16.09.14r - Ujeżdżenie L-1

Dołączył: 11 Mar 2011 Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Na powtórzenie postanowiłam przećwiczyć podstawową L-1. Skierowałam ogiera na wjazd, zebrał się idealnie. Poprawiłam się w siodle i wjechaliśmy kłusem roboczym na spokojnie w punkcie A. Ruby trzymał odpowiednie tempo, nie bujał za bardzo i poruszał się płynnie nadając odpowiedni charakter temu przejazdowi Dojechaliśmy do uwielbianego przez nas Xsa i zatrzymaliśmy się spokojnie. Ogier nie miał dzisiaj żadnych humorów, choć wspominanie takich podstaw mogło je szybko sprowadzić. Ze stoickim spokojem wykonałam ukłon i pchnęłam ogiera stopniowo do kłusa i roboczo parliśmy przed siebie. Na końcu czworoboku, w punkcie C skręciliśmy w lewe, co było już jak chleb powszedni. Poruszałam się w rytm ogierzastego, który działał niczym kanapa, więc większych problemów nie miałam. W punkcie E zostaliśmy zmuszeni do wykonania koła w lewo o średnicy 20m. Szerokie koła były niczym pokolorowanie tego samego obrazku z rzędu pięćdziesiąty raz, więc zbyt wiele nowego nie mogłam na ten temat powiedzieć. Tylko tyle, że wyszło nam pełne, soczyste koło. Ogier parł przed siebie dzielnie i nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak szybko mija nam ten trening, a raczej powtórka materiału. Pomiędzy K i A zagalopowaliśmy z lewej nogi i galopem poruszaliśmy się już swobodnie przed siebie z uwzględnieniem wykonania koła w lewo o średnicy 20m w punkcie A, co było już chyba tylko męczącą normą. Z drugiej strony koła poprawiały nasz styl jazdy i rozciągały, więc niby nie powinno się narzekać, ale my zawsze powód znajdziemy. Lecąc dalej pomiędzy B i M zwolniłam ogiera do roboczego kłusa, czasami w końcu trzeba sobie potruchtać. Cały czas Ruby był zrelaksowany, szedł równo i nawet nie trzeba było go zachęcać, czy ożywiać. W punkcie C zwolniliśmy do stępa pośredniego, co ogier wykonał z chęcią, ale widać było, że traktuje to jako monotonię, czy powtórkę rozgrzewki, a ja mogłam mu tylko przyznać rację, bo wracaliśmy się do początków, co było dość... Nudne, szczególnie, ze to samo robię z Sensem i jakoś mi to nie sprzyja, bo po nocach mi się śnią trasy przejazdów, irytujące. Przez HXF ciągnęliśmy na skos stepem swobodnym i serio coraz bardziej wyglądało mi to na rozgrzewkę niż trening, ale na początku też pewnie było to trudne, tylko że my już w klasie P mierzymy dużo wyżej, a tu powrót do Lki i to jeszcze programu L-1... W punkcie F przeszliśmy do stępa pośredniego na powrót, by w punkcie A ruszyć ubłaganym kłusem roboczym. Ogierzasty z największą chęcią ruszył żwawo kłusem i machnął parę razy ogonem, cóż za pociecha. W punkcie E odbiliśmy w prawo by zrobić to nieszczęsne koło o średnicy 20m. Nie zliczę ile razy robiliśmy koła podczas wszystkich treningów, ale zdecydowanie za dużo. Pomiędzy H i C przyspieszyliśmy tempo, aż do zagalopowania z prawej nogi i roboczo parliśmy do przodu na następne wyzwania tej małej klasy. Byliśmy w sumie zadowoleni z siebie, choć ten trening był dla nas zdecydowanie za krótki. W C odbiłam z ogierzastym w prawo i nakreśliliśmy kolejne koło o średnicy 20m, te koła już chyba opanowaliśmy do perfekcji, co tu ukrywać w sumie o.o Tyle przejazdów, to powinny być po mistrzowsku. Pomiędzy punktami B i F zwolniliśmy do roboczego kłusa, a ogier płynnie zniósł to przejście i już truchtał sobie w rozluźnieniu. W punkcie A zjechaliśmy na linię środkową i tak też do punktu C w którym wykonaliśmy zatrzymanie i ukłon, a następnie wyprowadziłam Rubka stępem na długiej wodzy w punkcie A. Trening naprawdę nam się udał, choć bardziej braliśmy go za rozgrzewkę przed kolejnym niż za jakiś super hiper trudny trening.