Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
1.09.11 - kondycyjne (+18)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Don't Make Me Hurt You [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sayuri
Właściciel Stajni
PostWysłany: Czw 22:21, 01 Wrz 2011 Powrót do góry


Dołączył: 02 Lut 2010

Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Po użeraniu się z urzędem skarbowym odnośnie vatu za kobyłkę oraz załatwianie wszystkich podatkowych spraw związanych z Dean z westchnieniem ulgi myślałam o treningu z Donciskiem.
Zaparkowałam przed stajnią mojego subarczaka i poszłam się przebrać. Oczywiście ciornęłam gdzieś bryczesy. Gdy przegrzebywałam kupę ubrań leżącą na podłodze poczułam czyjąś łapę na tyłku u.u’. Wywołało to reakcję odruchowo bezwarunkową. Po chwili rozległ się głośny plask po czym żałosny jęk.
- Ty brutalu - jęknął Robert masując sobie policzek
- Ja lojalnie ostrzegałam u.u - odpowiedziałam podnosząc bryczesy z ziemi.
- Jak się nie oduczysz tego to… to nikomu nie stanie na twój widok! - zagroził
- Dontowi stanie o.
- Jemu na wszystko staje - zripostował czarnowłosy a ja poczułam się zgaszona.
- Napakuję ci vitasteronu do kawy - wymamrotałam i wciągnęłam bryczesy na zadek po czym poszłam do stajni.
- Oj nie obrażaj się - powiedział Robi schodząc za mną
- Za późno - odparłam wyciągając sprzęt Blondasa z siodlarni po czym bezceremonialnie wepchnęłam wszystko w łapy Roberta
- Ej, ale ja nie zamierzam jeździć na tej popierdułce
- A pffff! Nawet byś go nie dostał. - odparłam. - Zanieś mi to na myjke, ale już
Robert przewrócił oczami ale zabrał wszystko tam gdzie mu kazałam. Uśmiechnęłam się lekko i poszłam z kantarem po krzykacza. Doncisk hasał spokojnie po padoku. Złapałam go bez trudu i zabrałam na myjkę. Tam dla bezpieczeństwa uwiązałam go do koniowiazu. Nie miałam pewności czy nam tu zaraz Dejec nie wparuje z Zenobią x.x, czyściłam młodego spokojnie przekomarzając się z Robertem który sprawnie zaczął zaplatać blondasiowi korki. Miał w tym skubaniec praktykę. Kiedy skończyłam siodłać i kiełznać ogra on kończył ostatniego korka.
- Tylko rozbebesz mi ze dwa koreczki na dole - powiedziałam patrząc na jego dzieło
- Dlaczego? - powiedział niepocieszony
- Żebym się miała czego złapać jak mi Doncik wyrwie
- Trzymaj się siodła - powiedział wzruszając ramionami ale posłusznie rozplątał dwa koreczki.
- Dzięki - wspięłam się na palce i dałam mu dyskretnego buziaka w policzek po czym zabrałam blondyna w stronę tunelu. Dzisiaj chciałam kondycyjnie i na spokojnie po prostu ruszyć młodego. Tak więc w miarę spokojnym stępem. Blondyn mocował się chwilę z wędzidłem i caplował ale po przytrzymaniu odpuścił. Pochwaliłam go za to. Wybrałam drogę na około ujeżdżalni i hali aby występować Blondasa. Gdy dotarliśmy do toru zakłusowanie. Dont zaczął wyciągać szkity firmowo. Musiałam przytrzymać się grzywy dla równowagi. Dałam mu większy luz na wodzy. Młody nie będąc na torze nie przejawiał chęci prześcignięcia świata wiec szedł równym, szybkim kłusem ale nie próbował galopować bez mojego sygnału nie licząc dwóch krótkich wpadek na samym początku. Zrobiłam po drodze dwie krótkie przerwy na chwile stępa po czym dałam Blondynowi pozwolenie na galop. Chwilę się posprzeczaliśmy o tempo ale Blondyn wiedział że lepiej jest odpuścić. Tak też zrobił i po chwili lecieliśmy spokojnym, równym galopem. Nie musiałam go za bardzo pilnować. Barierki po obu stronach doskonale ukierunkowywały jego energię. Mógł się po prostu wyhasać w bezpieczny, kontrolowany sposób. Skręciłam na mniejsze okrążenie. Po Rysual Derby chciałam mu dać trochę luzu i zmniejszyć dystanse i intensywność treningów. Młody galopował chętnie i równo mimo że zdążył się spocić w połowie dystansu. Doncik cały czas miał postawione uszy, szedł skupiony i uważny. Oddychał rytmicznie i głęboko. Miarowo młócił kopytami podłoże. Gdy zbliżaliśmy się do końca tunelu zwolniłam młodego do kłusa a na wyjeździe do stępa. Zrobiłam z nim koło wokół ujeżdżalni i hali na luźnej wodzy po czym chwila na basenie a potem na solarium. Gdy oporządziłam Blondyna i odprowadziłam go na padok zajęłam się sprzętem a następnie powlokłam się do pokoju. Gdy weszłam poczułam jak Robert objął mnie od tyłu.
- A weź mi się… głowa mnie boli - mruknęłam próbując się wydostać z jego uścisku
- Oj no… - pokazał mi przed nosem paczuszkę z gumką - Gwizdnąłem Deicowi, to te prążkowane - wyszczerzył ząbki.
- Wygrałeś… u.u’ - westchnęłam tylko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Don't Make Me Hurt You [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare