Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 16:24, 29 Kwi 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przybyłam do Deandrei z zamiarowaniem ostrego treningu z Apokalipsą. Klacz stała przygotowana przed boksem i próbowała sięgać po resztki siana, które leżały jeszcze po karmienu.
Podeszłam do klaczki i przywitałam się z jej zębami. Gdy juz jej przesżło, wzięłam ją na podwóze, tam wsiadłam i pojechałyśmy na ujeżdżalnię. Co ciekawe Poka pozwoliła mi bez problemu na siebie wsiąść. Coś mi tu śmierdziało.
Na początku rozgrzewka. Dla Apokalipsy cała jazda była rozgrzewką, jednakowoż ja w tym wypadku za rozgrzewkę uznawałam stęp.
Klaczka kroczyła dośc pewnie, ale nie miała ochoty poddać się moim zabiegom zbierającym. Coś tam niby mi sie udawało, ale zaraz coś ją rozpraszało i powracałyśmy do punktu wyjścia. Czyli do ciemnego lasu.
Pilnowałam, aby klaczka utrzymywała jednostajne, energiczne tempo, które miało jej się wbić do pustego łebka i pozostać tam do końca jej dni. W tym chodzie wykonywałyśmy kolejne wolty, ósemki, półwolty i serpentyny, wszystko delikatnie i spokojnie. Klacz nie buntowała się, szła grzecznie, aż strach się bać. Na zakrętach starałam sie ją maksymalnie wyginać bez zebrania, co okazywało się ciężką pracą. Walczyłam jednak, więc po pewnym czasie Apoka sama doszła do wniosku, że lepiej jest się trochę podstawić. Szła teraz dośc rozluźniona.
Po dłuższym stępie, w którym wykonywałyśmy wiele manewrów skręcania, ruszyłyśmy kłusem roboczym. Poka szła lekko, ale energicznie, wręcz szybko. Próbowałam ją trochę zwolnić chociaż było ciężko. Poka podrywała łęb do góry i olewała moje prośby o zwolnienie. Wprowadziłam ją na woltę i tu dopiero opanowała wariację. Poklepałam ją i zaczęłam ćwiczenia. Na początku były to serpentyny oraz ósemki. Szły dobrze, znowu się zdziwiłam i znowu coś było nie tak.
Po kłusie chwila odpoczynku w stępie. Poka szła rozluźniona na puszczonej wodzy. Pogłaskałam ją lekko po szyi.
Po odpoczynku ruszamy znowu kłusem i zagalopowania na dużych woltach. Pokaz w końcu pokazała, czemu jest taka grzeczna. Kiedy tylko dałam jej sygnał do galopu zaczynała walić karkołomne baranki. Walczyłam z nią bardzo długo, jakimś cudem wysiedziałam wszystkie podskoki i wywalenia nawet z krzyża. Byłam z siebie dumna. Z kobyły z resztą też, bo po ogólnym mocowaniu się, opanowała emocje i zaczęła się zachowywać jak normalny koń.
Zagalopowałyśmy na obie nogi. Nie interesowało mnie to, że była już mokra. Wywaliła tyle baranów, co oznaczało, że miała energię. Poka tylko kuliła na mnie uszy.
Po galopach, przy których udało mi się iść na dobrą nogę, przeszłyśmy do kłusa i na zupełnym luzie rozkłusowałyśmy się co jakiś czas robiąc wolty.
Na zakończenie oczywiście rozstępowanie.
Zostawiłam klacz rozsiodłaną w boksie, aby ochłonęła i napiła się. Poka była na mnie zła, wiedziałam to, bo nie dałam jej się zrzucić. Poza tym dostałą cukierka, którego najpierw zrzuciła mi z ręki, a potem wzięła go z ziemi, pokazując mi swoją pogardę dla mnie. Zostawiłam ją, nie przejmując się za bardzo tym incydentem.
Co należy dopracować: zebranie, dalej chody
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|