Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
14.05.11r. - Trening crossowy - do Próby dzielności

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Nie 0:09, 15 Maj 2011 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzisiejszego południa weszłam do stajni w doskonałym humorze. Zapowiadali, iż cały weekend ma padać, a tu proszę, pogoda jak zwykle rządzi się swoimi prawami ^^ jaśniejące słońce sterczało w najlepsze na niebie, jakby zadowolone z faktu, iż żadna chmura nie zakłóci mu dnia przez najbliższe parę godzin. Lekki wietrzyk, ptaszki, konie leniące się na pastwiskach. Istna sielanka.
Wywijałam końcówką uwiązu, idąc wzdłuż boksów i nucąc coś cicho pod nosem. W końcu dotarłam do celu i spojrzałam z uśmiechem na białego ogiera, który ze znużeniem przeżuwał siano, machając ogonem leniwie co i raz. Na mój widok ożywił się i przylazł do drzwi, oczywiście coby mnie wymiziać tu i tam chrapami. Zaśmiałam się, wyjmując po raz kolejny już w tym tygodniu jego chrapy z moich cycków, po czym weszłam do boksu, prosząc go żeby się cofnął. Już po chwili wyprowadziłam ogiera na korytarz i oglądałam go fachowym okiem, czy wszystko w porządku. Żywo mi się przyglądał, stawiając uszy i odganiając muchy ogonem co i raz. Zanotowałam w pamięci, żeby dodać trochę czosnku koniom do paszy, po czym ruszyłam w stronę myjki. Ogier chętnie podążył za mną, nawet nie musiałam pociągnąć za uwiąz. Uwiązałam go na miejscu i rozpoczęłam mozolne i jakże uwielbione przez wielkopolaka czyszczenie. Ja nie mogę, czasami myślę że on specjalnie się tak brudzi, żebym potem dłużej go czyściła x.x No ale, no matter.
Kiedy już skończyłam, oznajmiłam mu stanowczo, iż ma poczekać i sama udałam się do siodlarni. Po krótkiej chwili przytachałam jego sprzęt na miejsce i rozpoczęłam siodłanie. Zapakowałam go dokładnie, nasmarowałam jeszcze przednie nóżki żelem specjalnym coby mi się nie zabił gdzieś na przeszkodzie stałej, po czym potarmosiłam mu grzywę i wyszliśmy przed stajnię. Tam wrzuciłam się na jego grzbietosław, dałam łydkę do stępa, powkurwiałam że znowu Maks jeździł w moim siodle i strzemiona wiszą mi jak cholera, poprawiłam co trzeba i zadowolona usadziłam się już ostatecznie w wygodnej formie.
Pogładziłam szyję ogiera i razem z nim podziwiałam krajobraz wokół. Jak to dobrze mieć stajnie, wykupujesz kawał ziemi i przynajmniej sąsiedzi nie rosną Ci wokoło jak grzyby po deszczu ^^'
Po dłuższym spacerku dojechaliśmy na tor crossowy. Wjechałam najpierw na rozprężalnie, coby rozgrzać chłopaka. Nie możemy ryzykować kontuzji.
Sherlock był dzisiaj ożywiony, czujnie rozglądał się po placu mimo, że byliśmy sami. Szedł jednak pewnie i szybko reagował na moje sygnały.
Po chwili stępa pozbierałam go lekko i rozpoczęliśmy pracę. Najpierw trochę gimnastyki, wolty, koła, półwolty, wężyki, serpentyny. Pilnowałam rytmu i starałam utrzymać wygięcie na łukach. Potem trochę pobawiłam się wędzidłem, robiąc żucie z ręki, a następnie zmienialiśmy ramę co jakiś czas- krótka, długa, krótka, długa .. Potem zmiany tempa. W końcu dałam zniecierpliwionemu już nieco ogierowi sygnał do zakłusowania poprzedzony półparadą. Chętnie ruszył nieco zbyt entuzjastycznym kłusem, wyrzucając nogi przed siebie z werwą. Przeganaszował się, walcząc trochę z wędzidłem i starając przyśpieszyć. Po moim upomnieniu opanował się jednak, ustawił głowę normalnie i mogliśmy kontynuować rozgrzewkę. Skupiłam jego uwagę na kolejnych akrobacjach, tym razem stopień trudności level wyżej. Przez jego entuzjazm musiałam mielić woltę kilka razy, bo wychodziło nam jajo kiedy z energią wypadał z zakrętów. W ogóle coś dzisiaj mi spływał, musiałam kilka razy powtarzać niektóre nawet te nieskomplikowane manewry. W końcu, kiedy byłam nawet usatysfakcjonowana, wyprowadziłam go znów na ścianę i to samo co w stępie - żucie, zmiany ramy i tempa.
Na żuciu fajnie się rozluźnił, odpuścił nieco w grzbiecie i uelastycznił się. Potem zmiany ram trochę opornie, ale w końcu się udało, na koniec tempo. Oczywiście wyciągnięty na fest, zebrany trochę trudniej ale też nie było źle. Ogólnie zasłużył na pochwałę, co niezwłocznie uczyniłam gładząc go po szyi i chwaląc głosem.
Na chwilę do stępa, odsapnąć. Odchyliłam się nieco w siodle, wyciągając twarz do słońca i uśmiechając pod nosem. Sherlock parsknął i wyciągnął się maksymalnie, odprężając. Oczywiście, jak to w ciepłe dni, po chwili już zaczęły zlatywać się do nas muchy, co wywoływało niemałe zirytowanie tak u konia, jak i u mnie. Nie czekałam więc dłużej, aż nas zeżrą żywcem, pozbierałam ogiera, półparada, po czym wewnętrzna noga na popręg, zewnętrzna za, wypchnięcie biodrami i ładne zagalopowanie.
Dzięki temu że chwilę stępowaliśmy i się wyciszył, nie był teraz taki narwany i łatwo go opanowałam. Po kilku kółkach na obie strony przyszedł czas na figury, następnie znów rama i tempo. Kiedy wszystko było wykonane w znośnym stylu, szeroki najazd na kłodę na środku placu. Ogier momentalnie postawił uszy, bystrząc się i zaokrąglił fulę, po czym skoczył bez problemu. Pochwaliłam go, zwolniłam go kłusa i wyjechaliśmy tymże chodem z rozprężalni w stronę toru crossowego.
Miałam ambitny plan pojechania wszystkiego od 1 do 19 przeszkody. Wiązało się to nieco z krążeniem, ostrymi zmianami kierunku i niekiedy zawracaniem, ale co to za problem xd
dojechaliśmy więc na drugą stronę rzeczki, po czym poprawiłam wszystko, podciągając jeszcze popręg i zebrałam ogiera, po czym półparada, zagalopowanie i przejazd przez rzeczkę. Po 40 metrach byliśmy już na drugim brzegu. Łagodny łuk w lewo, po czym znów jedziemy przez wodę, tym razem w stronę sławnej już mewy. Przytrzymałam go, bo się rozpędził nadmiernie, nie chciałam żeby się poślizgnął albo źle wymierzył odskok. Trochę się zawahał, widząc nietypową przeszkodę, zachęciłam go jednak zdecydowanie i udało nam się szczęśliwie wylądować i wygalopować na brzeg. Zakręcamy w lewo i jedziemy w stronę 3 budek. Zdecydowaliśmy się pojechać tylko jedną z nich, wymagało to jednak dość precyzyjnego skoku. Następnie szereg, zbudowany z płotu, zeskoku do wody oraz łódki.
Odważnie ruszył na wysoki płot, oddając dokładny skok, po czym od razu po lądowaniu musiał oddać kolejny, z zeskokiem do wody. Wylądował dość ciężko, nie spodziewał się chyba takiego spadku. Zaryłam kolanami w poduszki,ale utrzymałam się i byłam w stanie dojechać go do kolejnej przeszkody. Sherlock dość nieufnie odniósł się do czerwono-białego klocka, co zaowocowało wyłamaniem. Szybko zareagowałam, zatrzymując go i podprowadzając stępem do niej. Dałam mu obejrzeć ją ze wszystkich stron, dotknąć chrapami. Następnie zrobiliśmy kolejne podejście. Jako że przeszkoda była trójczłonowa, i trudno byłoby najechać tylko na łódkę, musieliśmy więc jechać cały szereg od początku. Tym razem udało nam się sukcesywnie pokonać całość. Kiedy byliśmy już po łódce, Sher parsknął zadowolony. Ja również odsapnęłam, była to trudna technicznie przeszkoda i wiele koni lądowało po niej na glebie.
Następna w kolejce czekała piramida. Tym razem nie poszliśmy na łatwiznę jak ostatnio i najechaliśmy na całość. Mała przeszkoda, woda, następnie bankiet, drugi bankiet .. prawie pogubił nogi, kiedy miał wejść i zejść z tego wynalazku. Przy zeskoku dosłownie pokonał oba piętra jednym susem i pognał dalej do przodu. Z trudnością utrzymałam się na swoim miejscu, w końcu jednak opanowałam sytuację i poprowadziłam kroki ogiera w stronę 3 hydr. Najechaliśmy na dwie, przeczesując nieco ruchomą część nogami, po czym ostry zakręt w lewo i jedziemy ku przeszkodzie numer 8. Był to długi odcinek galopu. Najechaliśmy szeroko, teraz trudny element. Przytrzymałam ogiera, pobudzając jednak łydką do żwawego tempa i starając skupić go na przeszkodzie. Tuż przed okserem oddałam wodze, dodałam łydkę i wstrzymałam oddech, kiedy lecieliśmy nad dołem. Przeczesaliśmy przodami niemal całą hyrdę na okserze, jednak przeszkoda pokonana była sukcesywnie. Następnie ostry łuk i kolejna hyrda. Teraz kolejny zakręt w lewo, i długi odcinek galopu. Pozwoliłam mu się wyciągnąć, czujnie wypatrując kolejnej przeszkody. W końcu dostrzegłam dwie kłody, postanowiliśmy oczywiście ambitnie skoczyć tę większą. Bez problemu.
Następnie lekko serpentynowatą drogą dojechaliśmy do przeszkody nr. 10. Przytrzymałam mocno ogiera, zeskoczyliśmy do dołu i od razu dodałam łydkę, powodując że wyskoczył z niego jednym susem. Następnie znowu lekki zakręt, najeżdżamy na 11 z dziwnej strony, ale zależało mi na najeździe na dwie hyrdy, a nie tylko galopie po wodzie.
Przeszkody pokonane płynnie, skok wyskok. Woda lajtowo, podlaliśmy kwiatki : D Ogier był już trochę spocony i spieniony na szyi, dzielnie jednak galopował mocną fulą młócąc podłoże. Kolejną przeszkodą była kłoda, a następnie po bardzo ostrym łuku hyrda. Nieco się pogubiliśmy, ogier musiał tupnać przed hyrdą aby wyrobić się z odskokiem. Kolejna była bramka z "krasnali". Nie spodziewałam się, że ogier tak się zlęknie czerwonego koloru. Musieliśmy zrobić małą woltę i najechać ponownie.
Kolejne były dwa obszerne bankiety w dół. Mocno odchyliłam się do tyłu, przytrzymując ogiera aby zrobił to ostrożnie. Nieco odbiegało to od definicji "ostrożności", grunt że nas nie pozabijał. Teraz baardzo dziwny zakręt w prawo, żeby dojechać do 15.
Był to głęboki dół, z dwoma bankietami do zeskoku i wyskoku. Ogier sapnął cicho, pokonując tą przeszkodę, przy wyskoku poślizgnął się nieco zadem i przysiedliśmy przy ziemi, szybko pozbieraliśmy się jednak z gleby i mogliśmy dalej galopować. Następny był stół grzybiarza - przeszkoda ryzykowna jak na to nie patrzeć. Szerokie skoki przez stałe przeszkody zawsze robiły problemy.
I tym razem prześlizgnęliśmy się jakoś fartem, minimalnie osuwając po 'stole', następnie szybki skok przez grzybek i jedziemy ku 17. Była to ławeczka, bardzo wąska, miedzy drzewami. Tzw. klaustrofobiczna przeszkoda. Ogier się zaniepokoił, szarpnął łbem do góry. Przytrzymałam go w łydkach, pchałam dalej do przodu. Niechętnie oddał skok z dużym zapasem, wytrzeszczając nieco oczyska. Kiedy już przejechaliśmy, rozluźnił się i parsknął zadowolony. Pogładziłam go po szyi, zakręcając w prawo aby dobrze najechać na przedostatnią przeszkodę.
Była to kłoda na schodku, następnie po łuku hyrda. Sherlock potraktował cały schodek jako przeszkodę, oddając ładny, trochę płaski skok. Teraz wykonaliśmy niemal zwrot na zadzie i momentalny najazd na hyrdę. Nieco zbyt bliski odskok, gdyby nie ruchoma część górna przeszkody byłoby ryzyko upadku. Ogier był już trochę zmęczony, dlatego z ulgą naprowadziłam go na ostatnią przeszkodę, jaką były dwie bramki na skok-wyskok.
Dwa skoki oddane ekonomicznie, poklepałam ogiera zadowolona i zwolniłam go do kłusa, puszczając wodze luźno.
-Dooobra parówka <3 -uśmiechnęłam się, wysiadując kłus i wyjmując nogi ze strzemion. Rozprężyłam białego, potem długo rozstępowanie na popuszczonym już popręgu. W końcu wyjechaliśmy z toru, ruszając w stronę stajni.
Po krótkim spacerze zsiadłam z ogiera, wprowadziłam go do stajni, uciekając w chłód przed muchami, po czym rozsiodłałam, spłukałam wodą dokładnie nogi i grzbiet, chłodząc go i zmywając żel po czym pocałowałam jego różowe chrapska i poczęstowałam go cukierkiem. Sprawdziłam też, czy nie poparzyło go słońce. Był to problem z białymi końmi, i to dość poważny. Na razie nic nie dostrzegłam, na wszelki wypadek jednak zapakowałam go w gęstą, siatkową derkę z kapturem i wypuściłam na padok. Następnie ległam sobie na padoku wśród zielonej trawy dałam odpocząć ciału, przypatrując mojemu stadku z błogością.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Czw 10:32, 19 Maj 2011, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sherlock [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare