Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Trening skokowy z Dirnu (James ;) )

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Arha [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 13:55, 22 Kwi 2012 Powrót do góry


Dołączył: 02 Paź 2010

Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Czyżby znowu miał pojechać do Deandrei? Chyba nie było trudno się domyślić, że to jedna z lepiej funkcjonujących stajnii w okolicy.
James od razu ruszył do stajnii. Z siodlarnii wziął sprzęt Arhy, który potem ułożył na ławce. Z haczyka na ścianie zdjął kantar z uwiązem. Słyszał, że jest to klacz dosyć złośliwa. Wyciągnął ku niej płaską dłoń, gotów w każdej chwili ją cofnąć. Kara jednak zapoznała się z jego wonią. Problem pojawił się dopiero przy zakładaniu kantara, przed którym Arha zaczęła uciekać łbem na boki. Użerał się z nią chwilę, dopóki nie udało mu się położyć dłoni na czole klaczy i w ten sposób trochę jej unieruchomić. Założył kantar, do kułeczka dopiął uwiąz i wyprowadził ją na myjkę. Klacz kręciła się trochę przy czysczeniu i siodłaniu, ale nie sprawiała już większych kłopotów.
James wziął ją na halę. Na schemacie koła ustawiono cztery przeszkody - dwie koperty i dwie stacjonaty. Dwie niższe koperty ustawiono ukośnie także na środku okręgu. Rozgrzewkę rozpoczęli tradycyjnie od wolt i wężyków. Elastyczność przyda się dzisiaj Arhie wyjątkowo. Potem James zatrzymał ją i zaczął kolejne ćwiczenie. Stój, stęp, stój, kłus - i tak w kółko. Trzeba przyznać, że klacz radziła sobie całkiem nieźle. Mężczyzna zrobił z nią jeszcze kilka wężyków w kłusie i jedną ósemkę w galopie. Kara wyglądała na rozgrzaną.
Wjechali więc w stępie na start. Wszystkie przeszkody ustawiono na razie na 60cm. James dał jej sygnał do galopu i najechali na pierwszą stacjonatę. Arha przeskoczyła ją bez większych problemów. Mężczyzna zauważył, że na treningu klacz bardziej skupia się na pracy niż złośliwościach. Ładnie zaokrąglili zakręt i najechali na kopertę, którą też pokonali ze sporym zapasem. Przy kolejnej zmianie kierunku klacz próbowała ściąć zakręt, co zakończyło się tym, że została po prostu nakierowana przez pomoce na zaokrągloną ścieżkę. Na razie omijali przeszkody wewnątrz kręgu. Są przygotowane na kolejny etap treningu. Arha pokonywała przeszkody odważnie, pewna swoich możliwości. Te leżące na okręgu właśnie podwyższono o 10cm. James znał możliwości klaczy z rozmowy telefonicznej z jej właścicielką. Kolejny przejazd nadal w galopie. Na zakrętach James pozwalał klaczy minimalnie ścinać, po czym korygował ją - był to jego odruch. Kara płynnie przeleciała nad stacjonatą. Następnego zakrętu James nie pozwolił jej w ogóle ściąć, trzymając ją na wyznaczonej ścieżce. Swobodnie przeskoczyła kopertę, zostawiając sporo luzu między sobą a górną krawędzią przeszkody. Najechali na stacjonatę nieco żwawiej. Obyło się bez poprzeczki. Klacz spróbowała skręcić na ostatnią kopertę, ale została skierowana na start.
Już czas na jego główny plan na dzisiaj. James dał klaczy sygnał do kłusa, nie pozwalał jej przyspieszyć do galopu. Takie tempo dawało mniejszą siłę wybicia, ale większe pole do manewrów zręcznościowych. Może powinien korzystać przy tym ćwiczeniu z niższych przeszkód? Ale one mniej by zmotywowały tak ambitną klacz. Jego rozmyślania przerwało nagłe zachwianie równowagi wierzchowca. Kara zaryła kopytami w ziemię tuż przed przeszkodą, a on przez swoją nieuwagę wylądował w piachu. James mruknął pod nosem jakieś przekleństwo i wolno podniósł się z ziemi. Miał szczęście, że stajenny przed sekundą opuścił halę i nie zobaczył tego przedstawienia. Otrzepał się z kurzu i stwierdził, że na pamiątkę pozostanie mu tylko kilka sińców. Wyciągnął dłoń, by chwycić wodze klaczy, ale natrafił na pustkę. Zmarszczył czoło i rozejrzał się wokół. Klacz galopowała po hali, co jakiś czas z własnej woli najeżdżając na przeszkody. Gdy postąpił kilka kroków w jej kierunku, Arha zwolniła do stępa. Doszedł do niej, wyciągnął dłoń i... Znów poczuł zirytowanie, bo kara odskoczyła od niego. Może jednak mylił się co do złośliwości na treningach? Bawiła się nim... Złośliwa bestia. James zatrzymał się na środku hali i wyciągnął otwartą dłoń ze smakołykiem. On trwał w bezruchu, a kobyła w tym czasie podeszła do tej nieszczęsnej stacjonaty i obeszła ją kilka razy. Trąciła poprzeczkę chrapami, powąchała... Krążyła znudzona po hali. Do mężczyzny podeszła dopiero po jakiś 10 minutach, kiedy jego mięśnie zaczęły drętwieć od bezruchu. Obwąchała jego dłoń z pewnego dystansu, obserwując go czujnie. Po kilku krótkich chwilach podeszła i wzięła smakołyk. James udało się w tym czasie chwycić ogłowie. Przytrzymał karą i wspiął się na siodło. Nie uciekała, może pogodziła się z porażką? Znów najechał z nią na start. Dał znak do kłusa i skupił się całkowicie na przeszkodzie. Arha była niepewna, dał jej sygnał do wybicia i trzymał w mocnych pomocach. Zawahała się przez chwilę, po czym skoczyła. Przy lądowaniu jeździec skierował ją na prawo. Pokonali w kłusie ostry zakręt, próbując go zaokrąglić i ruszyli galopem na niską kopertę. Taki zwrot tuż za przeszkodą może się kiedyś przydać na zawodach. W galopie najechali na wyższą kopertę. Gdy wylądowali, James dał sygnał do trochę szybszego tempa. Za stacjonatą nie skierował klaczy na prawo. Zrobił to dopiero po swobodnym pokonaniu koperty. Ostry zakręt pokonali tym razem w galopie. Nie był idealny, ani nawet bardzo dobry. Ale to w końcu dopiero początki. Po luźno przeskoczonej wewnętrznej przeszkodzie najechali na stacjonatę. Nie zwalniali z galopu. Najazd mieli pod nieco niewygodnym kątem, co zaowocowało lekkim zaszuraniem kopyt o poprzeczkę. Już w locie James wskazał klaczy wodzą zjazd na wewnętrzną. Arha zarzuciła lekko łbem i wylądowała nieco na prawo od środka ścieżki. James zwolnił ją do żwawego kłusa. Spokojnie pokonali kopertę. Mężczyzna powtórzył przejazd z wewnętrznymi, po czym znów skierował karą na start. Zdjęto poprzeczki z wewnętrznych przeszkód, a te na okręgu podwyższono do 90(stacjonaty) i 100cm(koperty). W galopie skierował Arhę na pierwszą przeszkodę. Przeskoczyli z niewielkim zapasem, lądując twardo. Mężczyzna pilnował zaokrągleń na zakrętach. Na kopercie klacz musnęła lekko poprzeczki zbyt nisko uniesionymi kopytami, co niezwłocznie skorygowała. Z zapasem pokonali ostatnie dwie przeszkody. Powtórzyli i ten przejazd, po czym mężczyzna zaczął ćwiczyć z Arhą elastyczność w galopie. Najpierw swobodnie mijał i zawracał za przeszkodami. Zakręty te były zaokrąglone i długie. Gdy wyczuł w ruchach klaczy pewność i lekkość, zaczął zmniejszać długość zakrętów. Powoli robiły się ciasne i trudniejsze do pokonania. Gdy takie zwroty miała już w miarę dobrze opanowane, zaczął przyspieszać ją na prostych między przeszkodami. Powtórzył taki przejazd jeszcze raz, po czym zatrzymał klacz. Nie wyglądała na zmęczoną, choć mięśnie miała już pewnie porządnie rozgrzane. Zeskoczył z jej grzbietu i zaprowadził do stajnii. Tam schłodził jej nogi i grzbiet zimną wodą. W nagrodę dostała świeżą marchew i kilka czułych pochwał. Spodobała mu się z tą swoją zadziornością.
Musiał się jednak z nią pożegnać, więc ruszył do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Arha [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare