Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
09.01.2013 Zapoznanie z Wikuchą i różne skoki :o

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Koń 1 / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lawliet
Pensjonariusz
PostWysłany: Śro 20:40, 09 Sty 2013 Powrót do góry


Dołączył: 09 Sty 2013

Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Weszłam do Deandrei. Na początku się rozglądałam aby wiedzieć co gdzie jest. Od dziś dzierżawiłam Wikipedię, nie mogłam się doczekać aż w końcu ją zobaczę. Pobiegłam czym prędzej do biegalni gdzie stacjonowała Klacz. W saszetce, którą miałam na biodrach szeleściły jeszcze nieodpakowane waniliowe dropsy. Weszłam do środka, minęłam dwie lamy i pozostałe konie. Na końcu stała Wikipedia. Podeszłam do niej powoli i bardzo delikatnie pogłaskałam ja po ganaszu, jednoczesnie szepcząc jej do ucha ‘spokojnie’. Konie i lamy słysząc zamek błyskawiczny i szelest plastikowego opakowania od razu podniosły uszy do góry. Najpierw dałam Wikipedii kostkę cukru, a każdemu pozostałemu zwierzakowi dałam po cukierku. Wyszłam z Klaczą prowadząc ją na uwiązie. Zaprowadziłam ją do koniowiązu i dałam jej dropsa. Ja w tym czasie poszłam po sprzęt. Gdy przyniosłam wszystko co potrzebne do jazdy i pielęgnacji, zaczęłam czyścić Klacz. Grzecznie stała spoglądając na mnie kątem oka. Jedno ucho miała stulone. Co chwile chwaliłam ją dobrym słowem i klepaniem po szyi. Sięgnęłam po jej nogę i wyczyściłam. To samo z pozostałymi nogami. Zwilżyłam lekko szmatkę i wyczyściłam okolice oczu i chrap. Klacz się przy tym trochę wierciła, ale gdy dostała smakołyk lekko uspokoiła się i zajęła się smacznym chrupaniem c: Jednym ruchem ręki zarzuciłam czaprak na jej grzbiet, a potem siodło. Przypięłam czaprak do siodła i przerzuciłam popręg przez siodło. Przewiesiłam wodzę na szyję konia i zaczęłam zakładać ogłowie. Klacz bez oporów dała się 'ubrać'. Zapięłam wytok o popręg i go podpięłam. Potem szybko ubrałam klaczce na nogi ochraniacze i zarzuciłam derkę na jej zadek. Założyłam kask i wsiadłam na Wikipedię. Pojechałyśmy na otwarty maneż, nie było tam nikogo i akurat były ustawione przeszkody, które odpowiadały mi wysokością. Postanowiłam, że dziś będziemy skakać. Ja bardzo lubię skakać a Wi się to przyda. Klacz jest na poziomie P – etki, więc dziś poskaczemy metrówki. Stępowałam z Wiką na luźnej wodzy, skracając sobie puśliska. Raz mocniej przyłożyłam łydkę a ta zaczęła kłusować, nie wiedziałam, że jest tak czuła na sygnały. Uspokoiłam ją a ta parsknęła. Odłożyłam derkę obok schodków do wchodzenia. Rozglądałam się po maneżu, zdaje się że Wikuchna też o: Wypatrzyłam tam stacjonatę metrówkę, kilka mniejszych okserów i kopertę 50 cm, a przednią 3 drągi. Jeszcze były poustawiane kosiołki na przemian z drągami. Kobyłka szła konkretnym, żwawym stepem, na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo cicha, nieśmiała. Powoli zaczeła się rozkręcać, co chwila przyśpieszała, lub cos przykuło jej uwagę i zaczęła dreptać jak arabski ogier c: Poklepałam ją i uśmiechnęłam się jakby sama do siebie. Klacz była dość rozluźniona, głowę trzymała na nisko opuszczonej, rozluźnionej szyi. Lekko zebrałam wodzę skłaniając ją do pracy. Nie chciałam aby była sztywna, więc zrobiłam jeszcze kółko stępem, tym razem już żywszym. Zakłusowałyśmy. Klacz bardzo miękko nosiła, więc łatwo mi było się rozluźnić. Cmokałam co kilka kroków, aby zmotywować Wikuchnę. Zmieniłam kierunek po przekątnej i zaczęłam wysiadywać w kłusie lekko ją zbierając. Kłusowałam ją przez dłuższy czas w żywym tempie, po czym znów przeszłam do stępa, dając odsapnąć Wi. Poklepałam ją, a ta odchyliła jedno ucho w moją stronę. Znów zaczęłyśmy kłusić, tym razem najechałyśmy na drągo-kawaletki. Klaczka wysoko i zwinnie podnosiła nogi, poklepałam ją. Najechałyśmy potem z drugiej strony. Równie ładnie niż wcześniej. Jeszcze kilka razy przekłusowałyśmy drągi z różnych stron, klacz za każdym razem była wynagradzana przeze mnie dobrym słowem i klepaniem po szyi. Kłusowałyśmy po ścieżce a na zakręcie zagalopowałam. Klacz mocno wyskoczyła do góry, na początku mocno pędziła i nie dawała szansy na przeżycie o: Jednak potem udało mi się ją uspokoić i szła już normalnym tempem. Chciałam ją zatrzymać do kłusa aby przejechać kopertę. Gdy ja mocniej zamknęłam dłonie i lekko dałam znak że chce się zatrzymać, ta pobrykiwała, a ja wylądowałam na szyi a ta jeszcze mocniej przyśpieszyła. W końcu po serii bryków doszłyśmy do ładu i klacz spokojnie kłusowała, chociaż na zakrętach mocno wyrywała do przodu. Pojechałam z kłusa na 50 centymetrową kopertę co chwila przytrzymując klacz, bo ta rwała się do wyższego chodu. Wiki przekłusowała ładnie trzy drągi, przeskoczyła przeszkodę z zapasem i wylądowała daleko od krzyżaczka. Poklepałam ją. Wikipedia zaczęła galopować po przeszkodzie, więc znów ją uspokoiłam i zaczęłam kierować się na kopertę. Wikipedia bez przeszkód przeszła drągi i przeskoczyła krzyżaka. Znów ją poklepałam. Przeszłam do stępa, dając chwile wytchnienia. Obok stał okser mniej więcej 70 cm na oko. Gdy Mała już odetchnęła (ja z resztą też Surprised) galopnęłam na tą przeszkodę. Foule się zgadzały i Wika płynnie przeskoczyła okserka. Poklepałam i naprowadziłam ją znów na tą samą przeszkodę. Gdy zobaczyła oksera podskoczyła w miejscu i pojechała galopem w jakimś masakrycznie szybkim tempem i przeleciała przez przeszkodę, wybijając się jakieś 50 metrów dalej niż powinna. Tak na oko oczywiście bo ja wtedy zostałam z tyłu i nie wiedziałm co się dzieje Surprised. Poklepałam ją i tym razem kłusem pojechałam na tego oksera a kilka metrów przed zagalopowałam. Bardzo ładnie przeskoczyła, mocno się skupiła na technice. Potem znów chwila odpoczynku. To samo zrobiłam z metrową stacjonatą. Przeskikałam ją kilka razy razem z Wikipedią. Przy tej przeszkodzie najbardziej się starała. Uszy miała zawsze postawione na sztorc i robiła piękny baskil. Tym razem dłużej stępowałyśmy. Wikipedia co chwile parskała. Dałam jej luźną wodze i gładziłam jej szyję. Stwierdziłam że jeszcze przeskoczę raz małą kopertę z kłusa. Ogólnie to został mi jeden okser ten wyższy, ale jednak go nei skoczyłam, nie wiem czemu xD To zebrałam wodze i zakłusiłam. Tym razem szła zrównoważonym tempem więc co chwila mówiłam cicho ‘dobry kooooń’. Wikucha z lekkością przeskoczyła krzyżaczka. Poklepałam ją i stępowałyśmy już na koniec. Wodze trzymałam tylko za sprzączkę, a nogi wypuściłam ze strzemion. Zeszłam z niej i szybko zarzuciłam na jej zadek derkę. Podeszłyśmy do koniowiązu i rozsiodłałam ją. Dałam jej marchew i sprawdziłam stan jej kopyt. Gdy wyciągnęłam kilka kamyczków odstawiłam ją do ‘wyschnięcia’ xD Gdy już wyschła odłożyłam ją do boksu. Do żłobu włożyłam jej kilka pozostłaych mi marchewek i kilka dropsów i cukier. Cmoknęłam ją w chrapy i wyszłam.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lawliet dnia Śro 21:02, 09 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Koń 1 / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare