Teren z Expressem/DOKOŃCZYĆ

Dzisiaj planowałam mały terenik z Dywizją. Rano napomknęłam Maksiowi coby dorzucił siwej trochę melisy do paszy. Klacz była bardzo nerwowa i płochliwa, to powinno ją nieco uspokoić. Około 12 wróciłam pod boks klaczy. Stała spokojnie w boksie, nieco nerwowo rozglądając się na boki. Miała małe problemy z aklimatyzacją. Stała pomiędzy napalonym Dontem a nerwowym Wiśniowym. Gdy któryś uderzał w ściankę boksu czy przeciskał chrapy przez kratkę, siwa kuliła uszy i starała się stać jak najbardziej na środku boksu, z dala od obu panów. Weszłam powoli do boksu, aby jej nie przestraszyć. Wyciągnęłam rękę w jej kierunku i pogłaskałam po chrapkach. Potem podpięłam uwiąz do kantara i wyprowadziłam ją na zewnątrz. Na korytarzu zobaczyłam krzątającą się Arryję.
- Masz ochotę na teren? – rzuciłam w stronę dziewczyny. Obecność innego konia dobrze by zrobiła siwej.
- Na kim jedziesz?
- Na Dywie.
- Dywizja i Emerald? No, może być ciekawie – uśmiechnęła się dziewczyna. Ja uwiązałam siwą na myjce i razem poszłyśmy do siodlarni. Stanęłam przed szafką klaczy i przejrzałam ją pobieżnie. Wybrałam rajdową bezterlicówkę, ogłowie z oliwką i niebieski czaprak z aplikacją który cholernie mi się podobał. Złapałam jeszcze kuferek i ruszyłam na myjkę niczym człowiek-bagaż. Położyłam sprzęt w rogu myjki, a kuferek zaniosłam sobie obok konia. Wyjęłam z niego włosiankę i mocnymi ruchami „odkurzałam” Dywizję. Siwa często parskała i kiwała łbem. Byłam ciekawa jak poradzi sobie w terenie. Obecność Emka powinna ją ośmielać. Gdy usunęłam już warstewkę kurzu sięgnęłam po kopystkę. Energicznie wyczyściłam strzałki i wyszczotkowałam kopyta siwej. Była grzeczna, ale