Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Western - przygotowania do debiutu po przerwie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Approvn the Blues / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rustler
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 12:28, 30 Lip 2010 Powrót do góry


Dołączył: 28 Gru 2009

Posty: 140
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Koń: ***Approvn The Blues
Jeździec: Rustler
Pogoda: chłodno i pochmurno, kropi ale nie zanosi się na burzę
Miejsce: hala
Czas: 60min
Sprzęt: ogłowie i siodło westernowe, munsztuk west
Dodatkowo: owijki na cztery nogi, pad west.
Stan konia: wybiegany, lekko znudzony rehabilitacją w stępie i kłusie
Założenia: powolne przyzwyczajenie do sprzętu i stylu jazdy western, przygotowanie do debiutu w pleasure

Po dwutygodniowej rehabilitacji wreszcie możemy powrócić do treningów. Mimo, że za oknami leniwe pokapywał deszcz, wytrwale dotarłam do stajni, od razu zabierając z siodlarni siodło westernowe, ogłowie z wpiętym munsztukiem, owijki i pad pod siodło. Położyłam sprzęt pod boksem rudego i założyłam mu kantar. Wyprowadziłam go i przywiązałam na korytarzu. Przeczyściłam go iglakiem, kurz usunęłam miękką szczotką zbytnio nie skupiając się na tej czynności. I tak się wytarza. Następnie oczyściłam kopyta i owinęłam nogi owijkami. Na koniec rozczesałam długa grzywę i zaplotłam we francuza na całej długości, żeby nam nie przeszkadzała. Potem na grzbiet zarzuciłam pad i powoli wsunęłam na niego siodło. Zapięłam popręg na pierwsza dziurkę i zabrałam się za ogłowie. Delikatnie i ostrożnie wsunęłam kiełzno do pyska, po czym przesunęłam pasek potyliczny za uszy. Wodze owinęłam wokoło różka kilka razy i wyprowadziłam Approvna na halę.
    ***

Na pysku wałacha było widać podekscytowanie. Western był czymś co kochał. Gdy poczuł na grzbiecie głębokie siodło wiedział co się święci. Chciałam popracować z nim nad zrozumieniem i delikatnością sygnałów potrzebnych do wykonania zadania. Dociągnęłam popręg, wsiadłam i ponowiłam czynność. Zsiadłam i dopasowałam strzemiona. Ponownie wsiadłam i dosiadem wypchnęłam kasztanka do aktywnego ruchu naprzód. Było o tyle dobrze, że on kiedyś doskonale umiał wiele elementów i z chęcią je wykonywał. Dresaż jedynie wyczulił go na łydki i działanie wodzy. Wystarczyło przypomnieć sobie jog, lope, ogólnie się rozluźnić i pozwolić Approvnowi robić to co kocha. Oraz to co wychodzi mu najlepiej. Na drugiej ścianie ustawił łeb mimo, że był na całkiem luźnych wodzach. Trzymałam je w jednym ręku. W narożniku duża wolta. Niewidocznie odstawiłam rękę do środka, nie tyle ciągnąc za wodze co dostawiając je do szyi. Delikatnie zaakcentowałam komendę łydką, chociaż nie było to potrzebne. Bloo od razu wiedział o co chodzi. Na wyjściu z wolty delikatnie go pogoniłam, tak by przeszedł w jog. Na początku próbowałam prosto siedzieć w siodle jednak po chwili poddałam się przyjemnemu bujaniu na boki. Tym wygodnym chodem przemierzyliśmy całe koło po czym znowu wykręciliśmy woltę. Approvn coraz bardziej wczuwał się w rolę. Gdy zamknęłam oczy miałam wrażenie, że przede mną rozciąga się kanadyjska preria, ale rzeczywistością okazała się piaskowa hala na Mazurach. No cóż. Podgoniłam wałacha, żeby nie przysypiał i na długiej ścianie zrobiliśmy wężyka. W narożniku przejście do kłusa i zmiana kierunku po przekątnej. Znowu wolta podczas której stopniowo zwalniałam kłusa, tak by na wyjściu przejść do spokojnego jogu. Na prostej wężyk w tą stronę i przed narożnikiem stój. Poprawiłam się w siodle. Chwilkę czekamy. Gdy Approvn zaczął się niecierpliwić ruszyliśmy kłusem, żeby sam nie ruszył. Odpowiedział na komendę płynnym przejściem na co ja jeszcze poprawiłam tempo. Na prostej zaczęliśmy od dużego szybkiego koła. Pilnowałam by było jak najbardziej okrągłe opierając się na torze ruchu wydeptanym przez kasztana. Następnie duże pół wolty i znowu wolta w szybkim tempie. Na druga prostą dojechaliśmy spokojnym lope. W narożniku do kłusa i tym razem zaczęliśmy od małej wolty w powolnym kłusie, potem półwolty i znowu mała wolta. Potem dodanie, w narożniku przejście do lope i wjazd na środek. Minimalnie odchyliłam się do tyłu po czym zatrzymanie. Wałaszek wyciągnął łeb, nieznacznie unosząc przód i po chwili nim upadając w piach. Poklepałam go wolną ręką. Chwilkę stoimy i cofanie. Mocno skupiłam się na energicznym ruchu w tył. Po około trzech metrach zatrzymanie na dosłownie pół sekundy i ruszenie stepem. Po kilku krokach znowu zatrzymanie ze stępa i powolny spin. Dwa obroty w prawo i tyle samo w lewo. Poklepałam i ruszenie kłusem. W narożniku przejście do galop na prawą nogę, całe koło umiarkowanym tempem by w końcu przyśpieszyć do całkiem szybkiego galopu. Czułam jak kasztan coraz bardziej się wyciąga. Zaczęłam troszeczkę zwalniać i wjazd na środek. Lotna zmiana nogi wyszła prawidłowo po za tym, że wałach po niej nieco przyśpieszył. Koło galopu w lewo i zatrzymanie. Rozluźniony przeszedł do stój i od razu był gotowy na kolejne sygnały. Dociążyłam tył siodła i wykręciliśmy roll back, a zaraz po nim galop i ponowne zatrzymanie pod ścianą. Cofanie do połowy hali i kłus naprzód. W narożniku szybki galop, i na środku sliding stop. Nie ślizgnęliśmy się daleko ale zawsze coś. Ponowne ruszenie kłusem i po dwa koła na stronę. Na koniec zatrzymanie. Poklepałam i stęp dowolnym torem ruchu. Po około 10 minutach zaparkowaliśmy i zsiadłam. Popuściłam popręg, złapałam za jedną wodze i wyszliśmy do stajni. Jedno spojrzenie na jego pysk wystarczyło, by przekonać mnie o tym, że west to jest to do czego został stworzony.
    ***

W stajni rozebrałam Appa ze sprzętu, który odwiesiłam do siodlarni. Założyłam mu kantarek sznurkowy, zlałam nogi wodą po czym spłukałam całego konia z potu. Użyłam ściągaczki i wyczyściłam kopyta. Na uwiązie zaprowadziłam go na round-pen, biorąc ze sobą derkę. Poczekałam aż wałach się wytarza i otrzepie. Oczyściłam go jeszcze miękką szczotką tyle ile się dało, nakryłam derką i zostawiłam w kantarku na round penie.

Spełnienie założeń: 100%
Wnioski: Approvn przypomniał sobie styl jazdy western, dwa chody nieużywane w dresażu. Trening okazał się być prosty i przyjemny dla obu stron.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Pią 15:18, 30 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Approvn the Blues / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare