Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Hammy Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 17:21, 25 Sty 2010 |
|
|
Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wstałam rano i pierwsze co zrobiłam to wyjrzałam za okno. Pogoda nie była zachwycająca, ale na pewno lepsza niż przez ostatnie kilka dni. Wiatr ustał, śnieg stopniał, ale mimo tego nie było żadnego błota, więc mogłam spokojnie pojechać z Viperem w teren. Szybko więc się ubrałam, zjadłam śniadanie i zbiegłam na dół do koni. Aero i Viper wyjrzeli ze swoich boksów, dałam im śniadanie na które czekali. Poczekałam aż oba konie sie najadły a po godzinie wypuściłam Aero na pastwisko. Evo strasznie chciał dołączyć do swojego kolegi, ale najpierw postanowiłam z nim potrenować. Wyczyściłam go dokładnie, co prawda miałam mały problem z kopytami bo nie chciał mi ich podać, ale w końcu jakoś go do tego przekonałam. Tylko gdyby sie na mnie całym ciałem nie opierał to by było świetnie. Ledwo ustałam pod tym cieżarem, ale przynajmniej kopyta mu wyczyściłam. W grzywie miał też pełno słomy, ale jakie akcje on robił, jak mi przyszło ogon rozpleść i powyciągać z niego wszystko. Wiercił się na wszystkie strony jak opętany. Dobrze, że postanowiłam zrobić ten trening wcześniej, bo jakbym go miała dopiero w południe czyścić to by sie ciemno zrobiło... Ale kiedy koń był już czysty założyłam mu kantarek sznurkowy i poszłam z nim na hale. Wypuściłam go na chwilkę, żeby sobie poszalał, a potem zajęłam się pracą z nim. I już pierwszy problem, bo kon stwierdził, że za mało sobie pobrykał i za nim w świecie nie mogłam go złapać. Ale w końcu sam do mnie podszedł, nie ma to jak stara, dobra metoda, żeby zaciekawić konia w ten sposób, aby sam podszedł.
No i zaczęła się zabawa... Najpierw dotykałam Vipera po całym ciele. Z głową, szyją i grzbietem nie było problemów, koń stał rozluźniony. Ale jak doszło do brzucha i zadu napiął mięśnie, stulił uszy i już sie szykował, żeby coś zrobić. Uspokoiłam go głosem i kontynuowałam dalej. Reakcja konia była taka sama. Dałam sobie spokój... Wtedy przypomniała mi się akcja przy czyszczeniu i stwierdziłam, że dobre byłoby ćwiczenie w podnoszeniu nóg. No wiec zaczynamy - z przodami nie było problemów, koń stał grzecznie, ale jak przyszła pora na tylne kopyta... Tragedia. Koń wyrywał nogi, nawet sekundy nie ustał. Nie że coś, ale mu się po prostu nie chciało. Trochę się zdenerwowałam, nie powiem... Podniosłam jego nogę i mimo tego, że ją wyrywał nie puściłam i dopiero kiedy się uspokoił dałam mu odsapnąć. I tak robiłam cały czas, a kiedy koń zrozumiał, że to i tak mu nic nie da przestał odstawiać takie akcje i już ładnie podawał nogi. Poklepałam go po szyi i zaczęłam z nim spacerować. Kolejne co zauważyłam to to, że przy prowadzeniu w ręku w kłusie koń satara sie mnie ugryźć. Za każdym razem kiedy chciał tak robić troche mocniej pociągałam linkę dając Viperowi do zrozumienia, że ma tak nie robić. W końcu dał sobie spokój, a ja stwierdziłam, że jak na dzisiej to mogę mu już dać spokój bo i tak dużo razem tego dnia zrobiiśmy. Pochwaliłam go i dałam mu marchewkę. Trochę z nim jeszcze posiedziałam na hali.
Wyprowadziłam Evo ze stajni i skierowałam się z nim na największe pastwisko, czyli tam gdzie był Aero. Wypuściłam Vipera do swojego kolegi a on w wesołym galopem pobiegł do niego. Oba konie po paru minutach zniknęły mi z oczu ścigając się na drugi koniec pastwiska. Zaśmiałam sie a potem poszłam do domu... Ech, Viper. ;p
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|