Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
21.11.2012r - Spacerek kondycyjny z Dark Knightem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiśniowy Potok [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Śro 14:53, 21 Lis 2012 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Przyczłapałam po urlopie do centralnej ze względu ze czasu mam ostatnio aż nadmiar stwierdziłam wiec, że czas coś z tym zrobić. Miałam od samego początku jakieś nadzieje, że koniu ubyło. A gdzie tam. Przybyły aż cztery. Co to się dzieje z tym, rysualem. W sumie to ciocia Eviline przyleciała się trochę pomęczyć i podręczyć w pozytywnym sensie. Znowu zobaczyłam Saharę, Songa, Black Rose, ale nie spodziewałabym się u nigdy Dark Knighta a nawet młodej Warlike Beauty. Grr... No nie. Spacerowałam dalej i dostrzegłam Secretariata. Ten świat oszalał. Wszystkimi w jednej chwili się nie zajmę. Podeszłam do Dark Knighta, bo jeszcze ostatnio go widziałam.
- Cześć wariacie. Jak ci się żyje? - Ogier spojrzał na mnie i parsknął bez żadnych uczuć. No tak. Nie ma to jak zdrowe komunikowanie się. Wyprowadziłam go z boksu żeby mu się przyjrzeć. Dla mnie i tak był niski. W sumie to chyba przez Wiśniowego wszystkie konie wydają mi się niskie no, ale kocham tę maszkarę i cóż poradzić. Wzięłam jego szczotki i zaczęliśmy mozolne czyszczenie sierści. Szczerze tego nie lubię no, ale co innego ma powiedzieć człowiek uczulony na pyłki? Nic innego nie powie. Ogier stal jak wryty, mięśnie miał spięte, gdy przejeżdżałam po nich szczotką. Jak już wyczyściłam "niezwykle pobudzonego" kasztanka zaczęłam robić mu masaż, bo czemu nie? Kilka chwil rozluźnienia. Długim zbawieniem to nie było, bo po chwili dało się usłyszeć niezwykle niskie, lecz ogłuszające rżenie, aż Knight podniósł łeb i spojrzał w stronę skąd dochodziło rżenie.
- O Wiśniowy przyjechał, szybko. - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na kasztanka. - Powiem ci, że się trochę ze mną dziś pomęczysz. - Złapałam go za kantar i przyczepiłam lonżę, po czym wyprowadziłam ze stajni w miejsce gdzie stał Wiśniowy. Karosz był już gotowy na wycieczkę, osiodłany, ochraniacze, kaloszki, czapraczek... Te sprawy. Prezentował się cudownie. No co? Muszę się tym nacieszyć zanim wrócimy cali w błocie, nie? Wsiadłam na wiśniowego trzymając lonżę Knighta. Ruszyliśmy spokojnym stępem w stronę bramy. Poklepałam Wiśniowego, który zarżał donośnie a gdy zobaczyłam, że Dark się ociąga zachęciłam Wiśniowego do szybszego tempa. Weszliśmy w klas i popędziłam Karosza do kłusa. Żywiołowo by rozruszać mięśnie albo by w ogóle ich nabrać. Kasztanek widocznie chciał dotrzymywać nam tempa. Nie przemęczałam go zbytnio, niech się rozgrzeje. Wiśniowemu widocznie poruszał się każdy mięsień. Widziałam to i czułam. Wchodziliśmy powoli na wzgórze. W sumie było dość lekkie, więc ich nie zwalniałam. Knight dawał z siebie wszystko niestety dla mojego Karosza to było nic, bo on chciał szybciej.
- Staruszku, spokojnie. - Zaśmiałam się. - Nie wszyscy mają tyle sił, co ty, zwolnij troszkę. - Parsknął gniewnie i położył uszy po sobie. Nie podobało mu się to, że musi przez kogoś zwalniać. Szedł dalej w zaparte aż nagle Kasztan wyrwał nam się do galopu. Wyrwał mi niemalże całą lonżę zanim się zorientowałam, ale złapałam koniec. Wiśniowy patrząc gniewnie na Młodego rzucił się za nim w pogoń nie tyle po to żeby mi pomóc a pokazać, kto jest lepszy. Niezwykle szybko dogoniliśmy Knighta, po czym Wiśniowy sam z siebie zastąpił mu drogę i zatrzymał. Dumny z siebie uniósł wysoko łeb i prychnął na Kasztanka. Ci faceci... Tacy dorośli a nadal dzieci. Ja już nie miałam siły na te całe ich spory. Za kare skróciliśmy spacer i całą drogę do domu przebyliśmy bardzo żwawym kłusem i żaden z chłopaków nie pokazywał, że ma już dość, więc można powiedzieć, że męskie kłótnie się na coś przydają. Szczęśliwie dotarliśmy do Centralnej. Pozwolono mi wypuścić Wiśniowego na jeden z padoków a na drugi Knighta. Trzeba umieć się zaprzyjaźniać, nie? Ja w spokoju wzięłam siodło i ogłowie i inne berbecie Wiśniowego i załadowałam je do samochodu, po czym usiadłam na płocie i ich obserwowałam. Czyżby po stracie Shikiego mój kochany Karosz stał się taki wredny?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Śro 14:55, 21 Lis 2012, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiśniowy Potok [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare