Kondycyjne - lonża DOK

James chwilowo zrezygnował z planu podziału tygodnia na swoje konie - z prostego powodu, nie mógł codziennie odwiedzać innego, bo miał jak na razie sporo do nadrobienia z pewnym karusem. Chciał go porządnie wprowadzić w skoki i ujeżdżenie L, dopiero po tym mógł zająć się karierą SS-mana, emeryturowym rozruchem Hope. Z rana przyszedł do stajni, gdzie zgarnął Enzałkę na myjkę, trochę po drodze się kłócili - o tempo, o zachowanie ogiera. Uszy mu się nie odklejały od potylicy i mężczyzna miał wrażenie, że Enzo cały czas tylko się czai, żeby go zahapać. Wyczyścił go więc w miarę szybko, trochę dłużej próbował okiełznać i potem przez ramię przewiesił sobie pas do lonżowania i czaprak. Miał zamiar dziś ogiera do tych pomocy przyzwyczaić.

Na początek 10 minut oprowadzania w ręce po całym terenie Deandrei, kary szczerzył się na ludzi, na koni, wydawał się reagować pozytywnie tylko na koty. Akurat niektóre wierzchowce były sprowadzane z pastwiska... W tym Skyrim, podobnego do Enzo temperamentu! Oczywiście kasztan zaczął rwać się w ręce stajennego, ogierzyć i definitywnie pokazywać, że karus do jego grona przyjaciół nie należy. A szkoda. Szybko oddalili sę na round pen i tutaj dokończyli rozstępowanie (ogier szedł, jakby się w tym stępie z kimś ścigał). Mężczyzna podpiął Laserowi lonżę, przewiesił czaprak i pas przez płotek i mogli zaczynać! Na początek rozwijał ją stopniowo, a zadowolony z coraz większego luzu ogier zaczął się oddalać, aż trafił na ślad przy ścianie. Lonża, ręka z batem i koń tworzyły swego rodzaju trójkąt. Na razie bat sunął luźno po ziemi, zostawiając bruzdy na piasku.

coming soon!