Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
17.08.14r - Western Pleasure na łydkach

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks XI / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 1:03, 18 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wbiegłam do stajni niczym nawiedzona z chęcią nowych treningów moje trzy łebki momentalnie wychyliły się z boksów, co wyglądało dość śmiesznie, bo od Belles i Sensa do Fasta dzieli tylko boks Secreta. Każdy z mojej zacnej trójki chciał wyjść na trening, jednak obecnie przysługiwało to tylko Furiousowi. Podeszłam do jego boksu, pogłaskałam go po pysku i wyciągnęłam na korytarz. Po przywiązaniu ogiera pobiegłam po sprzęt do siodlarni.
***EWENTUALNIE dopisać oporządzanie!***
Wsiadłam na karosza i ruszyłam go do stępa. Szedł energicznie, nawet nie musiałam go poganiać. Przypominał mi Wiśniowego, też zawsze szybko chodził, ale jednak po mamuśce też dostał jakąś część genów. Nie szedł spięty, głowę miał opuszczoną i robił to już jak najbardziej naturalnie, a wiedziałam, że nie będę mu skracała wodzy, bo będziemy wykazywać, że idzie na łydkach. U niego w sumie by wystarczało, żeby lekko skręcić wodzę w którąś stronę, od razu podłapywał i szedł za nią, ale zawody to zawody. Ruszyłam kłusem dalej w rozgrzewkę, połasiłam się na woltę. Szedł żwawo, był niezwykle rozluźniony, ruchy miał skoordynowane i był skupiony na swojej pracy i słuchaniu moich pomocy. Nakierowywałam go tylko i wyłącznie łydkami, co dawało nam ciekawy efekt, jednak ogier był już tego nauczony w ośrodku treningowym, więc szło nam całkiem nieźle i trzeba było to przyznać. Dla rozluźnienia przeszliśmy jeszcze przez drągi, dzięki czemu ogier mógł skoordynować jeszcze bardziej swoje ruchy i dostosować je do naszych ćwiczeń. Pchnęłam go do galopu na prostej, szedł płynnie, a ja wysiadywałam wygodnie w siodle, co było zbawienne, gdyż większość koni, które trenuję nie ma tak wygodnych chodów jak Wściekły. Galopował w najlepsze, a ja starałam się go możliwie jak najbardziej wyginać, rozluźniać i rozgrzać, co udawało mi się z czasem coraz lepiej. Wepchnęłam go w półwoltę po której ścisnęłam go łydkami i zatrzymałam się w siodle. Momentalnie się zatrzymał na zadnich nogach powodując kurz z podłoża i już po chwili zaczął się cofać, gdyż nadal trzymałam go łydkami i dawałam mocniejsze sygnały głosowe. Fast wiedział o co mi chodzi i trochę topornie zaczął iść do tyłu, jednak po chwili odpuścił i rozluźnił się bez krępacji. Gdy byłam zadowolona z efektu, zatrzymałam ogiera, po czym pchnęłam do stępu. Szedł bujając się charakterystycznie, czym zawsze mnie czarował. Jednak chciałam solidniejszy trening, więc już po chwili dałam mu łydki i w kłus. Ogier dzielnie i nadzwyczaj spokojnie przeszedł w wymagany przeze mnie na daną chwilę chód. Postanowiłam, że trochę skrócimy nasze chody i w końcu zrobimy pełne pleasure. Zmieniłam kierunek jazdy, by nie przyzwyczajał się, jak i też by to urozmaicić. Zwolniłam więc ogiera delikatnie dosiadem, sygnalizowałam go, a wręcz uczulałam na łydki, zgrałam się z nim poprzez bujanie się w rytm. Nie chwaliłam dnia przed zachodem, jednak, gdy zdołaliśmy przejść tym mocno skróconym chodem przez drągi bez przyspieszania, wiedziałam, że to jest jog o którym tak marzyłam i o którego tak się starałam z innymi końmi. Stwierdziłam, że chyba muszę wysłać Eight na doszkalanie. Dalej będąc w tym mocno skróconym chodzie zrobiliśmy woltę, a ogier nadal był rozluźniony, ale też skupiony na swoich czynach, jedno ucho było skierowane cały czas na mnie, co dawało mi pewność, że nadal mnie słucha i uważa na to, co robimy. Gdy pchnęłam go do lope na prostej siadając w siodle, wcale nie protestował. Szedł równo, żwawo i nawet sobie chrapnął delikatnie, co było dla mnie powodem do uśmiechu. Nogami poruszał przy ziemi, wyglądało to jakby w ogóle ich nie odrywał od podłoża, tylko przesuwał, a dawało to niezwykły efekt wizualny pobocznego obserwatora. . Trochę zbuntował się przy zmianie kierunku, jednak uporczywie wyciągnęłam go łydkami i lope był tak, jak tego sama wymagałam. Głowę trzymał odpowiednio nisko, nie zadzierał jej, nawet nie przejawiał takiego zamiaru, więc byłam o to spokojna.
- Jog. - Wypowiedziałam stanowczo, dałam sygnały, a ogier z lekkim zahamowaniem przeniósł się w ten jakże dziwną, skróconą wersję kłusa, Poklepałam go po szyi i nakierowałam na drągi, które ponownie przeszedł dzielnie, prawie wcale się nimi nie stresując. Wyhamowałam go łydkami do stępa i przeprowadziłam ponownie rzez drągi, poklepałam go po szyi zadowolona z efektów. Postępowałam z nim jeszcze trochę, po czym zsiadłam i odprowadziłam go dumniedo stajni, gdzie rozsiodłałam, wstawiłam do boksu i wytarłam słomą. Nakryłam go dodatkowo derką na wszelki wypadek i poleciałam na kolejny trening.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Pon 2:04, 18 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks XI / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare