30.10.11 - Skoki L

Po dłuższej przerwie zebrałam siebie we sobie i poszłam bo ogiera na pastwisko. Przed stajnią przywiązałam go i poszłam po sprzęt. Trochę się niecierpliwił gdy wróciłam. Raz dwa go wyczyściłam i rozczesałam grzywę i ogon. Zaczepiłam przechodzącego Willa i poprosiłam o ustawienie przeszkód na dużym placu do skoków. Raz dwa pozwolił mi wyczyścić swoje kopyta, więc go nagrodziłam. Założyłam siodło skokowe i ochraniacze, a na koniec ogłowie. Trochę zadzierał nosa do góry, ale użyłam trochę siły i poddał się. Wzięłam palcata i kask założyłam. Wzięłam wodze do ręki i poszliśmy na plac.

Na placu Will kończył ustawiać przeszkody. Podpięłam popręg i przeszłam się z Runem dookoła placu. Chwilę rozmawiałam z Willem, który powiedział że będzie mi asystować. Chłopak przytrzymał mi ogiera kiedy wsiadałam na niego. Od razu podpięliśmy trochę popręg. Energiczny stęp i do przodu. Wjechaliśmy na ślad, a potem zaczęliśmy różne ćwiczenia jak wolty, koła, serpentyny itp. itd. Ogier ładnie reagował na łydki, ale musiałam pomagać sobie wodzami. Robiliśmy wolty duże i małe, zacieśniając coraz bardziej okręg. Run świetnie zaczął się wyginać po pewnym czasie. Chodził ładnie do przodu, czasami zarzucał tylko łbem, chcąc iść szybciej. Przejechaliśmy przez rząd cavaletti, i jeszcze raz, ale na zakręcie. Run skupił się i ładnie wygiął. Pochwaliłam go i pojechałam wokół całego placu. Potem zrobiliśmy zmiany kierunku, i najechałam w kłusie na kopertę 50 cm. Run postawił uszy i przyśpieszył. Czułam jak napina mięśnie. Dokładnie go naprowadziłam i oddaliśmy bardzo wysoki skok. Po dobrym lądowaniu poklepałam go. Miał świetną technikę. Dałam mu łydkę do galopu. Zrobiliśmy kilka wolt i przeskoczyliśmy przez oksera 80 cm. Run aż wrzał z podniecenia, widać było że chciał przeskoczyć przez każdą przeszkodę. Zrobiliśmy kilka ostrych skrętów dla praktyki, a potem pogalopowaliśmy na stacjonatę 100 cm. Run wyciągnął galop i dokładnie najechał. Mocne wybicie i lekkie lądowanie. Był świetny! Kolejny ostry skręt i okser 100 cm. Bez zawahania najechał na przeszkodę i dokładnie ją przeskoczyliśmy. Pogoniłam go do szybszego galopu. Teraz stacjonata 100 cm, a potem doublebarre 100 cm i 105 cm. Wiedziałam że był gotowy na dużo wysrcze skoki. Mocno wbijał kopyta w podłożę, spokojny najazd i mocne wybicie. Ładnie sie wygiął i szybko wylądował. Pochwaliłam go i pogoniłam na doublebarre. Run ze swoją mocą najechał na przeszkodę i przefruneliśmy przez nią. Był naprawdę szybki. Potem okser 100 cm a za nim przeszkoda skok wyskoko stacjonata 100 cm i okser 90 cm. Poprosiłam Willa, żeby ustawił też jeden rów z wodą (tzn. folią która robiła by za wodę). Tak więc skoczyliśmy okser, a potem mocna łydka i skok-wyskok. Run świetnie sobie poradził. Pochwaliłam go o potem pojechaliśmy właśnie do tego rowu. Najpierw powoli go okrążyliśmy, a potem najazd po prostej. Run wahał się co do skoku, ale pogoniłam go i całkowicie podporządkowałam sobie. W chwili wyskoku dałam mu mocna łydkę i Run z niewielkim opóźnieniem mocno się wybił. Ładnie przelecieliśmy przez rów. Pochwaliłam go i powtórzyłam. Tym razem kasztan wiedział sam co robić. Dokładnie najechaliśmy i zamiast wysoko, to Run wybił się, by polecieć jak najdalej. Znów go pochwaliłam. Potem zakręt i najazd na stacjonatę 110 cm. Run mocno wyciągał galop i najechaliśmy. Trochę za wcześnie się wybiliśmy przez co było puknięcie, ale nie zrzutka. Pochwaliłam go i popędziłam na okser 100 cm. Run zaczął się lekko pocić, ale całym sobą dawał znaki, że chce więcej. Najechaliśmy i skoczyliśmy oksera. Pochwaliłam go i pojechaliśmy do triplebarre 90 cm, 100 cm i 110 cm. To mogła być już trudna przeszkoda, ale chciałam spróbować. Najpierw skoczyliśmy te przeszkody pojedynczo. z 90 cm i 100 cm nie było żadnego problemu, przy 110 cm Run wahał się, więc skoczyliśmy kilka razy. Na zakończenie najechałam na triplebarre. Run lekko poddenerwowany, ale dokładnie najechał na przeszkodę, dałam mu mocną łydkę i oddałam wodze. Run mocno się wybił i polecieliśmy wysoko. Niestety zrzutka na ostatniej przeszkodzie. Will podniósł belkę, aj a z ogierem pojechaliśmy do stacjonaty 105 cm i ją bez problemu skoczyliśmy. Postanowiłam jeszcze raz skoczyć triplebarre. Tym razem trzymałam Runa w łydkach i narzuciłam energiczniejsze tępo. Run posłusznie sie dopasował i spokojnie najechaliśmy. Znów mocna łydka i mocne wybicie, tym razem mocniejsze niż przedtem. Run wygiął się ładnie i bez problemów wylądowaliśmy. Poklepałam go i pozwoliłam pocwałować po całym placu. Oboje byliśmy szczęśliwi, to oznaczało że możemy powoli wchodzić do klasy P Very Happy Zadowolona skoczyłam jeszcze kilka kopert i w kłusie przejechałam przez rząd drągów i cavaletti. Potem rozstępowałam robiąc różne ćwiczonka. Zbierałam go i oddawałam wodze, zbierałam i oddawałam.
Potem zeskoczyłam z niego i poszliśmy razem z Willem przed stajnie.

Rozebraliśmy ogiera i Blondyn zaniósł wszystko do siodlarni. Ja zrobiłam mu mały prysznic i wtarłam żel w nóżki. Dokładnie wyszczotkowałam i wysuszyłam. Zaplotłam warkoczyka Very Happy Dałam mu marchewkę i zaprowadziłam do cieplutkiej stajni, gdzie zrobiłam mu jeszcze T-touch. Pocałowałam go w chrapcie i poszłam do biura XD