Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
29.04.10r. Istotna decyzja

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Z życia stajni / Dzienniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 19:34, 01 Maj 2010 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzisiaj konie miały wolne. Nie oznaczało to niestety że nie muszę nic robić. Jak zwykle wstałam około 6, ubrałam się w robocze ciuchy, ogarnęłam w łazience i zeszłam na dół. Po drodze zrzuciłam kilka kostek siana do stajni.
Kiedy tylko doszłam na dół skierowałam się wprost do paszarni, wsłuchując się z uśmiechem w powitalne rżenia i parskania podopiecznych w stajni.
Między nogami kręciło mi się też młode kocie rodzeństwo, piskliwymi miauknięciami wymuszające uwagi, a przede wszystkim jedzenia. Sięgnęłam po ich karmę, schowaną umiejętnie w skrzynce na nieużywany sprzęt i nasypałam każdemu odpowiednią porcję.
Uf, przynajmniej ta dwójka z głowy. Otworzyłam nowy worek owsa, włączyłam gniotownik i nasypałam sporą objętość do maszyny. Kiedy skończyłam, wróciłam na chwilę do stajni.
Dwanaście par oczu wpatrywało się we mnie intensywnie, poparskując i gardłowo rżąc. Wszystkie łby wystawione były na korytarz lub niecierpliwie wędrowały wzdłuż ścianki boksu.
-Też się cieszę, że was widzę -mruknęłam, gładząc bok pyska Hatynki, która akurat mi się napatoczyła. Potem porozcinałam sznurki ze snopków leżących na środku korytarza w nieładzie, wyrzuciłam je a następnie za pomocą wideł pouzupełniałam paśniki świeżym sianem. Większość koni zajęła się skubaniem, tylko Ruffian wpatrywała się we mnie z wyczekiwaniem, nie zmieniając położenia skulonych, kruczoczarnych uszu.
Powędrowałam z powrotem do paszarni, porozdzielałam do wiaderek owies, dodałam suplementy i inne indywidualne dodatki, no a potem sru rozdzielać. Po 15 minutach wszystkie łby zanurzone były w żłobach.
Kiedy skończyłam, przypomniało mi się, że miałam coś sprawdzić. Wiedziona pewną ideą podeszłam do boksu mojej arabki i przyglądałam jej się z zainteresowaniem. Szybko zauważyłam zmianę w zachowaniu i wyglądzie. Wszystko wskazywało na to, że Lady ma ruję. Nic dziwnego, w końcu to prawie maj, okres największej aktywności rozpłodowej ..
Już od dawna o tym myślałam. Tak, o źrebaku. Jak najbardziej uśmiechała mi się wizja brykającego wszędzie młodego arabiątka. Tym bardziej, że Cinnabar posiadała genialne geny.
Musiałam decydować szybko, toteż kiedy tylko wyprowadziłam konie na padoki i powierzchownie zamiotłam korytarz wróciłam do mieszkania i uruchomiłam laptopa.
Umieściłam ogłoszenie, przejrzałam kilkanaście ofert. W końcu po godzinie albo i dwóch przeglądania naprawdę fantastycznych ogierów zdecydowałam się.
*Erniles, fantastyczny kuhailan, o świetnym ruchu, dobry sportowiec jak i piękny pokrojowo arab. Ojciec kilku ciekawie zapowiadających się źrebiąt, poczwórnie gwiazdkowany. Tak, to było to!
Zadowolona sięgnęłam po komórkę. Szybki telefon do Nojca i już byłyśmy umówione. Za dwa dni miałam przywieźć Lady do Star Horses. Postanowiłyśmy, że pobędą razem na padoku przez jakieś 2 tyg., na koniec pokryjemy raz z ręki tak dla pewności. Noj obiecała mi też pożyczyć przyczepę.
Wykonałam jeszcze kilka telefonów, m.in. do weta i kowala. Kontrola, przydałoby się też rozkuć.
Prawie skakałam z radości, byłam mega szczęśliwa ^^
W euforii zbiegłam na dół, by zająć się obowiązkami i zająć czymś myśli aż do 1 maja ..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Z życia stajni / Dzienniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare