Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
21.01.2013r. - Lonża by Vivienne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 0:06, 23 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzisiaj weszłam do stajni w dobrym humorze, był to pierwszy dzień bez opadu śniegu, wyszło nawet nieśmiałe słońce i od razu zrobiło się człowiekowi raźniej na duszy! Dankowa głowa zwisała znudzona, oparta o drzwi boksu, ale gdy usłyszał moje kroki podniósł głowę i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. Przywitałam go i udałam się do siodlarni po skrzynkę ze szczotkami. Wyprowadziłam gniadego przed boks i uwiązałam go dość luźno, ponieważ czyszczenie zajmie nam sekundę. Gdy ostatnie kopyto było już czyściutkie, a ogon rozczesany zaczęłam nakładać kolejno sprzęt. Na początek owijki, pomarańczowe. Dan był zaciekawiony co to za materia owija jego kończyny i koniecznie chciał je zbadać. Pokazałam mu jedną, obwąchał ją, ale nie wykazał specjalnego zainteresowania i odwrócił łeb w drugą stronę, żeby sięgnąć trochę słomy. Trochę to zawijanie przysporzyło mi kłopotów! Co rusz albo zawodził rzep, albo ja coś źle ułożyłam, albo też efekt końcowy nie był zadowalający. W końcu jednak doprowadziłam końskie nogi do ładu i wsunęłam na grzbiet gniadoszka czaprak, następnie pas z podkładką. Sięgnęłam ogłowie i stając z boku konia podałam mu wędzidło do pyska. Ten mały cwaniaczek zacisnął sprytnie zęby i ani myślał, żeby memlać to żelastwo. Trochę się nagimnastykowałam, już myślałam, że zaraz moja ręka do łokcia utknie w Danowym pysku, ale na szczęście postanowił przestać się ze mną droczyć i z łaską rozwarł swą paszczę. Pozapinałam wszystkie paski, wzięłam lonżę spod boksu i byliśmy gotowi. Na sprawdziłam pas i podpięłam lonżę, pogłaskałam konia i nakazałam mu ruszyć naprzód.
Dan sprawiał dzisiaj wrażenie beztroskiego młodzieniaszka, szedł sobie rozglądając się na boki, to znowu zniżając głowę do ziemi by rozdmuchać piasek, albo zatrzymać się i straszyć mnie, że zaraz się położy. Nie mniej jednak, cały czas uważnie mnie obserwował i zachowywał czujność, ot, miał po prostu zabawowy humor. Oczywiście nie uszło mu to płazem i jego plany na przechytrzenie swojej właścicielki legły w gruzach kiedy to ciągle go poganiałam albo wydawałam znaki i dźwięki informujące go, by zaprzestał, cokolwiek tam planuje. Gdy zauważył, że nic nie zdziała i odpuścił udało mu się zrobić 4 poprawne koła. Wtedy zawołałam konia do siebie by swobodnie przepiąć lonżę, koń stępował teraz w przeciwną stronę, już o połowę grzeczniejszy. Dan opuścił głowę i mielił wędzidło, ucieszyła mnie ta poprawa zachowania. Kilak razy byłam zmuszona dodać mu animuszu podczas tego spaceru bowiem po jego energii nie było dziś śladu. Po kolejnych kilku pełnych kołach ponownie zawołałam ogiera do siebie, sprawdziłam pas, po czym wydałam komendę powrotu na ścianę i ruchu stępem. Po dwóch kołach zakłusowanie od delikatnego ruchu bata bliżej zadu. Gniade pośladki ładnie pracowały i nie zostawały w tyle, nawet tempo było dość zadowalające. Koń co jakiś czas opuszczał głowę za co chwaliłam go pochwałą ciepłym głosem. Kłusował sprężyście, chętnie podnosząc nogi. Odbębniliśmy tak 5 minut kłusa, podczas których pilnowałam tempa i obserwował ruch konia. Po upływie tego czasu wydałam komendę 'do stępa'. Przywołałam konia i przepięłam lonża, stęp w drugą stronę i ponowne zakłusowanie. Po kilku kołach przyszła kolej przejść. Skoro byliśmy przy kłusie to pierwszym przejściem była sekwencja kłus-stęp-kłus. Zmieniłam kierunek i przejścia również w tę stronę. Płynniej niż przed chwilą, z o wiele szybszą reakcją, Dan skupiał się bardziej z minuty na minutę. Po paru udanych przejściach przywołałam gniadego do mnie i pochwaliłam go głaszcząc jego łebek. Powróciliśmy na koło stępem. Po dwóch kołach komenda zakłusowania, po kolejnych 3 kołach próba zagalopowania. Donnperignon poderwał się galopem, nieznacznie wierzgnął, bo aż wykręciła mi się lonża. Żeby mu pokazać, że to niewłaściwie użyłam jego imienia ostrzejszym tonem. Oczywiście, że należy brak poprawki na jego drobne wykroczenia od normy, w końcu to ogier, ale dobrze ustalona hierarchia to dobra praca! Kiedy widziałam, że ruch Dana stał się spokojny i zrównoważony postanowiłam powiększyć nieco koło. Po dwóch sporych okrążeniach zwolnienie przez kłus do stępa, zawołałam konia, przepięłam lonżę i puściłam w drugą stronę. Ponownie komenda galopu zaraz po energicznym kłusie. Podobało mi się jak zrozumiale Dan odczytuje moje sygnały i słucha komend, pochwaliłam go. Tym razem również powiększyłam koło, następnie je pomniejszając, później przejście do kłusa. Po dwóch okrążeniach zagalopowanie. Bardzo płynne choć trochę za mocno energiczne, zwolniłam więc nieco tempo. Podczas wykonywania drugiego okrążenia galop przybrał optymalnego tempa, zad pracował poprawnie, a głowa konia znajdowała się w należytym miejscu. Po kilku minutach galopu po zróżnicowanych średnicowo okręgach przejście do kłusa. Odnosiłam wrażenie, jakby energia ogiera nie została nawet w 50% spożytkowana, ale dzisiaj postawiłam na trening posłuszeństwa i rozluźnienia po ostatnich intensywnych treningach. Po minucie kłusa zwolnienie do stępa, w którym to porządnie się osuszyliśmy. Zatrzymałam Dana, pochwaliłam i nasunęłam mu na grzbiet derkę, która wisiała na wieszaku, postępowaliśmy jeszcze chwilę w ręku dla pewności, że sierść wyschła jak najlepiej. Ogier szedł w mój ślad bardzo spokojny, ale nie obojętny, kiedy stawałam on również się zatrzymywał, a kiedy ruszałam robił to samo nie wyprzedzając. Po kilku chwilach zabawy opuściliśmy halę. Dzisiaj na dworze nie było wiatru więc zdecydowałam się puścić go na pastwisko żeby rozładował energię. Najpierw jednak poszliśmy do stajni aby zdjąć sprzęt i przebrać derkę na trochę grubszą. Gdy koń stał opatulony, wsunęłam mu na głowę kantar i poprowadziłam na pastwisko. Gdy tylko ogrodzenie się zamknęło Dan zaczął poznawać się ze śniegiem, wąchał go, próbował kopać i dokładnie badał podłoże przednimi kopytami. Gdy poczuł się pewnie ruszył do przodu kłusem, potem podziwiać można było tyko serię bryków i innych wykrętów na boki i do góry. Uśmiechnęłam się, poobserwowałam go chwilę i wróciłam do stajni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare