Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadira Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 15:34, 07 Maj 2012 |
|
|
Dołączył: 06 Maj 2012
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Dzisiaj pełna energii i optymizmu postanowiłam wykorzystać ranne godziny i wziąć Guldena na trening ujeżdżeniowy. Popracujemy trochę tam tempem i elementami.
Koło godziny 9.00 poszłam z Martinem do stajni. Pogoda była rewelacyjna ! Słońce, bezchmurne niebo i zbawienna plusowa temperatura. Opracowaliśmy strategię, że Denwer i Cinnamon wyjdą sobie połazić a Golden pójdzie na halę. Tak też się stało. Poszłam do siodlarni przygotować sprzęt a Martin zabrał się za wypuszczanie koni. Denwer aż się palił do wyjścia na słońce, zapewne znowu miał nadzieję, że ujrzy choć źdźbło zielonej trawki
-Chodź malutki – chłopak zwrócił się do Denwera którego trzymał na uwiązie. Po chwili wyszli ze stajni. Wyniosłam w tym czasie siodło, ogłowie, owijki i resztę dodatków przed stajnię. A co, niech i Golden ma trochę słońca. Martin stał jeszcze przy ogrodzeniu i obserwował Guldena, po chwili wrócił do stajni po Cinnamon. Kiedy chwycił ją za kantar klacz pognała do przodu prawie ciągnąc go za sobą, wybiegli tak ze stajni.
-No co za koń ! Ej.. mała, zatrzymaj się ! – pokrzykiwał Denwer.
Zabawne było, jak maly kucyk ciągnie za sobą jeszcze raz większego od siebie chłopaka który kompletnie sobie nie radzi.
-Puść ja Marin- powiedziałam ze spokojem.
-Ale.. – wahał się chłopak
-no puść, wiem co robię – dodałam z uśmiechem.
Po chwili koń galopował do bram padoku robiąc serię bryków i baranów, zatrzymała się po drodze koło pastwiska i pogalopowała dalej, po chwili wróciła i stanęła obok wybiegu, zarzuciła grzywką i spojrzała z daleka na nas. Martin popatrzył na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową.
-Ta mała wie co robi, z czasem się o tym przekonasz.. – powiedziałam z tajemniczym uśmieszkiem i powróciłam do stajni. Chłopak stał jeszcze chwilę zdezorientowany, wybudziło go z tego stanu rżenie Cinn. Podszedł więc do niej, ostrożniej niż zwykle i otworzył bramę. Denwer odsunął się a klacz pogalopowała przed siebie i pokazała pięknego baranka. Denwer parsknął i pokłusował do niej, oboje świetnie się bawili. Martin pokiwał głową i wrócił do stajni.
Wyprowadziłam Guldena na dwór, był bardzo ciekaw co się dzieje. Uwiązałam go na tyle długo żeby mógł obserwować i przeszłam do czyszczenia. Zdjęłam mu derkę i zaczęłam czyścic sierść. Nie był brudny więc zajęło mi to chwilę. Następnie kopyta, grzywa i ogon. Poklepałam go i zaczęłam siodłać. Konie zarżały na padoku, Golden słysząc to, zarżał niemiłosiernie rozgoryczony że nie może być tam z nimi. Dałam mu dropsa na pocieszenie i wsunęłam czaprak, żel i siodło na jego grzbiet, podpięłam popręg i przeszłam do zawijania nóg. Na końcu założyłam mu ogłowie. Ubrałam się, i poszliśmy na halę.
Uregulowałam strzemiona, sprawdziłam popręg i wsiadłam. Dokonałam małych poprawek przy puśliskach i ruszyliśmy stepem. Najpierw stęp na luźnej wodzy, kilka okrążeń i wolta na każdej krótkiej ścianie, za to na długiej slalom. Golden szedł trochę ospale dlatego dodałam mu mocniejszej łydki. Po kilku kołach rozbudził się. Po parku minutach zmieniłam kierunek i to samo w drugą stronę, tutaj już o wiele lepiej, chętniej się poruszał i zginał na woltach. Po serii ćwiczeń zaczęłam zbierać wodze tak, by były na kontakcie. I znowu wolty, ósemki i slalomy w obie strony. Zaczęłam pracować znacząco na wędzidle, Golden chętnie je żuł i bawił się nim. Zmieniłam znowu kierunek przez półwoltę i robiłam rozmaite ćwiczenia rozciągające i rozluźniające. Choć koń nie był spięty, wiedziałam, że stać go na więcej. Rozleniwił się chłopak.. Dawałam mu na przemian łydki wciąż pracując na wędzidle, ożywił się nieco. W każdym narożniku robiłam woltę a na długich ścianach slalomy, za to na środku duużą ósemkę. Poklepałam go i zmieniłam kierunek, w drugą stronę znów to samo. Po tych ćwiczeniach zebrałam wodze, dałam lekką łydkę i ruszyliśmy kłusem. W kłusie dalszy ciąg ćwiczeń. Wolty i półwolny, slalom ze zmianami nóg oraz ósemki, wykonaliśmy także serpentynę o jednym łuku. Po kilku partiach ćwiczeń zaczęłam dodawać mu łydki i zwiększać impuls kłusa, oddałam mu trochę wodzę, podążałam za ruchami jego głowy. Golden Zaczął wyżej podnosić nogi a jego krok stał się dłuższy, pracowałam na wędzidle jednocześnie zachęcając go do opuszczenia głowy. Rudy po kilku okrążeniach zaczął opuszczać głowę i ganaszować się, poklepałam go i zrobiłam slalom na długiej ścianie. Na środku hali leżały drągi. Po kilku minutach ćwiczeń zebrałam wodze i zaczęłam go zbierać, z początku nie chętnie jednak wędzidło w pysku zainteresowało go na tyle że zaczął się nim bawić i przeżuwać go. Zamknęłam palce na wodzach i przyłożyłam mocniej łydki, skróciłam wodze. Kon opuścił szyję, podstawił zad. Pochwaliłam go i zrobiłam w takim kłusie dwie wolty. Zmiana kierunku i w drugą stronę to samo. Po kilku ćwiczeniach nakierowałam go na cavaletti. Dodałam łydkę przed drągiem, oddałam wodze i półsiad, ładnie. Następny najazd. Wzmocniłam łydkę żeby wyżej podnosił nogi, było już lepiej. Teraz przejazdy raz w jedna, raz w drugą stronę. Golden impulsywnie przejeżdżał przed drążki, chętnie unosił nogi, zdarzały się tylko pojedyncze puknięcia. Poklepałam go i przeszłam na chwilę do stępa. Oddałam mu wodzę i step na luźnych. Wałach był odprężony i luźniutki. Po chwili przerwy zebrałam wodze na kontakt i ruszyłam kłusem, jedno okrążenie hali i zagalopowanie w narożniku. Koń ruszył zdecydowanie i impulsywnie do przodu, galopował chętnie, nie rwał do przodu. Zrobiłam kilka kół na luźniejszych wodzach żeby miał możliwość wyciągnięcia szyi. Po kilku okrążeniach zaczęłam zbierać wodze. Golden ku mojemu zaskoczeniu chętnie podstawił zad i obniżył głowę zaokrąglając szyję. Pracowałam na wędzidle wciąż galopując, spokojnie ale energicznie. Zrobiłam dwie wolty na krótkich ścianach. Wałach podnosił wysoko nogi, wyglądał bardzo efektownie a jego ruch był sprężysty i miękki. Zmieniliśmy kierunek i w drugą stronę to samo. Potem znów galop na długich wodzach i przejście do kłusa. Poklepałam go i do stępa. Poluźniłam popręg, oddałam wodze i wyciągnęłam nogi ze strzemion. Stępowaliśmy przez 15 minut, kiedy Goldek trochę wysechł zeszłam i nakryłam go derką. Wychodząc z hali ogrzały nas promienie słońca, tak przyjemnie było na dworze. Poszłam z Guldenem do stajni, tam go rozsiodłałam i zmoczyłam mu trochę nogi. Dałam mu nagrodę, ucałowałam i poszłam uporządkować sprzęt. Byłam z niego bardzo zadowolona.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|