Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
20.04.12 - Wyjazd Wi na treningi u Bjorna

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Z życia stajni / Dzienniki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sayuri
Właściciel Stajni
PostWysłany: Pią 11:33, 20 Kwi 2012 Powrót do góry


Dołączył: 02 Lut 2010

Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Cytując moją ukochaną grę Baldur’s Gate: „świt był dzisiaj osobliwie nieprzyjazny…”. Zwlokłam się z łóżka starając się nie obudzić Roberta. Wygrzebałam ciuchy z szafy i przebrałam się. Dzisiaj był dzień w którym zawoziłam Wikę w trening. Niestety, przeliczyłam się z czasem a nie chciałam by młoda się marnowała. Robi użył swych znajomości i Mała miała trafić do bardzo dobrej, sportowej stadniny. Wszystkie konie były w stajni tak więc gdy zeszłam na dół przywitało mnie rżenie wielu głodnych ogonów. Przygotowałam jednak rzeczy transportowe dla Wi, jej siodło, derki, ochraniacze i inne pierdółki. Kiedy wszystko było gotowe chciałam zanieść to do garażu. Problem był. Gdzieś wcięło klucz. Pamiętając że to ostatnio Deik woził konie na zawody wzięłam azymut na jej pokój. Po chwili bezczelnie wlazłam bez pukania do pokoju zakładając ze oboje jeszcze śpią. Szybko jednak pożałowałam tego ruchu
- Deicu… - skrzywiłam się - Sezon na malowane jaja się skończył… - powiedziałam cicho patrząc na Maksia wyłożonego na łóżku i Deika z tubką czekolady do ciała pochylającego się nad Maksiowymi klejnotami. - Gdzie kluczyki do garażu? - zapytałam wykorzystując moment osłupienia przyłapanej dwójki a gdy Maks wskazał na kieszeń swoich spodni wyłuskałam szybko kluczyki i zwiałam do pokoju nim stwierdzą ze może warto mnie zabić… Poznosiłam więc rzeczy do samochodu oraz podczepiłam koniowóz, następnie poszłam wyczyścić Wi. Gdy była gotowa niechętnie wyprowadziłam ją na dwór po czym przespacerowałam się z młodą na pożegnanie. Gdy wróciłam pod stajnię zobaczyłam że Gniad przyniosła siatę naładowaną sianem dla Wi i właśnie montowała ją w przyczepie. Uśmiechnęłam się lekko. Sama o tym nie pomyślałam. Wprowadziłam więc kobyłkę do koniowozu i uwiązałam ją. Pogładziłam ją po ganaszu a Wi spojrzała na mnie tymi swoimi wymownymi oczami. Wiedziała co się świeci.
- Spokojnie mała… Robert się tam tobą zajmie - powiedziałam cicho. Robi miał jeździć do tamtej stadniny co dwa miesiące na miesiąc, szkolił się chłopak dalej. Z pomocą Gniadej zamknęłam trap i ruszyłam do samochodu. Gniada jednak zagrodziła mi drogę.
- Saj, jesteś w takiej rozsypce że nie dam ci prowadzić - burknęła zabierając mi kluczyki i sama wsiadła za kierownicą. Westchnęłam cicho i wsiadłam na miejscu pasażera. Tym bardziej zdziwiło mnie to że z tyłu siedział Deik. Wyszczerzyła do mnie swoje paskudne kiełki
- Będę cię wspierać duchowo - powiedziała klepiąc mnie po ramieniu.
Pokręciłam tylko z rozbawieniem głową. No cóż. Przynajmniej to im się udało. Gniad odpaliła więc wóz i ruszyłyśmy. Podróż mijała spokojnie. Tradycyjnie 3 godziny straciłyśmy na szukanie drogi i dwie na żarcie połączone ze spacerkiem z Wi. Po wyjeździe z jednej ze stacji benzynowych (wóz pali jak smok! U.U) każda z hod-dogiem w łapie rozmawiałyśmy żywo o nadchodzącym sezonie wyścigowym. Po chwili usłyszałam dziwny rechot z tyłu pojazdu. Odwróciłam się przez ramię i spojrzałam na Deika. Ta wyciągała parówkę z hot doga i wsuwała ją powrotem rechocząc dziwnie. Popatrzyłam na Gniadka. Ta zrobiła tylko rasowego face palma mówiąc że „takim to już nic nie pomoże”. Zerknęłam jeszcze raz na Deika który z fascynacją wyciągał parówkę z bułki po czym stwierdziłam ze widoki za oknem są nad wyraz ciekawe >.>’ . W końcu pod wieczór dojechałyśmy na miejsce. Mimo ze Dean było wielkim i nowoczesnym ośrodkiem jeździeckim przy tym molochu zdawał się być małą przydomową stajenką. Robert czekał na nas wraz z właścicielem stajni Bjornem. Przywitałyśmy się z nimi po czym Robert z dziewczynami zaczęli wypakowywać Wikę a ja zaczęłam rozmawiać z Bjornem na temat treningu Wi. Chciałam by nadal chodziła na bezwędzidłówce, by nie była kuta, by była żywiona tak a nie inaczej, by spędzała maksymalnie dużo czasu na padokach i wiele innych. Starszy mężczyzna cierpliwie znosił moje wywody. Był bardzo sympatyczny i dość szybko wzbudził moje zaufanie. Zaproponował byśmy zostały na noc w jego ośrodku by zobaczyć rano jego pierwszy trening z Wi. Dziewczyny zgodziły się chętnie zwłaszcza że zaproponował im jazdę na swoich koniach (niektóre z nich warte były tyle ile połowa Dean x.x). Do późnego popołudnia podziwiałyśmy cały kompleks stajenny i klinikę weterynaryjną przy nim. Wieczorem natomiast miałyśmy trening z Bjornem. Facet był naprawdę niesamowity a konie wytrenowane - miodzio. Gdy następnego ranka widziałam jak trenował z Wi wiedziałam już że będzie miała tu doskonałą opiekę. Po smutnym pożegnaniu z Wi i Robertem ruszyłyśmy do Dean.
- To co? Kupujemy hot dogi?! - zawołała Dei z uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sayuri dnia Pią 18:42, 20 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Z życia stajni / Dzienniki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare