Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
28.08.14 - Trening Rajdowy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Etna [*]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kana
Pensjonariusz
PostWysłany: Wto 19:03, 26 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 13 Wrz 2011

Posty: 160
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Postanowiłam, że czas poćwiczyć troszkę do rajdów. Przygotowałam sobie plecaczek z najpotrzebniejszymi rzeczami, przytargałam sprzęt przed stajnie i wyprowadziłam klacz. Raz dwa wyczyściłam ją i sprawdziłam czy nie ma ran i obtarć. Wszystko było w porządku, więc zaczęłam jej zakładać rajdowy sprzęt.
Kiedy już ze wszystkim się uporałam, wzięłam mapkę i zaznaczyłam sobie trasę, która miała trzydzieści kilometrów. Zaznaczyłam sobie też miejsce na odpoczynek.
Gdy wszystko już było gotowe, Damian pomógł mi lekko wsiąść i ruszyłyśmy stępem na początek trasy. Miałam zamiar skończyć trasę w maksymalnie trzy godziny, liczyłam oczywiście na mniej, ale wszystko może się zdarzyć.

Gdy wjechałyśmy do lasu, gdzie zaczynała się trasa, zapięłam mocniej popręg i poprosiłam ją o kłus. Na początku oczywiście było troszkę prób zagalopowania, jednak usiadłam mocniej w siodle, parę pół parad i unormowałyśmy tempo. Podłoże było twardo, a w cieniu drzew jechało się przyjemnie. Szybko jednak wyjechałyśmy z lasu na piaszczystą drogę prowadzącą w stronę jeziorka. Klaczy przyjemnie sie jechało po miękkim piasku, jednak słońce nam troszkę doskwierało. Szybko dojechałyśmy do jeziora i stamtąd przejechałyśmy przez rzekę, która zasilała właśnie to jezioro.
Z przeprawą nie było problemu. Brud jest specjalnie przygotowany by można było przejechać przez niego nie mocząc wszystkiego.
Wjechałyśmy znów w las, droga była szeroka i utwardzona, jednak pięła się do góry. Pokonałyśmy ten wjazd szybkim kłusem, a potem zagalopowałyśmy na wzgórzu. Wiał tam przyjemny chłodny wiatr, więc brak cienia nie był tak odczuwalny.
Zjechałyśmy też galopem, droga była ładna. Etna bez trudu szła do przodu i nie widać było po niej żadnych oznak zmęczenia. Gdy zjechałyśmy, musiałyśmy przejechać stępem przez małe chaszcze, dróżka była bardzo ciasna i z każdej strony atakowały nas gałęzie. Klacz troszkę się zestresowała, ale szybko wyjechałyśmy, pokonałyśmy rów, który oddzielał zielsko od szosy i ruszyłyśmy kawałek szosą.
Jechałyśmy szybkim kłusem. Sprawdziłam tętno, które było w normie. Poklepałam klacz i zjechałyśmy na polną drogę, która prowadziła znów pod górę.
Od wyjazdu minęło już pięćdziesiąt minut i byłyśmy prawie w połowie drogi. Pokonałyśmy ostry, piaszczysty wjazd pod górkę i tam ruszyłyśmy znów galopem. Jechałyśmy tak przez dłuższy czas, aż Etna zaczęła się pocić. Miała troszkę za wysokie tętno, więc zwolniłam ją do kłusa i zjechałyśmy z górki. Klacz nie zwracała uwagę na otoczenie i była ciągle skupiona na jeździe i na szybkim regenerowaniu sił. Nie zmieniała sama tępa, utrzymywała równe przez cały czas.
Tak jechałyśmy przez dłuższy czas, aż dojechałyśmy do zaplanowanego postoju na odpoczynek. Zwolniłam do stępa i napiłam się wody. Damian, który już na nas czekał, podszedł do nas. Zeskoczyłam a on ściągnął siodełko i schłodził klacz wodą. Sprawdziłam tempo, było w normie. Daliśmy się jej troszkę też napić. Po chwili wysuszyliśmy klacz i daliśmy jej jeszcze dziesięć minut odpoczynku.
Potem szybciutko ją znów osiodłaliśmy, wskoczyłam na nią i ruszyłyśmy stępem dalej. Po chwili podpięłam mocniej popręg i ruszyłyśmy dalej. Jechałyśmy już półtorej godziny. Wjechałyśmy znów w lasek i tam zakłusowałam. Droga była błotnista i klacz na początku jechała poddenerwowana. Musiałyśmy pokonać znów duży rów, więc zjechałyśmy i podjechałyśmy, bo skok był zbyt ryzykowny. Wyjechałyśmy na pole i tam zagalopowałam.
Etna rwała do przodu, ale powstrzymałam ją, tak żebyśmy jechały jednym tempem. Po chwili uspokoiła się i ładnie galopowałyśmy przez dłuższy czas. Zjechałam na drogę pomiędzy polami, by nie zadeptać nic. Bardzo miło się galopowało. Przejechałyśmy kłusem przez szosę, wjechałyśmy do lasu i znów galop.
Szybko posuwałyśmy się naprzód, a klacz ładnie parła do przodu bez zmęczenia. Przegalopowałyśmy bez problemów przez szeroki strumyk, a potem ścieżka zaczęła piąć się w górę, więc zwolniłam do kłusa. Ładnie wjechałyśmy znów na górkę. Przejechałyśmy już prawie całą trasę, w niecałe dwie godziny. Po chwili już zjechałyśmy z górki i dałam jej chwilkę odpocząć w aktywnym stępie. Tak jechałyśmy dziesięć minut, a potem wjechałyśmy już na drogę prowadzącą do Deandrei i przyśpieszyłam do kłusa. Po piętnastu minutach jechałyśmy już przy pastwiskach stajni. Inne konie rżały do nas z daleka.

Przy wjeździe na teren stadniny zwolniłam do stępa i sprawdziłam tętno. Wszystko było w jak najlepszej formie, więc postępowałyśmy do stajni, gdzie czekał już na nas Damian. Zeszłam z klaczy i szybko ją rozebraliśmy, po czym schłodziliśmy całą i sprawdziłam czy nie ma zadrapań ani ran. Klacz była w jak najlepszym stanie, więc dałam jej jabłko w nagrodę, wysuszyłam i wyszczotkowałam. Potem zaprowadziłam ją na pastwisko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kana dnia Śro 18:50, 27 Sie 2014, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Etna [*] Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare