Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
13.08.11. Przelot z Sun Dancerem przed Derby

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Demonic Speed Creation [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gniadoszka
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 20:33, 15 Sie 2011 Powrót do góry


Dołączył: 02 Paź 2010

Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Wstałam jak zwykle z samego rana po… *myk na budzik*…3 godzinach snu… No co? Ten film był naprawdę fajny no. I ten następny też… I ten potem… Gorzej było rano wstać. Ale łoki, do stanu używalności = 29,74% podobieństwa do człowieka, doprowadzałam się jakieś 4 kolejne godziny. Potuptałam na dół. Sayec już kończył śniadanie więc na darmową wyżerkę się nie załapałam. No cóż, chleb z dżemem też dobra rzecz. Ostatnio Tiarson postanowił nas nawracać na wegetarianizm i wyjebała mój tuńczyk w kosmos. Niech ją wszystkie moje diabły wezmą. Cholera. Schabowego też nie będzie, kurwa, tylko jakiś brokuły o.o”. Ja dzisiaj jem poza domem x,x. Mniejsza, po tym śniadanku potupałam sobie na górę załatwić pewien telefon. Jak się okazało miałam kilku wiernych słuchaczy za ścianą x,x.
- Halo? Halo! Jesteś? No. Gdzie ty jesteś do cholery? Bo szumi x,x… Po kiego ty jesteś w tramwaju?! No mniejsza. Potrzebuję cię. Hym? Bo tak, Jezu no x,x. Tak tak, bla bla, słuchaj mnie. Przyjeżdżaj 20 rano oke? Po co teraz dzwonie… Żeby potem nie było że dzwonie w ostatniej chwili. No. To okej. Przecież ci mówiłam po co x,x. To se sprawdź w kalendarzu. Dobra kończę. Yhy, i nawzajem. Cześć.
Wtem do pokoju wpadł rozczochrany Dejec w T-shircie, który z pewnością podoba się Maksowi, no i nasz stajenny men w tym samym stanie a za nimi jeszcze kilka pensjonariuszek. Ta, fajnie że w tym domu ma się prywatność. No dobra, jestem ostatnią osobą która może tu mówić o nie zakłócaniu innym prywatności Laughing .
- Kto to był? – Dejec się ode mnie uczy xd.
- Nikt. Tajemnica >3 Dowieta się 21 na otwarciu Ahory >3.
- Płeć można? – Oj Maksiu Maksiu…
- Nie martw się, do Deja się nie dobierze.
- Czyli że chłopak? – Aghrh…
- A dajcie mi już wy wszyscy spokój, kto chce ze mną na trening? – Łuhu, las rąk Very Happy ja to mam wybór Cool – Dobra, biere Sun Dancera bo mi bidaka szkoda. Tiarson do stajni – Zaraz tupu tupu na schodach za nami – Dobra, możecie iść wszyscy ale zero pytań o tajemniczą personę jasne? – buuuu, jakie rozczarowaaanieee XD. Zerknęłam na zegar. Chollera. Jestem strasznie spóźniona :/ . Dżoku będzie lada chwila a ja nawet w stajni nie jestem x,x. Dobra, czas na Mission Szybkie Czyszczenie. Wyprzedziłam Tiarę w szaleńczym pędzie wpadając do siodlarki. Migiem zlokalizowałam sprzęt i kuferek Dema. Porwałam to i wbiegłam na myjkę rozstawiając sobie klamoty. Potem poszłam po Dema. Porwałam uwiąz z wieszaka i podpięłam młodemu. Wybiegłam z siwym na korytarz zanim to lamisko się zorientowało. Demek też był nieco zdezorientowany, ale posłusznie kłusował za mną. Z niebywałą szybkością uwiązałam go i zlałam całego wodą. Potem nalałam mu odrobinę szamponu na grzbiet i napieniłam całego, wyłączając tylko głowę. Potem spłukałam pianę razem z błotem i innym brudem znajdującym się na Demku. Z kuferka wyjęłam kopystkę i wyczyściłam kopyta. Tiar strasznie się grzebała, no ale ja muszę jeszcze oporządzić Shera. Jednak zdecydowałam że dzisiaj sobie to daruję. Piechota dla zdrowia ło. Potem już tylko wilgotnym ręcznikiem przetarłam Demonowi łeb. Zdjęłam kantar i sięgnęłam po ogłowie. Młody stał tam, nieco w szoku. Nawet wędzidło wziął bez problemu. Z grzbietem na razie musiałam poczekać bo był jeszcze nieco mokry. Łeb przetarłam tylko lekko wilgotnym ręcznikiem więc szybko był suchy. Wystawiłam młodego na słoneczko, które nie pojawiało się często i poszłam posprzątać. Gdy wróciłam, zarzuciłam młodemu na grzbiet podkładkę, derkę i siodło, zapięłam popręg już z wprawą. Tiar właśnie wychodziła ze stajni z czystym Sunem, a po chwili na podjeździe zaparkował doskonale znany mi już samochód. Dżokej wybiegł szybko i już w biegu przepraszał za spóźnienie.
- A przestań, sama zaspałam u.u”. Wsiadaj i na tor. Okrążenie stępem i czekacie na mnie, tak?
- Tak jest szefowo.
- Nie przeginaj x,x – powiedziałam, a potem wrzuciłam dżokeja na Demka. Przerażało mnie to że prawdopodobnie ważył mniej ode mnie. Cicho, ja jestem wyższa xd. Na tor szłam raczej żwawo bawiąc się stoperem. Gdy doszłam na tor, oprócz Suna i Demka stojących przy trybunach zobaczyłam jeszcze jednego ogiera, gniadego. Zdziwiłam się, bo po pierwsze, nikogo nie powinno tu być, a po drugie wgl nie kojarzyłam tego konia. Gdzieś obok trybun stał jakiś gościu ze stoperem. Pff, pewnie trener. Gościa też nie kojarzyłam = ktoś z zewnątrz. Dej powinien mnie informować zanim wynajmie komuś tor. Przeszłam pod barierką i stanęłam obok trybun.
- Dobra, przegońcie je okrążenie w kłusie, przy 500 popędzić do galopu, ale bez przesady. Potem na celownik, czyli do mnie – Tiara skinęła głową i odjechała.
- Nie podobają mi się ci goście – mruknął Jerry przyglądając się gniademu.
- Mi też nie, ale tak jakby nic nie możemy zrobić. Nie zwracaj na nich uwagi, jasne? – skinął tylko głową po czym dogonił Tiar. Tiarec miał mały problem z anglezowaniem, ale jakoś jej to szło. Ten trener jakoś tak nieprzyjaźnie na mnie patrzył, a ten dżokej wyglądał na cwaniaka. Boże, żeby tylko nie prowokowali, bo ten wariat mi konia zabije x,x. Na razie spokojnie się mijali. Na razie. Po wykonaniu kółeczka oboje podjechali do mnie.
- Dobra, teraz trochę kłusa już w półsiadzie przy 1600 możecie przyspieszyć do kenteru. Przy 800m z powrotem do kłusa i kilka wolt i wężyków. Potem zmiana kierunku i kenterem do mnie – pokiwali głowami i odjechali. Oho, się zaczyna, pierwsza konfrontacja wzrokowa. Chyba czas się zacząć bać. Jednak na razie obyło się bez jakiś zaczepek jednak gniady dość chamsko zabiegł drogę Demonowi. Młody kwiknął lekko, gdy dżokej nagle go wyhamował. Gdy Jerry uspokajał siwego łypną wzrokiem na tego kolesia. Oh, gdyby wzrok potrafił zabijać… Prawdopodobnie 90% ludzi wokół mnie byłoby martwych. Włącznie z tym gostkiem. Jednak mimo wszystko wykonali ćwiczenie i wrócili do mnie.
- Dobra, przegońcie je teraz 1200m, ale nie za szybko, zmierzę czas po 600 i po drugich 600 i jednocześnie cały. Wiecie o co chodzi – pokiwali głowami – I uważajcie na tego kolesia, bo bezpieczeństwo raczej nie leży w jego naturze.
- Zauważyłem.
- Hm, ja też.
- No to wiecie. I nie dajcie się sprowokować, tu chodzi o konie, jasne?! – dobra, pokiwali łebkiem to może coś tam skumali. No i stanęli przy tabliczce „12”. Potem dałam sygnał i włączyłam stoper na odpowiednie funkcje. Szli powoli, dokładnie tak jak mówiłam. Pierwsze 600 w 42 sekundy. Wolno, tak jak prosiłam. Przy tabliczce z „6” ten gość właśnie ich mijał. Odwrócił się w stronę naszej dwójki a potem popruł do przody. Modliłam się ale… Po chwili wystrzelił także Dem, a za chwilę Sun. Moje modlitwy nie zostały wysłuchane. Patrzyłam na stoper oniemiała. Po chwili i siwy, i kasztan wyprzedzili gniadego i niemalże widziałam ten szok w oczach tego gostka a i w oczach trenera. Sama tylko modliłam się aby zwolnili. Ale nie zwolnili aż do celownika. Drugie 600 pokonali w 36 sekund. Gniady już ich nie dogonił. Demek skończył gdzieś z 15 długości przed nim, tak na oko, Sun z 12. Między siwym a kasztanem tylko 3 długości różnicy, więc Dancer nieźle biega. Oczywiście na powitanie ich zjebałam.
- Co to KURWA MIAŁO BYĆ?!
- No bo…
- A chuj mnie obchodzą wasze wymówki! Mieliście nie dać się sprowokować i nie pozabijać mi koni x,x”. A to co do cholery miało być, He?
- Ale Gniadu bo on…
- Już wam powiedziałam że chuj mnie to obchodzi. Następnym razem was zdzielę batem po dupsku, tylko jeszcze nie wiem jakim. Dać im trochę odpocząć w kłusie, potem do kenteru okrążenie i znowu spróbujemy sobie WOLNY galop, jasne? Udowodniliście i sobie i jemu już pewne rzeczy więc myślę że problemu nie będzie, hm?!
- Oczywiście – odpowiedzieli chórem i odkłusowali. Jak ja im kurwa dam to się będą słuchać. Kłusowali już spokojnie, gniady dostał zjeby od trenera i opuścili tor. I bardzo kurwa dobrze. Już nic ich nie rozpraszało. Demek młócił podłoże w spokoju, Sun nieco wyrywał. Potem w kenterze też ładnie, bez wyrywań. Nabiegały się już. Kazałam więc im jeszcze puścić ich na 300m w cwale. Czasu nie mierzyłam, ale tak na oko nieźle wyglądało. Szybkie ogiery są, nie ma co. Gdy podjechali nakazałam już tylko kółko kłusa i 15 minut stępem. Po chwili na tor weszła Skrzyd ze swoją nową klaczką na uwiązie. Demek jako towarzyskie stworzonko od razu podbiegł i chciał się pobawić z klaczą, ta jednak odkłusowała z kwikiem ciągnąc Skrzyd za sobą. Demek nie dawał za wygraną i próbował zaczepić koleżankę, jednak ta unikała go jak ognia. Słyszałam że to dość pedantyczne zwierzę, ale nie sądziłam że aż tak. Po chwili jednak Jerry doszedł do ładu z Demem, który był bardzo rozczarowany zachowaniem klaczki. Ja zaśmiałam się tylko pod nosem i zaczęłam iść w stronę stajni. Gdy doszłam musiałam chwilę poczekać na konie, co upewniło mnie, że niczego nie skrócili. Oddelegowałam dżokeja a sama zajęłam się Demem. Żadnych zadrapań, kamyków, otarć. Nic. Więc tylko go rozsiodłałam, przeczesałam, wyczyściłam kopyta i zrobiliśmy rundkę na basenie. Potem jeszcze lekko wilgotnego Dema odstawiłam na pastwisko. Dzisiaj było niemożliwie gorąco. Żadnego wiatru nawet, nic. Ciekawa jestem jak długo to potrwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gniadoszka dnia Pon 18:18, 22 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Demonic Speed Creation [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare