaps jednak, gdy tylko mnie zobaczył zerwał się i w podskokach znalazł się u moich stóp. Zaczęłam czyścić konia, dokładnie, spokojnie, nie zapominając o newralgicznych miejscach. Na kopyta również poświęciłam sporo czasu aby dokładnie je obejrzeć. Gdy uznałam, że wszelki brud został wyeliminowany osiodłałam rumaka i poszłam po swój kask. Gotowi i zwarci poszliśmy na halę.
Trening rozpoczął się od typowej rozgrzewki obejmującej ćwiczenia rozciągająco-rozluźniające w stępie, składały się na nią rozmaitej średnicy wolty, ósemki oraz serpentyny, które wychodziły coraz swobodniej. To samo powtórzyliśmy również w drugą stronę. Starałam się pilnować poprawnych wygięć i tempa konia, dzisiaj było zadowalające, choć momentami bardzo energiczne. Co rusz zbierałam wodze na kontakt, to znowu je oddając, ogier nie buntował się. Zatrzymaliśmy się aby dociągnąć popręg, następnie ze stępa ruszyliśmy miękkim kłusem. Jeździliśmy po ścianach, co jakiś czas robiąc kółko, woltę, czy zmiany kierunków. Wystarczyła spokojna, ale wyczuwalna wewnętrzna łydka i dosiad, aby ćwiczenia, które egzekwowałam zostały poprawnie odtworzone. Następnym etapem były przejścia, najpierw ze stępa, z zatrzymania, a później z kłusa. W jednym z nich zdarzyło mu się nieco nerwowo ruszyć, ale był to jedyny mankament. Jechaliśmy teraz rozluźnieni kłusem. Po 10 minutach wkluczyłam dodania. Najpierw w lewo, na długiej ścianie. Poklepałam go, gdy wykonał parę ładnych kroków i kłusem roboczym zmieniłam kierunek przez półwoltę. Powtórzenie dodania. Tym razem również godne pochwały, zgodne z oczekiwaniami, z zachowaniem równowagi. Potem całkiem zgrabne przejście do kłusa roboczego, a z roboczego do zatrzymania. Pochwała, ruszyliśmy stępem, za sekundę kłusem, dodanie na długiej ścianie. Zmieniłam kierunek i znów dodanie. Pochwaliłam go głośno i wjeżdżając na krótką ścianę wznowiłam skracanie. Wykonaliśmy sporo półparad i miętoszenia wędzidła, ogier zachowywał skupienie i bardzo podobało mi się jego zaangażowanie. Teraz zatrzymanie, dość równe, po nim ponowne ruszenie kłusem. Każda długa ściana pokonana była kłusem roboczym, w spokojnym, acz impulsywnym tempie, natomiast na obu krótkich skupialiśmy się na skracaniu. Chwaliłam go co jakiś czas, bo zdecydowanie były to uzasadnione nagrody. Chwila odpoczynku w stępie. Po krótkiej przerwie na złapanie oddechu powróciliśmy do kłusa, zrobiliśmy w nim koło na długiej ścianie. Najpierw jedno, duże i pełne. Następnie, na kolejnej długiej ścianie pokombinowałam ze średnicą koła, tzn. Stopniowo zmniejszałam ją i powiększałam. W drugą stronę powtórzenie. Byłam bardzo zadowolona z zaangażowania konia oraz z jego wrażliwości na pomoce. Skoro już byliśmy przy temacie kół to przyszedł najwyższy czas na zagalopowania na kole. Po jednym pełnym okrążeniu skróciłam wodze na znak przygotowania do zagalopowania, wzmocniłam łydkę i zagalopowanie. Czułam dobre porozumienie między nami, koń nie tylko był wykonawcą moich poleceń, ale przede wszystkim uważnym słuchaczem. Powolutku podjęłam próbę zamknięcia go między ręką a łydką, co doprowadziło do pięknego, okrągłego i płynnego galopu. Popracowałam z nim chwilę na kole, pozmieniałam znowu jego średnicę, zaliczyliśmy też przejścia z kłusa oraz do kłusa, potem zmieniłam kierunek i galopowaliśmy w drugą stronę. Dwa okrążenia, w tym jedno duże koło w ramach ostatnich ćwiczeń rozprężających i przejście do kłusa, stępa aż do stój. Zechciałam dzisiaj zrealizować program L-2 więc po porządnym rozgrzaniu przeszliśmy do treningu właściwego.
Wjechaliśmy na czworobok kłusem roboczym i zatrzymaliśmy się w X. Dan zachowywał skupienie i pełną uwagę. Ukłoniłam się i ruszyłam kłusem roboczym. Pojechaliśmy prosto, by przy C skręcić w prawą stronę. Tym razem znowu postawiłam na pracę głównie dosiadem i subtelne wspomaganie się wodzami. Wyjechaliśmy narożnik, przy literze B ponowny skręt w prawo i najazd na wprost do E, gdzie skręcamy w lewo. Impuls ogiera był umiarkowany, ale nie wolny, działałam jednak łydkami w celu zachęcenia go do użycia odrobinę większej energii. Musiałam zachować szczególną ostrożność i spokój łydek, ponieważ Ruby jest na tę pomoc bardzo wyczulony i mocniejsze przyciśnięcie może zburzyć dobre tempo i niepotrzebnie go spiąć. Kłusem roboczym jechaliśmy drogę do A, gdzie nastąpiło przejście do stępa pośredniego. Wykręciliśmy wężyk FXM stępem swobodnym, potem stęp pośredni. Przy literce C zakłusowanie, a przy E pół 20-metrowego koła, ponieważ przed B dałam sygnał do zagalopowania. Dwudziesto-metrowe koło wyjechaliśmy płynnym galopem, by ponownie powrócić na ślad. Spokojnie, bez nerwowości i szarpania. W połowie drogi do M przejście w kłus roboczy. Kłusowaliśmy do E, gdzie skręciliśmy w lewo by jechać na wprost, do B, tam, skręt w prawo kłusem aż do E, w którym to wykonaliśmy połowę, całkiem kształtnego 20-metrowego koła. Kolejno, zagalopowanie w B, powtórka koła w galopie i między B a F przejście do kłusa. Przejście wypadło dość nieźle, ale Dan w jednym momencie się potknął. Wyjechaliśmy na linię środkową przy literce A i płynnie przeszliśmy w zatrzymanie w X. Ukłon. W ramach odpoczynku luźniutki stęp na swobodnych wodzach. Pochwaliłam Dana za kawał dobrej roboty, a gdy podsuszył sierść zeskoczyłam z siodła i nakryłam go derką, poszliśmy do stajni. Uwiązałam go przed boksem, rozsiodłałam i sprawdziłam mu kopyta, następnie przemyłam pyszczek wodą a do żłobu włożyłam mu marchew. Poprzytulałam jeszcze misiaka i zostawiłam go spokojnie w boksie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Wto 23:46, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare