Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stefanowa. Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 16:56, 30 Sty 2011 |
|
|
Dołączył: 22 Lis 2010
Posty: 86 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Data: 30.01.11r
Czas: 2 godziny.
Imię konia: Koheilan Bounty
Rodzaj treningu: Skoki LL
Gdy zjadłam obiad taaa schabowy na obiad xD Poszłam na ujeżdżalnię i ustawiałam przeszkody. Trochę mi to zajęło bo wszystkie były sprzątnięte. No to ustawiłam jakiś tam parkur i poszłam do stajni. Wchodząc wstąpiłam bo szczotki koheilana i podeszłam do jego boksu. W sumie była czysta, ale jak weszłam i ja pogłaskałam to wolę nie komentować. Był strasznie brudny pod brzuchem, ale to tylko zaklejki. Nie no spoko trochę mi to zajęło i w końcu nałożyłam mu czaprak i nowe siodło skokowe. Potem ogłowie i wyprowadziłam go ze stajni.
Dzisiaj czeka nas mocny i porządny trening więc trzeba porządną rozgrzewkę. Wsiadłam na ogiera i ustawiłam na razie sobie dłuższe strzemiona. I Ruszyłam aktywnym stepem. Poluźniłam wodzę i zrobiłam woltę. Później serpentynę o trzech łukach. Blondyn rozluźnił grzbiet i wyciągnął szyję do przodu. Bardzo dobrze. Zmieniłam kierunek i wolta. Nabrałam delikatny kontakt na jejgo pysku. Zrobiłam kilka ciasnych wolty, ale ogier nie miała z nimi problemów. Szedł jak maszyna, ale nie przechodził do wyższego chodu. Zatrzymałam go gdyż chciałam podciągnąć popręg. Ale oczywiście Blondyn wpadł na pomysł ,żeby ruszyć kłusem. Cudem nie spadłam i przeszłam z nim do stępa. Jak już było wszystko gotowe. Zrobiłam woltę i wyjeżdżając kłus. Zrobiłam jedno okrążenie i wolta. Machnął łbem. Przejechałam dwa pełne kółka i skręciłam nim na serpentynę. PO ukończonym ćwiczeniu przeszłam do stępa i zmieniłam kierunek. Poklepałam go i nieco poluźniłam wodzę. Zebrałam kontakt i łydką przyśpieszyłam do kłusa. Na długiej ścianie przyśpieszyłam aby Bounty wyciągnął kłus ,a na krótkiej skróciłam. Potem jeszcze chwila przejścia: stęp, kłus, stęp, kłus, stęp, kłus, stęp. Zrobiłam woltę i pomoce do kłusa. Najechałam na drągi w kłusie anglezowanym ;D Było bardzo dobrze, ogier wysoko podnosił nogi. Obok ujeżdżalni przechodził Robert nasz nowy pracownik. Zajmował się ogólnie pracami w stajni, ale świetnie sobie radził w jeździe konnej, a szczególnie znał się na skokach.
- Cześć Shame, może mógłbym ci pomóc?
- Hej Robert. A wiesz mógłbyś ustawić krzyżaka między tymi drągami.
Chciałam na to najechać z kłusa aby ogier przez to przeszedł,a nie przeskoczył. Choć to było niemożliwą rzeczą ;] Ale warto spróbować. Skierowałam go na drągi i aktywna łydka chop...chop..skok...chop...chop. Tak jak się spodziewałam. Poklepałam go.
- Dzisiaj trenujesz skoki ? - spytał.
- A tak, ustawiłbyś mi.. hmm... szereg z krzyżaków?
- Pewnie, po to tu przyszedłem.
Na luźnej wodzy stepowałam. A Robert ustawił szereg z pięciu krzyżaków, takich 50cm.
- Najpierw jeszcze ją rozgrzeje w galopie.
Zrobiłam woltę w kłusie i cofnęłam łydkę jako sygnał do galopu. Zagalopował od razu. Jechałam prosto i ogier zaczął przyśpieszać. Stopniowo zaczęłam go zwalniać aż nabraliśmy normalnego tępa. Zrobiłam okrążenie i dalej w galopie na długich przyśpieszałam, a na krótkich starałam się skracać. Robert tym czasem ustawiał parkur. Dalej jechałam galopem i w końcu przeszłam do stepa. Zrobiłyśmy cztery ładne okrążenie. Poklepałam go i chwila aktywnego stepa.
Oto parkur:
1. Stacjonata 40cm
2. Szereg z okserów a) stacjonata 50cm, b) stacjonata 55 i stacjonata 60cm
3. Triplebarre 70 cm
4. Okser 60 cm
5. Stacjonata 80cm
6. pochyły okser 70cm
7. Stacjonata 80 cm
- Już ustawiłem możesz jechać - oznajmił Robert.
Wzięłam go na mocniejszy kontakt i łydka do galopu. Skierowałam jgo na pierwszą przeszkodę na którą gnał, próbowałam go nieco zwolnić , ale kilka metrów przed przeszkodą nie będę uczyć konia zatrzymywania. Skoczył z wielką siłą, ja prawie tego nie wysiedziałam i straciłam równowagę "kładąc" się w przód. Szarpnęłam go trochę i jechałam dalej na szereg. Było normalne tępo i łydka. Chop pierwszy skok dobry. Jedziemy dalej, Koheilan zaczął strasznie kombinować i już chciał wyminąć. Chop. Ostatnia przeszkoda...czysto.
- Dobry koń- wrzasnęłam.
Mocno skierowałam go na nastepną przeszkodę, bo tu było dość ciasno z najazdem. Wybił się poprawnie, ale leciał dość płasko i strącił drąga z góry. Następnie okser pokonany czysto i bez błędu. Ogier trochę zwolnił tępa, poluźniłam troszeczkę wodzę i dałam mu mocniejszą łydke. Od razu zrozumiał o co chodzi i dostał powera. Wybił się w idealnym momencie i skok wyszedł perfekcyjny. Zrobiłam poł wolty i na środku pochyły okser. Co to jest O.o Haha, ale ogier nie miała z tym żądnego problemu. Skoczył jakby nigdy nic. Zaczął mi szarpać pyskiem i zadzierać głowę do góry, ale ja dalej nie przestawałam bacznie obserować nastepnej przeszkody. Łydka i chop. Wybił się trochę za prędko ,ale skoczył czystko i nawet nie dotknął drąga.
- Dobry koń!- powiedziałam i klepajac poluźniłam wodzę.
- Wow świetny przejazd. Macie dobrą technikę.
- Ta ciekawe ;p - zaśmiałam się - To zasługa konia, Koheilan jest świetny.
- A tam nie gadaj, ty dobrze skaczesz. Jesteście zgraną parą. Znam się na rzeczy. Przecież startowałam w konkurach skoków nie raz.
- No tak, tak wiem. Dzięki. A może chciałbyś potrenować jutro ze mną skoki?
- A mogę? Nie masz nic przeciwko? No -zawahał się - Dobrze.
- Spoko to o 10 pasuje? - powiedziałam i ruszyłam kłusem.
Potaknął. Wreszcie jakiś specjalista nie poduczy , bo ja czasem skacze jak... ee.. nie powiem co. Jechałam kłusem i zagalopowałam. Najechałam na stacjonatę 50 cm. Bardzo ładny skok. Chciałam tylko ten szereg jakoś jeszcze raz przejechać. No to jedziemy. Łydka i najazd. Chop... wszystko i wyłamanie! Co to? Jakiś foch czy coś? Może źle wymierzyłam fulle. Zawróciłam go i jeszcze raz. Chop....chop..chop. Wyszło o wiele lepiej. Dałam mu już luz na pysku bo ogier się dość spocił i spisał się. Długo stepowaliśmy i zeszłam z ogiera prowadząc go do stajni.
Zdjęłam kask i normalnie ze mnie leciało.haha ;D Ja też się spociłam.
- Shame? Widzę ,ze jesteś po treningu. Mógłbym za ciebie rozsiodłać i wyczyścić Koheilana? - powiedział Lukas. On przyjechał do Polski z Niemiec, ale świetnie gada po polsku , bo jego ojciec pochodzi właśnie z tąd. Jeździ konno, ale nie ejst aż tak bardzo doświadczony i uczy się kontaktu z końmi.
- A... czemu tak? - zapytałam.
- No, bo chciałbym zdobyć wiecej zaufania do niego i przestał się go bać.
- Spoko. To weź i pamiętaj, nie daj się mu i nie krzycz na niego. Dzięki
Lukas[ czyli Łukasz, my tak na nie gowołamy] wziąl Bountyka i rozsiodłał bez problemu i wyczyścił a ja poszłam na chwile wypocząć i brać kolejnego konia na trening.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|