Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
11.11.2011 - Stępo-kłus z Emeraldem i Jarno

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Exspresso [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arrya
Właściciel Stajni
PostWysłany: Pią 21:34, 11 Lis 2011 Powrót do góry


Dołączył: 04 Lut 2010

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Zbliżała się już 13, wymaszerowałam więc z kuchni i poszłam do pokoju się przebrać. Pogoda była iście genialna, pojadę wiec w teren na Siwku. Czyste szaleństwo, ale co tam... Potrzebowałam przewodnika, złapałam więc na pietrze Dawida i zaproponowałam mu, żeby pojechał na Expressie. kasztan ostatnio ostro trenuje skoki, przyda mu się więc luźny stępo kłus w miłym otoczeniu i towarzystwie. Może emerald wyciągnie jakieś wnioski z obecności starszego kolegi, zaleciłam więc chłopakowi żeby pospieszył się i zszedł na dół już gotowy.
Zadzwoniłam jeszcze do Karuchny żeby zabrała się z Jarnem i przyjechała do nas, miała tylko kawałek polami. Kiedy już wszystko było ustalone, poszłam do stajni i zajęłam się czyszczeniem Siwuska. Ogier przysunął swoje chrapki do moich dłoni i trącił mnie lekko. Dałam mu tego cuksa i zajęłam się szorowaniem jedwabistej sierści. Była już grubsza, powoli nabierał futerka na zimę. Z kopytami był mały problem, dziad wyrywał je i kopał, ale jakoś daliśmy sobie radę. Przeczesałam jeszcze ogon i zabrałam się za siodłanie. Wybrałam na dzisiejszą przejażdżkę siodło wszechstronne i zwykłe ogłowie. Osiodłałam go i okiełznałam, wyprowadziłam przed stajnię i wsiadłam ze stopnia.
Czuć było, że jest jeszcze totalnie świeży. Ugiął się pod moim cieżarem i zaczał nerwowo caplować z zadartą głową. Chwilę pokrążyliśmy przed stajnią czekając na Dawida i kasztana, po czym ruszylismy stępem przez bramę Dean. Expresso szedł dzielnie na początku, zupełnie nie zwracajac uwagi na młodego, który szarpał sie żeby wszystko dokłądnie zobaczyć. Przez pora skierowaliśmy się ku lasowi, gdzie zrobiło się troche chłodniej. Po pierwszym szoku Emerald ze stanu 'o rety rety!' przeszedł w stan 'jak się wymigac od jazdy?'. Dwa razy wyskoczył nagle do góry, parę razy kopnął nogami do tyłu, ale przynajmniej nie wyprzedzał tylko trzymal się za ogonem. Przed miejscem spotkania z Karuchną Ex się ożywił i zarżał gardłowo. Siwek uskoczył lekko na lewo i zbuntował, jednak kiedy ujrzeliśmy Karr i Jarno, oba ogiery zainteresowały się nowym kolegą. Szczególnie Młody, gdzyż nie widział się z nim nigdy.
Przywitaliśmy się i Jarno wjechał na tył zastępu, trzymajac się w pewnej odległości za Emeraldem. Pomiędzy dwoma starszymi końmi arab nieco się uspokoił, łypiąc błkitnymi oczami na wszystkie boki i krzaki. Zaproponowałam lekkiego kłusa, na co wszyscy przystali z ochotą. Expresso dosyć leniwie przeszedł do wyższego chodu, z wyciągniętym łbem; emerald wystrzelił jak rakieta, nadziewajac się na zad kasztana, Jarno zaś trzymał się z tyłu. Opanowałam energicznego konia, pobawiłam się wędzidłem i udało nam się kłusowac równym tempem, mimo że wisiałam na zadzie prowadzącego. Jakie to szczęście ze mam takiego anioła!
Okrążyliśmy stawek i przeszliśmy do stępa, pokonując grząski piach. Musieliśmy przejść przez płyciznę - Emerald wyraxnie nie miał na to ochoty. Po namowach przeskoczył wszystko jednym susem, tuż za Expressem i udaliśmy się w kierunku łąk i toru wyścigowego. Jarno parskał głośno i sapał,; niezły z niego kawał koniska. Moje dwa kurduple (Expresso i Dawid) spisywali się nieźle, dlatego znów ruszyliśmy kłusem. Po szarpaniu i bunotwaniu doszliśmy do ładu i zjechaliśmy na scieżkę tuż przy granicy z lasem. Coś zaszeleściło w krzakach i Młody oczywiście musiał zrobić wielką panikę - wystrzelił w bok jakimś ciagiem, kwiczac ogłuszajaco. Nawet starsze konie zaniepokoiły się i zagalopowały, ale to nic w porównaniu do dziwact Siwego. Parę minut próbowałam go zmusic to wejścia na ścieżkę a kiedy mi się to udało, nie było mowy o spokojnym kłusie bez brykania i skakania. Przeszlismy więc do stępa i skierowaliśmy sie już w drogę powrotną. W lesie jeszcze raz zakłusowaliśmy i obyło się bez incydentów. W jednym kawałku dotarliśmy do sadzawki, przeszliśmy przez płyciznę (albo przegalopowaliśmy) i spokojnym stępem ruszyliśmy w kierunku terenów Deandrei. Zaprosiłam Karuchne na herbatę, kiedy wiec dojechaliśmy szcześliwie do Dean wstawiłyśmy rozluxnionego ogiera do wolnego boksu, nasze araby rozebraliśmy i wypusciliśmy na padok. Sami zaś poszliśmy na górę i zasiedliśmy przy herbacie, oglądając na dvd przejazdy dziewczyn (Tiary i Dei) z jakiś zawodów, na których były ostatnio.
[/list]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Exspresso [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare