Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:01, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
RAPORT
~ 09.12.10 ~
Dziś pierwsze przekładanie się przez konia. Szybko wyczyściłam i na halę. Najpierw rozgrzewka na lonży. Koń był grzeczny, pomimo długiej przerwy - dobrze że chodził na pastwisku! Bardzo dokładnie go rozgrzałam, a kiedy już rozładował energię, przyszła moja pomocnica - Ala. Podziękowałam jej, że przyszła i zapoznała się z Seiguento. Przytrzymała go, a ja powoli kładłam się na grzbiet ogierka. Kiedy poczuł na sobie ciężar ludzkiego ciała, skulił uszy i parsknął nerwowo, odwracając się zadem w bok. - Heeeej, Seiguś! - Mówiłyśmy do niego cicho i spokojnie. Gładziłam go po szyi, aż w końcu uspokoił się i mogliśmy zacząć jeszcze raz. Bardzo powoli kładłam się na siodło, a on stał. Nic nie robił, nawet kiedy cały ciężar ciała przenosiłam na jego grzbiet. Poklepałam go po szyi i przeszliśmy koło. Znów powtórzenie ćwiczenia. Nic nie robił, stał grzecznie. Poklepałam go po szyjce i jeszcze kilkakrotnie powtórzyłam ćwiczenie. Rozkłusowałam, rozstępowałam i do stajni.
~ 10.12.10 ~
Na hali rozgrzałam konia na lonży i znów do stępa. Zatrzymałam i zebrałam wodze. Koń nieco zadarł łeb, ale zaraz znów go opuścił. Mówiłam do niego uspokajającym tonem. Powoli ciężar ciała przenosiłam na jego grzbiet. Stał grzecznie. Położyłam się na niego i stał grzecznie. Powtórka tego ćwiczenia wielokrotnie. Rozkłusowałam, rozstępowałam i do stajni, gdzie dostał marchewkę.
~ 11.12.10 ~
Na hali rozgrzewka i znów kładzenie się. Seiguento stał grzecznie, zupełnie nic sobie nie robiąc z ciężaru na swym grzbiecie. Poklepałam go, chwilka stępem i powtórka ćwiczenia parę razy, oczywiście z odstępami i pochwałami. W końcu zatrzymanie i odwinęłam strzemiona. Zaczęłam je obciągać w dół, ale koń nic nie robił, więc poklepałam, rozstępowałam i do stajni, w której czekały smakołyki.
~ 12.12.10 ~
KONIO MA WOLNE!
~ 13.12.10 ~
Na hali rozgrzałam, trochę się na nim powieszałam, trochę się powieszałam na strzemionach i przyszła Ala. Podciągnęłam popręg i ona potrzymała ogra. Ja założyłam kask, kamizelkę i rękawiczki. Złapałam się rękami za łęk przedni i tylny i poskakałam trochę podciągając się na nich o,o. W końcu ze strzemienia bardzo lekko wsiadłam, od razu łapiąc strzemiona. Koń cofnął się kilka kroków nerwowo, wysadził z zadu i szarpnął łbem. - Juuuż, już. - Mówiłam stanowczo, ale kojąco. Poklepałam go po szyi gdy stanął grzecznie i poleciłam Ali, żeby ruszyła, kiedy dam łydkę. Z początku, kiedy dociskałam łydki, Seig był nerwowy, ale potem już ładnie szedł i łydki go pobudzały. Potem poprosiłam Alę, żeby tylko trzymała, a on z każdą łydką ruszał! Na początku niepewnie, ale kiedy go poklepałam, to stawał! Byłam baaaaaardzo dumna, że mój koń się tak szybko uczy. Jeszcze trochę pochodziliśmy i poćwiczyliśmy zatrzymanie i ruszanie i zsiadłam. Poklepałam, ucałowałam, dałam cuksa ówcześniej luzując popręg i rozstępowałam. W stajni rozsiodłałam i 'tona' smakołyków!
~ 14.12.10 ~
Na hali rozgrzałam i Ala przyjechała. Podciągnęłam popręg i wsiadłam lekko w siodło. Sei nic, poklepałam. Ala nie trzymała, stała z boku i patrzyła. Obie byłyśmy zdumione, jak ten koń szybko się uczy. Dałam łydkę, kiedy nie reagował łydka i wypchnięcie + cmoknięcie. Ruszył, poklepałam po szyi. Chwila stępem i zatrzymanie. Znów stęp, tym razem ruszył od jednej łydki, poklepałam. Poprosiłam Alę, żeby go złapała za wodze i odczulanie na wędzidło. Skróciłam wodze na kontakt. No więc tak - prawa wodza działa i Ala prowadzi konia w prawo. Lewa, w lewo, itd. Po kilku takich działaniach, koń zaczął pojmować o co chodzi! Pod koniec jazdy już jeździliśmy po całej hali po woltach, serpentynach itd. Poklepałam zsiadłam rozstępowałam i do stajni. Marchewki!!
~ 15.12.10 ~
Dziś już pobiegamy z jeźdźcem na lonży! Na hali rozgrzałam, potem wsiadłam i Ala przyszła. Dopięła lonżę i najpierw dwa koła w dwie strony stępem na lonży. Dziewczyna praktycznie nic nie robiła, ja działałam łydkami. Zakłusowanie od łydki, bardzo ładnie, chociaż na początku nie bardzo łapał o co chodzi, ale potem od samej łydki już kłusowaliśmy. To samo z galopem, ale niepotrzebny ciężar to pobrykamy! Kiedy wysadzał barany, to bardzo lekko mieszałam w pysku wędzidłem, żeby ledwo co czuł, ale jednak. Pomagało, a pod koniec jazdy pomykaliśmy już bez lonży! Zdolny facet!
Koń bardzo szybko się uczy, wstępnie zajeżdzony, narazie tylko stęp, kłus i galop, ale na pewno będzie więcej!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|