Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
10.08.12 - Teren z Sun'em, Hidalgiem i Avanious'em

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Etna [*]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 9:46, 10 Sie 2012 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Obiecywałam wczoraj Avanious'owi pławienie, więc dotrzymam słowa. >3 Co prawda miałam w planach posadzić na niego Kanę, ale mimo wszystko... słowo dotrzymane, tak? TAK. XD Ściągnęłam więc Adaśka z łóżka.
- Zbieraj się, bo jedziemy w teren. Weźmiesz marchewę - powiedziałam tylko i poszłam się ubrać, a potem zjeść śniadanie.
Później wbiłam do Maver'owej części, w której zakomenderowałam Kanie i Damianowi, że jedziemy w teren. Damian wsiądzie na Etnę, a Kan na Avanka, jak już wspominałam.

No i wreszcieee, powędrowałam do stajni, w której przywitałam się z moją trójcą świętą i poszłam po sprzęt mojego jedynego boga - Hidalga. <333 Wróciłam do ogra i zaczęłam się z nim miziać. Był trochę uwalony w błocie, bo wczoraj zachciało mu się tarzać, no ale ok, rzadko to robił, więc mu wybaczyłam. <3 Poza tym, jak można mu czegokolwiek nie wybaczyć? *o*
Zabrałam się za zeskrobywanie zgrzebłem zaschniętego błota z nóg i brzucha konia. Po dziesięciu minutach babrania się w tym kurzu, skończyłam i równocześnie usłyszałam dziki kwik, zaraz potem huk, a chwilę później ciszę i ciche chrupanie w tle.
- Zapomniałeś o marchewce...? - jęknęłam, wiedząc już kto, co i jak. Mianowicie Adam przyszedł do Dancer'a i... no tak jak powiedziałam, chyba zapomniał o narkotyku dla kasztana. Wychyliłam się z boksu i dostrzegłam czarnowłosego, siedzącego na ziemi naprzeciwko boksu diabła.
- Nie, po prostu chciałem go tego oduczyć, ale najwyraźniej się nie da... - mruknął, rozcierając ramię, w które chyba oberwał.
- Puść mu Requiem dla snu, może to go przywróci do rozsądku - odparłam lekkim tonem i wzruszyłam ramionami, chowając się ponownie w boksie, bo srokaty już zaczął mnie zazdrośnie skubać w nogę.
Dokończyłam czyszczenie i osiodłałam ogiera, po czym wyprowadziłam go przed stajnię. Dociągnęłam popręg i podopinałam wszelkie paseczki, po czym poczęstowałam Hida kawałkiem jabłka.

Chwilę później dołączyła do nas Kana na Avanku oraz Damian z Etną. Na Adama i Sun'a musieliśmy poczekać jeszcze chwilę, bowiem chłopak miał z nim jeszcze kilka spięć... W końcu jednak w pełnym składzie staliśmy przed stajnią i ustalaliśmy trasę terenu. Stwierdziliśmy jednak jednogłośnie, że najlepiej pojedziemy... przed siebie, zahaczając po drodze o pobliskie jezioro.
Wsiedliśmy na konie i ruszyliśmy żwawym stępem w kolejności ja, Damian, Kana i Adam.

Hid od początku szedł pewnym krokiem, machając ogonem, by odgonić natrętne muchy. Dawno nie był w terenie, więc rozglądał się ciekawsko, spoglądając to na ptaki, to na zwykłe krzewy rosnące przy drodze.
Etna stępowała spokojnie i równo, ale była trochę przymulona. Damian powinien trochę wypchać ją do przodu biodrami, jednak... jakoś nie byłam w stanie mu tego powiedzieć. XDD Dopiero gdy gniada potknęła się na kamieniu, chłopak dał jej sygnał łydkami do zmiany tempa. Klacz od razu się ożywiła i szła naprzód zdecydowanym krokiem.
Avanious był strasznie podekscytowany i wyrywał do kłusa. Kana miała z nim na początku problemy, jednak po jakimś czasie się dogadali i współpracowali podczas stępa. Chód ogiera był aktywny i sprężysty, więc wszystko było tak jak powinno.
Sun natomiast... jak to Sun. Patrzył na wszystko i na wszystkich swoim bystrym, folblucim wzrokiem, poprychując zdawkowo od czasu do czasu. Przez cały czas chciał przyspieszyć, chciał cwałować i się ścigać, chciał poczuć wiatr w grzywie, chciał... tak, dużo rzeczy chciał. Ale najpierw rozgrzewka, marchewko moja droga... Adam miał z nim dzisiaj nie lada problemy, jako, że marchewka przedwczoraj miała wyścigowy trening i chyba nieźle udzieliło mu się to podniecenie związane z torem i bramkami i w ogóle.
Stępowaliśmy około dwudziestu minut, rozmawiając przy tym o koniach, a także o terenie. Okolice Dean były wyjątkowo piękne, więc tereny to była sama przyjemność, nawet na wrednych koniach. 8D Co do samego stępa - pierwsza trójka kopytnych była przez cały ten czas niezwykle spokojna, nie licząc małego incydentu z udziałem Etny, gdy to wystraszyła się ptaków wylatujących z zarośli, rozjuszając tym samym i Avanious'a i Sun'a. Hid, stary wyjadacz, nawet nie drgnął, więc musiałam go zatrzymywać, żeby w ogóle zobaczyć co się stało. Jeśli chodzi o dalszą rozgrzewkę Dancer'a, to... no cóż, nie można było nazwać tego rozgrzewką, a nawet rozstępowaniem. Ogier co chwilę przyspieszał do kłusa, szarpał się z Adamem i wszczynał ogólne zamieszanie. Co prawda Av i Etna zaczęli go ignorować, jednak na dłuższą metę to nie wchodziło w grę. Zmieniliśmy więc kolejność, a raczej po prostu postanowiliśmy, że Dancing powinien prowadzić.

Gdy wszystkie konie były już spokojne od ostatnich pięciu minut, i oczywiście dostatecznie rozstępowane, ruszyliśmy kłusem. Sun oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zarżał donośnie i wyrwał do galopu. Adamowi jednak udało się go jakoś powstrzymać i pilnować odpowiedniego tempa w kłusie.
Hid ruszył ślamazarnie, od niechcenia, a gdy zobaczył przed sobą galopującego rudego, prychnął z dezaprobatą, zarzucając głową. Uspokoiłam go, klepiąc po łopatce i mówiąc, że Sun jest młody i głupi, i żeby się nie przejmował. Srokaty od razu zmienił nastawienie, słysząc moje słowa, więc gdy Sun ponownie kłusował, dogonił go i użarł w zad, jakby chciał upomnieć swojego 'ucznia'. ;-; Rudy kwiknął nerwowo i wystrzelił z zadu, a Hid cudem uratował się od kopniaka. Musiałam zwolnić pintosza, żeby zachować między nim, a folblutem większy dystans. Inaczej byśmy się pozabijali, meh.
Etna chętnie ruszyła żwawym kłusem, widać, że wolała to od nudnego stępowania. Widząc jak dwa ogiery przed nią się zaczepiają, zarżała nerwowo i położyła uszy. Obawiałam się teraz reakcji łańcuchowej i tego, że biedny Av dostanie w ryj od gniadej. Krzyknęłam do Kany, żeby również zwiększyła dystans, przynajmniej chwilowo, a ta zrobiła to, o co ją poprosiłam. Etna od razu postawiła uszy i kłusowała dalej z zapałem, zapominając o swoim niewiadomoskądwziętym gniewie.
Jabłkowity pod Kaną truchtał wesoło, niczym radosne dziecko. Awww, takie to było słodkie. *o* Paczył sobie to tu, to tam, poprychując od czasu do czasu i machając ogonem. Kana była zadowolona, koń był zadowolony i ogólnie zawarli między sobą porozumienie. I bardzo dobrze, bo Av wraca do pracy, mehehehe. >:O
Reszta naszego kłusika przepłynęła raczej w miłej i spokojnej atmosferze, bez większych spięć. Myślałam nad zmianą kolejności, ale jakoś nie byłam w stanie wymyślić złotego środka na wszystkie nasze konie. Co prawda Hid zawsze był neutralny, więc spokojnie mógł być w środku, Sun z kolei koniecznie musiał być prowadzącym, bo inaczej był z niego kawał chama. Zamieniłabym natomiast kolejność między Etną, a Avanious'em, ale stwierdziłam ostatecznie, że ta dwójka nie zachowywała się aż tak źle, więc poczekamy z tym do powrotu.

W końcu, wyjeżdżając z lasu na otwartą przestrzeń, dałam więc wszystkim znak do wyrównania się i zagalopowania. Teren nie byłby terenem bez wyścigów, prawda? >DD Gdy już wszyscy kłusowali obok siebie w mniej więcej równej linii, dałam sygnał do startu.
Adam świsnął batem po zadzie kasztana i pochylił się w siodle, a rudy momentalnie wyrwał przed siebie, jakby wręcz czekał na tę chwilę przez całe swoje życie. Uśmiechnęłam się, widząc, że zapamiętał coś z ostatniego treningu. Zaraz potem wystartował Avanious, galopując chętnie z położonymi uszami, świadczącymi o tym, że pragnie rywalizować z rudym. Etna zagalopowała ostro, zostawiając Damiana 'w tyle'. Chłopak trochę obił jej grzbiet, jednak klacz nie zwróciła na to najmniejszej uwagi i pędziła przed siebie. Ja pozwoliłam Hidalgowi samemu wybrać odpowiedni moment do galopu. Srokacz szybko ocenił sytuację i po chwili prychnął, uprzedzając mnie o starcie. Pochyliłam się więc i pozwoliłam mu przyspieszyć krok.
Sun był daleko przed nami, nie tylko przez szybki start, ale też przez ogólnie szybki bieg. xp Już wyobraziłam sobie, jak jego niebieskie oczko błyszczy w słońcu, spoglądając drwiąco na przeciwników. Na drugim miejscu była Etna, która zawsze była pewna siebie i uwielbiała się ścigać. Miała niezłą kondycję, jednak wiedziałam, że odpadnie już niedługo, zwalniając swój galop. W końcu może galopować długo, ale nie przez cały czas szybko. W sumie Sun był raczej długodystansowcem, jednak na krótkich dystansach również potrafił pokazać co potrafi. Marchewka nie dawała za wygraną, więc szepnęłam do Hida krótkie pytanie "Co wymyśliłeś?", a ten, jakby w odpowiedzi, zarżał krótko i wypruł przed siebie cwałem. Zostawiliśmy w tyle Avanious'a i dogoniliśmy klacz. W końcu prześcignęliśmy i ją, z każdym krokiem zbliżając się do lidera. Nie poganiałam Hida, ani go nie zwalniałam, bo on zawsze wiedział kiedy jest odpowiedni moment na przyspieszenie, a kiedy na zwolnienie. Nie martwiłam się też zbytnio tym, że się zamęczy, bo jeśli to nastąpi, on od razu zwolni. Poklepałam tylko srokacza po szyi, oglądając się do tyłu. Avanious widząc, że go wyprzedziliśmy, przycisnął uszy do potylicy jeszcze bardziej i wyciągnął się tak bardzo jak tylko mógł. Etna była niezadowolona, więc trochę wypadła z rytmu, gdy zarzuciła głową ze zdenerwowaniem i świsnęła ogonem w powietrzu. Szybko jednak wzięła się w garść i ponownie zaczęła nas gonić. W końcu Sun nieznacznie zwolnił, widziałam, że już powoli opada z sił. Hid również odpuścił, przechodząc do żwawego galopu. Poprychiwał co chwilę ze zmęczenia, ale gdy chciałam go zwolnić jeszcze bardziej, on się opierał. Wzruszyłam więc ramionami i pozwoliłam mu się prowadzić. Wreszcie dogoniła nas Etna, a zaraz potem Avanious. Siwek jednak szybko odpuścił, dysząc ciężko. Etna również zmęczyła się szaleńczym biegiem, więc teraz galopowała tylko, usiłując się dogonić Dancer'a. Marchewkowy natomiast zwolnił do kłusa, a zaraz potem do stępa, prychając zmęczony, jednak zadowolony z wyniku biegu. Ja również przeszłam do stępa, bo widziałam w oddali błyszczącą w słońcu taflę jeziora. Uśmiechnęłam się i poklepałam ogiera po spoconej szyi, kierując go w tamtą stronę. Etna i Av zwolnili chwilę później, widocznie niezadowoleni z tego, że już nie mogą zmienić swoich pozycji w tym wyścigu.

Rozmawiając wesoło, zajechaliśmy nad wodę. Tam zeskoczyliśmy z koni, rozsiodłaliśmy je i podeszliśmy bliżej wody. Najpierw pozwoliliśmy koniom powąchać wodę, później zmoczyć pęciny, aż wreszcie ponownie wdrapaliśmy się na ich grzbiety i weszliśmy raźno do życiodajnej cieczy. Konie prychały z ulgą, czując jak woda muska ich, jeszcze ciepłą od biegu, skórę. Najwięcej frajdy miał z tego oczywiście Avanious, który co chwilę schylał głowę do tafli, wydmuchując powietrze z chrap i rozpryskując wodę na wszystkie strony. Później unosił nogę i rozchlapywał ją, mocząc wszystkich dookoła. W sumie byliśmy mu wdzięczni, bo panował straszny upał i dobrze było się choć trochę ochłodzić.
Sun cały czas stąpał nieśmiało, z każdym krokiem coraz bardziej się zanurzając. Etna była trochę niepewna podczas wchodzenia do wody, jednak gdy poczuła przyjemny chłód, westchnęła cicho, dotykając wargami wody i strzygąc uszami. Hidalgo wszedł bez większych problemów i szybko zanurzyliśmy się tak, żeby trochę popływać. xp Srokaty lubił to uczucie, więc z chęcią dał się wprowadzić na głębsze wody.
Gdy konie się już znudziły, wyszliśmy na brzeg i tam przywiązaliśmy konie, pozwalając im się trochę popaść. My natomiast siedzieliśmy na trawie, gawędząc na wszelakie tematy i co chwilę wybuchając śmiechem.
Kilkanaście minut później, gdy wszyscy już wyschnęliśmy, osiodłaliśmy nasze wierzchowce i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Prowadził Adam na Sunny'm, druga byłam ja na Hidalgu, trzecia Kana z Avanious'em i czwarty Damian na Etnie. Dancer znowu przyspieszał co i rusz do kłusa, tym razem nie ulegając szybko poleceniom wydawanym przez czarnowłosego. Av co chwilę zbaczał ze ścieżki i wchodził w drzewa, zarzucając co chwilę łbem. Etna była z tego powodu trochę niespokojna, ale nie denerwowała się aż tak, by sprawiać jakiekolwiek problemy. Gdy w końcu zakłusowaliśmy, nastała chwila spokoju. Dancer dostał to, czego chciał, więc się uspokoił i kłusował raźnie, a Adam za każdym krokiem konia, podskakiwał w siodle, jako, że kłus rudego był nie do zniesienia. Hidalgo prychał wesoło od czasu do czasu, dając się bez problemu prowadzić. Av również się uspokoił i nawet, uwaga, zebrał się i zaangażował zad! o; Kana pochwaliła siwego, anglezując z uśmiechem od ucha do ucha. Etna natomiast zachowywała się podobnie jak Hidalgo, więc Damian nie miał z nią większych problemów.
Pod koniec zagalopowaliśmy na chwilę, trzymając jednak tym razem konie na silnym kontakcie, żeby nie dać się im wywieźć w pole. Sun tym razem się nie ścigał, więc nie robił innym konkurencji. Avanek sprezentował Kanie serię baranków, a dziewczyna ledwo się na nim utrzymała. W końcu jednak siwy dał się prowadzić bez większych problemów. Etna zarzuciła wesoło głową, galopując chętnie i żwawo. Hidalgo, jak to Hidalgo, biegł spokojnie, w równym tempie, patrząc przed siebie czujnymi oczami.
Po galopie przeszliśmy do stępa i w tymże chodzie zajechaliśmy do stadniny. Konie były wymęczone, jednak zadowolone, podobnie jak my.

Rozeszliśmy się do boksów i każdy zajął się sobą i swoim podopiecznym. Hidalgo co chwilę mnie zaczepiał, chcąc bym pogłaskała go jeszcze przez chwilę. W końcu uległam i zaczęłam go masować, chociaż nie miałam dzisiaj tego w planach. Byłam tak zmęczona, że najchętniej zostawiłabym go tak jak przyjechał i kazała go rozsiodłać komuś innemu. Byłoby to jednak nie fair w stosunku do srokatego, więc poświęciłam mu tyle uwagi, co zwykle, a nawet więcej. <3 Wyczyściłam go, dałam jabłko i odniosłam sprzęt do stajni, rzucając po drodze marchewkę do boksu rudego. Usłyszawszy radosne rżenie dochodzące z jego boksu, uśmiechnęłam się i odłożyłam sprzęt na swoje miejsce.
Wróciłam jeszcze do koni i pomiziałam przez chwilę Av'a, częstując go kawałkiem jabłka. Resztę zjadłam sama, w drodze do domu. >3 Tam wyżłopałam całą butelkę wody i wczołgałam się do pokoju, kładąc się na łóżku w bryczesach i oficerkach, dooobrze, Tiar!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Etna [*] Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare