Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
19.01.2013r. - Ujeżdżenie L-1 by Vivienne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 0:05, 23 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Donnperignon stał w boksie i podskubywał siano. Przeszłam jego boks i udałam się do siodlarni w celu przytargania całego niezbędnego sprzętu pod jego boks. Sprawdziłam mu kopyta, dwa z nich wymagały doczyszczenia, poza tym obyło się bez gruntownej pielęgnacji. Ubrałam miśka od stóp do głów, ubrałam kask, zapięłam kurtkę i wyszliśmy na halę. Trening rozpoczął się od typowej rozgrzewki obejmującej ćwiczenia rozciągająco-rozluźniające w stępie, składały się na nią rozmaitej średnicy wolty, ósemki oraz serpentyny, które wychodziły coraz swobodniej. To samo powtórzyliśmy również w drugą stronę. Starałam się pilnować poprawnych wygięć i tempa konia, ale było zadowalające, ani zbyt do przodu ani ospałe. Co rusz zbierałam wodze na kontakt, to znowu je oddając, ogier nie buntował się. Zatrzymaliśmy się aby dociągnąć poprę, następnie ze stępa ruszyliśmy miękkim kłusem. Zauważyłam, że codzienne, regularne treningi mają ogromny wpływ na postęp w posłuszeństwie i szybkości nauki Dana.
Jeździliśmy po ścianach, co jakiś czas robiąc jakieś kółko, woltę, czy zmiany kierunków. Wplotłam w trening również elementy naszej zabawy w przejścia sprzed kilku dni. Najpierw proste, wychodzące ze stępa, do zatrzymania. Wystarczyła spokojna, ale wyczuwalna wewnętrzna łydka i dosiad. Następnym etapem były dwa przejścia z kłusa do zatrzymania i z stój do kłusa, w jednym z nich zdarzyło mu się nieco nerwowo ruszyć, ale był to jedyny mankament. Jechaliśmy teraz rozluźnieni kłusem. Po 10 minutach wkluczyłam dodania. Najpierw w lewo, na długiej ścianie. Poklepałam go, gdy wykonał parę ładnych kroków i kłusem roboczym zmieniłam kierunek przez półwoltę. Powtórzenie dodania. Tym razem również godne pochwały, zgodne z oczekiwaniami, z zachowaniem równowagi. Potem całkiem zgrabne przejście do kłusa roboczego, a z roboczego do zatrzymania. Pochwała, ruszyliśmy stępem, za sekundę kłusem, dodanie na długiej ścianie. Zmieniłam kierunek i znów dodanie. Pojawił się szeroki uśmiech na mojej twarzy spowodowany ogromnym zadowoleniem z zachowania Dana. Pochwaliłam go głośno i wjeżdżając na krótką ścianę wznowiłam skracanie. Wykonaliśmy sporo półparad i miętoszenia wędzidła, ogier zachowywał skupienie i bardzo podobało mi się jego zaangażowanie. Teraz zatrzymanie, dość równe, po nim ponowne ruszenie kłusem. Każda długa ściana pokonana była kłusem roboczym, w spokojnym, acz impulsywnym tempie, natomiast na obu krótkich skupialiśmy się na skracaniu. Chwaliłam go co jakiś czas, bo zdecydowanie były to uzasadnione nagrody. Chwila odpoczynku w stępie. Po krótkiej przerwie na złapanie oddechu powróciliśmy do kłusa, zrobiliśmy w nim koło na długiej ścianie. Najpierw jedno, duże i pełne. Następnie, na kolejnej długiej ścianie pokombinowałam ze średnicą koła, tzn. Stopniowo zmniejszałam ją i powiększałam. W drugą stronę powtórzenie. Byłam bardzo zadowolona z zaangażowania konia oraz z jego wrażliwości na pomoce. Skoro już byliśmy przy temacie kół to przyszedł najwyższy czas na zagalopowania na kole. Po jednym pełnym okrążeniu skróciłam wodze na znak przygotowania do zagalopowania, wzmocniłam łydkę i zagalopowanie. Czułam dobre porozumienie między nami, koń nie tylko był wykonawcą moich poleceń, ale przede wszystkim uważnym słuchaczem. Powolutku podjęłam próbę zamknięcia go między ręką a łydką, co doprowadziło do pięknego, okrągłego i płynnego galopu. Popracowałam z nim chwilę na kole, pozmieniałam znowu jego średnicę, zaliczyliśmy też przejścia z kłusa oraz do kłusa, potem zmieniłam kierunek i galopowaliśmy w drugą stronę. Dwa okrążenia, w tym jedno duże koło w ramach ostatnich ćwiczeń rozprężających i przejście do kłusa, stępa aż do stój. Po tej solidnej rozgrzewce czekał na nas właściwy przejazd czworoboku.
Zaczęliśmy więc od kłusa roboczego, którym wjechaliśmy na czworobok. W linii prostej dojechaliśmy do X-a, w którym bardzo poprawnie przeszliśmy do stój. Gdy koń grzecznie stał, ja wykonałam ukłon, po którym ruszyliśmy kłusem. Podczas pracy łydek i dosiadu kontrolowałam prostej postawy konia i impulsu jego ruchu. Przy literze C skręciliśmy w lewo i jechaliśmy następne odległości, w pełnym skupieniu. Od E koło 20 m w lewo. Całkiem dobre wygięcie choć miałam wrażenie, że koło wyszło trochę krzywo. Powrót na ścianę i kłusem dalej, do narożnika między K a A. W narożniku zagalopowanie. Płynne i spokojne. Przy A wykręciliśmy całkiem kształtne koło o średnicy 20 m. Od B do M był czas na przejście. Nieco zwolniliśmy tempo, aby przygotować się do przejścia, poruszaliśmy się teraz spokojnym kłusem. Zaliczone. W C zmniejszyliśmy tempo do stępa, aczkolwiek energicznego, tak dojechaliśmy do H, gdzie następnym elementem był wjazd na przekątną HXF – w stępie swobodnym. Działałam głównie siłą swojego dosiadu, jak najmniej na wodzach, kołysząc się w siodle i utrzymując prawidłowy balans kontrolowałam postawę konia. Przed F zebrałam wodze na kontakt, ruszyliśmy kłusem w A. Dojechaliśmy do litery E, gniady miał pięknie zaangażowany zad i zaokrąglony grzbiet, przy której koło 20 m w prawo. Aby koło wyszło zgrabniej zadziałałam mocniej wewnętrzną łydką. Po dobrze wykonanym kole powrót na ścianę i przygotowanie do przejścia. W narożniku między H a C zagalopowanie. Od C koło 20 m w prawo. Zauważyłam, że Dan genialnie reaguje na działanie siły łydek, nie za mocnych, ale pewnych i wyczuwalnych. Powróciłam na ślad a przy B skupiliśmy się przed zbliżającym się przejściem, przed F przejście do kłusa roboczego. Wyjazd na linię środkową w A i zatrzymanie w X. Ukłon, pochwała i zasłużony odpoczynek pod postacią stępa na luźnych wodzach. Poluźniłam koniowi popręg, wysunęłam stopy ze strzemion i wczułam się w ruch jego grzbietu. Wspominając wzloty i upadki treningu doszłam do wniosku, że jestem z ogiera bardzo bardzo zadowolona, z jego zaangażowania i posłuszeństwa. Drobne pomyłki, czy niedociągnięcia to kwestia pracy i czasu, który pozwoli nam w pełni sobie zaufać. Po porządnych rozstępowaniu zeszłam z konia aby nakryć go derką, opuściliśmy halę by zaraz znaleźć się w stajni.
-I jak tam nasz ogieros się spisał?-zapytał Oliver, który przygotowywał porcję kolacji dla Dana. Ogier zarżał radośnie, z niecierpliwością w głosie na dźwięk przesypywanego muesli. Przytrzymałam go żeby czasem nie wparował do paszarni i zgrabnie znaleźliśmy się w boksie.
-Ma ogromny potencjał, który trzeba umiejętnie wykorzystać. Jest bardzo zdolny. Oliver pokiwał głową i ujął miarkę w rękę, Dan wypatrywał go z daleka.
-Przejechaliśmy L-1, jutro pewnie pojedziemy L-2 żeby mieć pewność, że możemy startować.
-Super, przyjdę zobaczyć jak Wam idzie – uśmiechnął się. Odłożyłam sprzęt do siodlarni i pomogłam chłopakowi w pracy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Wto 23:46, 09 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Koń 1 / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare